Najdziwniejsze powodzie świata. Woda nie brała w nich udziału
Powodzie są jednymi z najbardziej niszczycielskich wydarzeń, które mają miejsce na naszej planecie. Jednakże nie każda powódź niesie wodę. Świat już doświadczył najróżniejszych i najdziwniejszych podtopień. Ulicami miast płynęła już melasa, soki owocowe i warzywne, piwo, a nawet… masło.
Spis treści:
Rosyjska powódź błyskawiczna soku owocowego
Opowieść o najdziwniejszych powodziach na świecie trzeba zacząć, nigdzie indziej jak w Rosji. W sennym i malutkim mieście Lebiedian w obwodzie lipieckim (w europejskiej części Rosji) znajduje się największy w kraju producent soków Lebedyansky LLC, który jest także szóstym co do wielkości producentem tego typu napojów na świecie. W kompleksie znajduje się także centrum działalności Pepsi w Rosji.
Właśnie tutaj w 2017 roku doszło do jednej z najbardziej "epickich" powodzi soku owocowego i warzywnego w dziejach. W wyniku niespodziewanego zawalenia się dachu magazynu Pepsi doszło do rozszczelnienia beczek i zniszczenia tysięcy butelek soków.
Na ulice miasta wylało się aż 28 milionów litrów soku. Jak wskazują media, były to soki pomarańczowe, ananasowe, wiśniowe, mandarynkowe ora różnego rodzaju soki warzywne. "Fruktozowa powódź" sparaliżowała ruch w mieście, a lepka ciecz tworzyła fale wokół budynków, czy samochodów.
Fala soków wlała się z impetem do pobliskiej rzeki Don, która jest jedną z najdłuższych dróg wodnych w Rosji. Trzeba jednocześnie wspomnieć, za zarówno na ulice miasta, jak i do rzeki przedostało się setki kilogramów szkła. W ramach dalszych ekspertyz specjaliści nie wykazali w okolicznych wodach negatywnych skutków kolorowej powodzi.
Piwo na ulicach Londynu i powódź płonącej whisky
Mogła to być jedna z największych tragedii dla piwoszy w dziejach. Otóż 17 października 1814 r. (już niedługo będziemy mieć 209 rocznicę tego wydarzenia) doszło do wypadku w browarze Horse Shoe Brewery w Londynie.
W pewnym momencie pękła jedna z siedmiometrowych kadzi z fermentującym porterem. Ciecz wywołała reakcję łańcuchową i zniszczyła kilka innych dużych beczek. Powstała w ten sposób fala zniszczyła jedną ze ścian browaru. Według dostępnych informacji siła uderzenia płynu była tak duża, że cegły ze ściany zostały wyrzucone na dachy pobliskich domów. Piwna powódź przetoczyła się przez obszar slumsów, przez co zginęło osiem osób, a wiele osób zostało rannych.
Fala powodziowa miała mieć wysokość aż 4,6 m i całkowicie zniszczyła dwa domy i poważnie uszkodziła dwa kolejne. Z powodu braku drenażu na ulicach, piwo wlewało się do piwnic, które w większości przypadków były zamieszkałe.
Koniec końców na ulice Londynu wylało się od 580 000 do 1 470 000 litrów piwa. Przez tę tragedię przemysł piwowarski w Wielkiej Brytanii zaczął odchodzić od używania dużych drewnianych kadzi.
Pojawiały się historie, że setki ludzi zbierało piwo i przez kolejnych kilka dni dochodziło do masowego pijaństwa w Londynie. W kolejnych dniach odnotowano także wzrost liczby śmierci w wyniku zatrucia alkoholowego.
Należy również wspomnieć o powodzi płonącej whisky, która miała miejsce w 1875 roku w Dublinie. W magazynie, gdzie przechowywano ten cenny trunek, doszło do pożaru, w wyniku czego na ulice miasta wylało się prawie 1,2 miliona litrów whisky.
Całe wydarzenie miało miejsce w środku w nocy. Według relacji ówczesnych światków katastrofa ta była przerażająca, ponieważ w ciemną noc ulicami miasta płynęła rzeka płonącego trunku. Rzeka whisky mogła mieć głębokość nawet 30 cm.
Bardzo szybko wokół rzeki zebrał się tłum ludzi, który z niepłonących odnóg wybierali cenny płyn. Wskutek powodzi śmierć poniosło 13 osób, a 24 osoby były hospitalizowane. Wszystkie osoby umarły w wyniku zatrucia alkoholowego - do zatrucia doszło w wyniku nadmiernego wypicia nierozcieńczonej whisky. Płyn przetrzymywany w beczkach miał zdecydowanie większą "moc", aniżeli rozcieńczony trunek w butelkach detalicznych.
Wielka Melasowa Powódź
15 stycznia 1919 roku w Bostonie doszło do pęknięcia dużego zbiornika, w którym znajdowało się 8 700 metrów sześciennych melasy (jest to gęsty i lepki syrop powstający jako produkt uboczny przy produkcji cukru spożywczego). Fala powodziowa o wysokości ośmiu metrów pędziła z prędkością aż 56 km/h, wskutek czego śmierć poniosło 21 osób, a 150 zostało rannych.
Jak podają specjaliści, melasa jest o około 40 proc. gęstsza niż woda, przez co może posiadać znacznie większą ilość energii potencjalnej. Fala melasy miała wystarczającą siłę, by wygiąć stalowe panele innych zbiorników, a także była w stanie wywrócić tramwaje i samochody. Jak podawały ówczesne media, budynki, które znajdowały się najbliżej miejsca katastrofy, zostały "zrównane do fundamentów". W dalszych dzielnicach miasta melasa miała sięgać po pas.
Według relacji świadków, ludzie i zwierzęta próbujący się wydostać z lepiej masy zagłębiali się w niej jeszcze bardziej. Akcja ratunkowa trwała kilka dni. Jak donosiły media, wielu zmarłych było tak oblepionych substancją, że trudno było ich rozpoznać. Usuwanie płynu trwało kilka tygodni, a słodki zapach melasy miał się unosić w powietrzu jeszcze przez dziesięciolecia.
Tłusta powódź
W 1991 roku w jednym z magazynów w Wisconsin w USA doszło do pożaru. W budynku przetrzymywano od 4,5 mln do 6,8 mln kilogramów masła, nabiału i przetworzonego mięsa. Pożar jest największym pożarem komercyjnym w historii tego amerykańskiego stanu.
Jak relacjonowali strażacy, płomienie osiągały wysokość aż 90 metrów. Wysoka temperatura doprowadziła do stopienia masła i sera oraz do wytopienia tłuszczu znajdującego się w mięsach. W ten sposób powstała wielka wrząca powódź tłuszczu, a strażacy musieli szybko budować wały przeciwpowodziowe.
Lepka, śliska substancja o specyficznym zapachu sięgała do 1,5 m wysokości. Jeden ze strażaków mówił mediom, że miał "masło w miejscach, w których facet nie powinien go mieć".
Jak poinformowała amerykańska Agencja Ochrony Środowiska, rzeka masła miała podobny wpływ na środowisko jak wyciek ropy naftowej. Z kolei Departament Zasobów Naturalnych Wisconsin dniami i nocami pracował, by tłuszcz nie zatkał rur w pobliskim mieście i żeby nie doszło do zanieczyszczenia zbiorników wodnych.
Rzeka wina w Portugalii
Do najnowszych najdziwniejszych powodzi z pewnością zalicza się powódź wina w Portugalii, która miała miejsce 10 września 2023 roku. Jedna z destylarni w prowincji Anadia w tym roku zgromadziła bardzo dużą ilość wina w swoich magazynach. Spowodowane było to europejską nadwyżką produkcji tego trunku. Ponadto wysokie ceny, które powstały w wyniku galopującej inflacji doprowadziły do drastycznego zmniejszenia konsumpcji.
W wyniku awarii zbiorników z czerwonym winem doszło do wylania się około 2 200 000 litrów płynu. Trunek zaczął płynąć ulicami miasta São Lourenço do Bairro, tworząc rwące potoki. Lokalne władze wydały ostrzeżenie ekologiczne dotyczące potencjalnego zanieczyszczenia rzeki Certima. Przyczyna wypadku nie została jeszcze ustalona.