Nie żyje wędkarz, podejrzany był rekin. Prawda okazała się zupełnie inna
Nie żyje uczestnik zawodów wędkarskich, który rzekomo został zaatakowany przez niezidentyfikowanego rekina u brzegów Nowej Południowej Walii. Pojawiły się jednak wątpliwości. "Taka historia nigdy dotąd w Australii się nie zdarzyła" - mówią eksperci.

Mężczyzna miał zostać zaatakowany podczas zawodów wędkarskich na pełnym morzu, które odbywały się na północ od Sydney. To impreza pełnomorska, w której łowi się największe ryby takie jak marliny, tuńczyki czy właśnie rekiny.
Wedle zeznań świadków mężczyzna wypadł za burtę łodzi uczestniczącej w zawodach po tym, jak do morza wciągnął go poławiany rekin. Jak mówili świadkowie, zwierzę wciągnęło go do wody, a w wodzie rozpoznano trzy żarłacze białe.
Służby Nowej Południowej Walii otrzymały zgłoszenie radiowe o tym, że ktoś wpadł za burtę i że w grę wchodził atak rekina. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, człowieka dotąd nie odnaleziono.
Wszystko zrzucono na rekina. Niesłusznie
Organizacja zrzeszająca wędkarzy, a w ślad za nią inne służby, zbadały jednak sprawę i wydały komunikat, że mamy do czynienia z jedną z najdziwniejszych historii, jakie wydarzyły się na podobnych zawodach.
Mężczyzna rzeczywiście wypadł za burtę i zaginął, ale oskarżenia rekina są niesłuszne. W oświadczeniu wydanym NSW Game Fishing Association czytamy, że nieszczęśnik "tragicznie zginął na morzu w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach". Nie zabił go jednak rekin. Co więcej, rekina nie było zapewne nawet w pobliżu.

Zdaniem służb człowiek zginął, gdyż zaplątał się w linki i żyłki. Sam stracił równowagę. "Chcę to jasno podkreślić, taka historia nigdy dotąd w Australii się nie zdarzyła, ale to nie był rekin" - kategorycznie mówi w telewizji ABC prezes NSW Game Fishing Steve Lamond.
Na dodatek doniesienia o aż trzech żarłaczach białych u wód Sydney w czasie zawodów to zapewne także konfabulacja. To wzbudziło pewne wątpliwości, gdyż żarłacze białe w Morzu Tasmana się pojawiają, ale dość rzadko. Trzy jednocześnie byłyby wielkich wydarzeniem. Ktoś mógł widzieć rekina czy rekiny, ale raczej nie trzy żarłacze białe.
Inne ataki rekinów w Australii. Nie jest ich dużo
Do potwierdzonego incydentu z rekinem doszło za to w wodach Queensland, czyli dalej na północ Australii. Tam koło wyspy Moreton niedaleko Brisbane ucierpiał 29-letni mężczyzna. Ugryzł go rekin, człowiek trafił do szpitala. Jego stan jest stabilny.

Australia jest krajem kojarzącym się z atakami rekinów, ale w rzeczywistości nie zdarza się ich tu aż tak wiele. Australia odnotowała w 2024 r. zaledwie dziewięć takich ataków, bez ofiary śmiertelnej. Pierwsza śmierć człowieka w paszczy rekina miała miejsce dopiero w okolicach Nowego Roku.
W styczniu głośne były śmiertelne ataki drapieżnych ryb u brzegów Australii. Koło Brisbane zginęła pływaczka Chris Zmuda o polsko brzmiącym nazwisku, a w okolicach Nowego Roku znaleziono ciało surfera w Australii Południowej.
Brianna Le Busque, zajmująca się ochroną środowiska na Uniwersytecie Australii Południowej, mówi w australijskim ABC: "Mieszkańcy naszego kraju są przekonani, że liczba ataków rekinów wzrasta. To zupełna bzdura, jest dokładnie odwrotne. Media społecznościowe wytwarzają takie przekonanie".
Karp i jego kumple po łusce. Wielki quiz o rybach przed Wigilią
