Olbrzym z epoki jury zabijał ogonem. Kto podszedł, mógł nie przeżyć

Duże zauropody należące do diplodoków nie miały rogów, kołnierzy, pancerzy czy kolców do obrony przed drapieżnikami. Dysponowały jednak bronią, która przerażała nawet najsilniejszych napastników. I taką broń miał też właśnie odkryty ardetozaur - to ogon.

Ardetozaur - nowy dinozaur z późnej jury Wyoming - mógł uderzać swoim ogonem jak pejczem
Ardetozaur - nowy dinozaur z późnej jury Wyoming - mógł uderzać swoim ogonem jak pejczemOle ZantWikimedia Commons

Nie był to ogon zwyczajny. Ardetozaur został wyposażony w ogon niezwykle długi i zwężający się ku końcowi, aż z cieniutkim zakończeniem. Niegdyś uważano, że ogony diplodoków były po prostu przeciwwagą dla ich długich szyj z małą głową na końcu. Stąd zresztą ich nazwa "diplodok" znaczy równoważnia, podwójna belka. To nawiązanie do dziecięcej huśtawki z placu zabaw.

Długa szyja diplodoków pozwalała im zjadać rośliny na dużej przestrzeni, poszerzała ich zasięg. Czyniła z nich bardzo skutecznych pożeraczy zwłaszcza niskopiennej roślinności. Ogon równoważył tę dysproporcję, bowiem u niektórych diplodoków szyja mogła osiągać 7 i więcej metrów długości. Z czasem okazało się jednak, że ten długi i zwężający się ogon nie istniał jedynie dla równowagi.

W toku ewolucji zauropody wykształciły unikalny system obrony przed drapieżnikami właśnie za pomocą ogona. Długi, wąski, z cienkim końcem przypominał pejcz i jako pejcz służył. Zwierzę potrafiło takim ogonem zadawać potężne ciosy niczym Indiana Jones. Nie jest jasne, jaką prędkość osiągał taki uderzający ogon, ale musiała to być prędkość zawrotna, a ogon w kształcie pejcza zadawał na pewno poważne rany. Był bronią skuteczną i budząca respekt wśród największych drapieżników mezozoiku.

Ardetozaur był ogromnym zwierzęciemUnexpectedDinoLessonWikimedia Commons

To jeden z ostatnich diplodoków

Ardetozaur odkryty w kamieniołomie Howe-Stephens w stanie Wyoming w Stanach Zjednoczonych też miał taki ogon. Zwierzę żyło na terenie Ameryki Północnej w późnej jurze. Szczątki roślinożercy znaleziono w skałach datowanych na 155 do 145 milionów lat, czyli epokę, w której zmieniał się świat. Kończyła się jura, a kreda przynosiła inną roślinność, powstanie traw, roślin kwiatowych, zapylających je owadów, zupełną zmianę krajobrazu i warunków panujących na Ziemi, wreszcie powolny kres wielkich zauropodów. W kredzie ich miejsce wolno zajmowały inne grupy dinozaurów roślinożernych jak hadrozaury (dinozaury kaczodziobe) czy rogate (ceratopsy).

Akurat ardetozaur jest zwierzęciem bardzo ciekawym nie tylko z uwagi na to, że to jeden z najpóźniejszych diplodoków. W jego szkielecie naukowcy znaleźli kilka detali anatomicznych wskazujących na to, że być może samce i samice różniły się od siebie wyglądem. To tzw. dymorfizm płciowy, który u dinozaurów jest rzadki i słabo rozpoznany. Jeżeli samce i samice tych diplodoków wyglądały inaczej, będzie to istotny przełom w naszej wiedzy o dinozaurach.

To cenne szczątki także dlatego, że wcześniejsze skamieniałości ardetozaura znalezione w 1993 roku zostały poważnie uszkodzone przez pożar w muzeum w Szwajcarii, do którego je przewieziono.

To kości ogromne. Kość udowa zwierzęcia mierzy 1,3 metra, a kość piszczelowa - 91 cm. Zwierzę mogło osiągać 18 metrów długości. To sporo, ale jak na diplodoki - wcale nie tak dużo.

Znalazł szkielet stegozaura w swoje urodziny. Rekordowa cena na aukcjiAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas