Na odległej wyspie wybiją tysiące inwazyjnych myszy. Zjadają pisklęta
Na Wyspie Marion, odległej, subantarktycznym obszarze położonym między Afryką a Antarktydą, rozpoczyna się największa na świecie akcja eliminacji inwazyjnych myszy. Celem projektu jest uratowanie miejscowych populacji albatrosów, które są zagrożone przez drapieżnictwo ze strony tych gryzoni. Myszy zostały sprowadzone na wyspę przypadkowo przez ludzi ponad 200 lat temu i od tego czasu wyrządziły ogromne szkody lokalnemu ekosystemowi.

Wyspa Marion jest domem dla milionów ptaków morskich, w tym kilku gatunków albatrosów, które co roku przylatują tam na okres lęgowy. Wyspa ta, należąca do Republiki Południowej Afryki, od dawna była uznawana za istotny rezerwat dzikiej przyrody. Jednak inwazja myszy drastycznie zmieniła ten ptasi raj w miejsce pełne śmiertelnych zagrożeń dla dorastających piskląt. Myszy nie tylko niszczą jaja ptaków, ale również atakują dorosłe albatrosy, zadając im śmiertelne rany.
Wraz z pobliską Wyspą Księcia Edwarda (na której, szczęśliwie, nie ma myszy), Wyspa Marion odpowiada w sumie za 50 proc. siedlisk albatrosów wędrownych. Według badaczy Stefana i Janine Schoombie, aktywnych uczestników projektu Mouse-Free Marion, liczba albatrosów na wyspie spada jednak alarmująco. Para naukowców od lat monitoruje sytuację ekologiczną Wyspy Marion i ostrzega, że bez zdecydowanych działań może dojść do całkowitej utraty niektórych populacji tych wspaniałych ptaków. W sumie zagrożonych wytrzebieniem przez myszy jest 19 z 29 gatunków ptaków zamieszkujących wyspę.
Dlaczego myszy są tak groźne?
Myszy, choć wydają się niegroźne, na wyspie nie mają naturalnych wrogów, przez co rozmnożyły się w sposób niekontrolowany. Ich liczba jest obecnie tak duża, że zaczęły atakować ptaki - w tym albatrosy - znacznie większe od siebie. Z badań wynika, że gryzonie żerują na pisklętach i dorosłych osobnikach, powodując śmiertelność na niespotykaną dotąd skalę.
„Myszy na Wyspie Marion przystosowały się do ekstremalnych warunków i w okresie zimowym, gdy brakuje pożywienia roślinnego, zaczęły atakować żywe ptaki. Jest to unikalne zjawisko na skalę światową”, wyjaśnia Stefan Schoombie z projektu Mouse-Free Marion.
Wcześniejsze próby opanowania sytuacji przyniosły tylko pogorszenie problemu. W 1949 roku na wyspę sprowadzono koty. Te szybko przekonały się jednak, że polowanie na ptaki jest zdecydowanie prostsze, niż na myszy. Populacja drapieżników wzrosła do połowy lat 70. do około 2 tysięcy. Koty zabijały każdego roku 450 tys. ptaków. Udało się je wyeliminować dopiero w 1991 roku. Ale problem z myszami pozostał.

Szczegóły operacji Mouse-Free Marion
Projekt eliminacji myszy to inicjatywa zakrojona na szeroką skalę, wspierana przez rząd RPA, organizacje ekologiczne oraz naukowców z całego świata. Główne działania przewidują zastosowanie specjalistycznych przynęt z trucizną, które zostaną w przyszłym roku rozrzucone nad wyspą za pomocą helikopterów. Operacja będzie największym tego typu przedsięwzięciem na świecie i pochłonie około 10 milionów dolarów.
Przygotowania do akcji trwały kilka lat i wymagały szczegółowego planowania, aby minimalizować ryzyko dla innych gatunków. Organizatorzy musieli wziąć pod uwagę m.in. specyficzne warunki pogodowe wyspy, takie jak silne wiatry, częste opady deszczu i mgły, które mogą utrudniać rozprowadzanie trucizny.
“Jestem biologiem, nie lubię zabijać” mówi kierownik projektu Anton Wolfaardt w rozmowie z dziennikiem “The Guardian”. “Ten krok jest jednak niezbędny, by naprawić krzywdy wyrządzone przez człowieka”.

Ryzyko ptasiej grypy
W 2024 roku na Wyspie Marion pojawiło się dodatkowe zagrożenie - wirus ptasiej grypy H5N1. Sytuacja ta zmusiła badaczy do szybszego planowania operacji trzebienia myszy. „Ptasia grypa dodatkowo osłabia populacje ptaków, dlatego jeszcze ważniejsze jest wyeliminowanie presji ze strony inwazyjnych gryzoni”, informuje Departament Środowiska, Leśnictwa i Rybołówstwa RPA (DFFE).
Grypę wykryto w sześciu różnych gatunkach ptaków gniazdujących na wyspie. Największą śmiertelność odnotowano wśród piskląt albatrosów wędrownych. W ciągu jednego roku z powodu choroby zmarło 150 z około 1900 młodych ptaków.
Władze RPA podkreślają, że walka z myszami stała się w tej sytuacji kluczowym elementem ochrony ekosystemu wyspy, który już teraz mierzy się z wieloma zagrożeniami. Eliminacja myszy nie tylko uratuje albatrosy, ale także poprawi ogólną kondycję ekologiczną wyspy, co pozytywnie wpłynie na inne gatunki ptaków morskich oraz lokalne rośliny.

Wsparcie międzynarodowe i lokalne
Operacja zyskała duże wsparcie międzynarodowe. Naukowcy, organizacje ochrony przyrody oraz społeczeństwo zbierali środki finansowe i informowali opinię publiczną o potrzebie podjęcia tego działania. Do kampanii przyłączyli się również naukowcy Stefan i Janine Schoombie, którzy aktywnie edukują społeczność na temat znaczenia ochrony Wyspy Marion.
„Jesteśmy niezwykle wdzięczni za każde wsparcie. Bez pomocy społeczności międzynarodowej ta operacja nie byłaby możliwa”, mówią Schoombie.
Badacze z RPA korzystają już z doświadczeń Nowozelandczyków, którzy stali się ekspertami w eliminacji gatunków inwazyjnych. W ramach rozpoczętej jeszcze w latach 60. kampanii eliminowania z archipelagu zagrażających miejscowej faunie zwierząt zawleczonych tam przez Europejczyków, do tej pory niebezpiecznych intruzów udało się całkowicie wyeliminować na 300 należących do Nowej Zelandii wyspach.
Przyszłość Wyspy Marion
Jeśli operacja zakończy się sukcesem, Wyspa Marion ma szansę ponownie stać się ostoją dzikiej przyrody. Zdaniem ekspertów, po wyeliminowaniu myszy ekosystem wyspy będzie mógł się stopniowo regenerować, a zagrożone populacje ptaków odbudują się.
Jednak naukowcy ostrzegają, że skutki tak dużych operacji mogą być widoczne dopiero po kilku latach. Konieczne będą dalsze monitorowanie sytuacji i ewentualne dodatkowe działania ochronne, aby upewnić się, że myszy na wyspę już nie powrócą.
„To kluczowy moment dla ochrony bioróżnorodności wysp oceanicznych. Sukces operacji na Wyspie Marion może stać się wzorem dla innych projektów na świecie”, podsumowuje Stefan Schoombie. Pod warunkiem że się uda. “Wystarczy, że przegapisz dwie myszy z kto wie, ilu milionów i wracasz do punktu wyjścia” mówi menadżer operacyjny projektu, Keith Springer. Ostatnie przeprowadzone na wyspach pomiary wykazały, że kilkanaście lat temu żyło tam około 300 myszy na hektar. Obecnie ich populacja jest niemal na pewno zdecydowanie większa.