Myślał, że to kojot. Pozbawił życia zwierzę niewidziane od 100 lat
Koszmarne wieści ze stanu Michigan w USA. Polujący tam myśliwy wypatrzył i pozbawił życia zwierzę, które z daleka wziął za sporego kojota. Naukowcy są załamani, bo stracili bezcenny gatunek, który nie był widziany na południe od Detroit od 100 lat. Policja już prowadzi śledztwo.
O sprawie pisze "Smithsonian Magazine". Sprawa jest poważna. Mieliśmy bowiem do czynienia z pierwszym przypadkiem pojawienia się wilka szarego na terenie Półwyspu Lower. To ten półwysep, który w stanie Michigan wcina się między wielkie jeziora Michigan, Huron i Erie. To na nim leży wielkie miasto Detroit.
Na tych terenach wilków nie było od początków XX w. Zostały wyparte i ten osobnik z nieznanych powodów się tu pojawił.
To spora sensacja, bowiem wilki szare są rzadkie w tej części Stanów Zjednoczonych. Żyją w Kanadzie oraz na Półwyspie Upper, ale on jest oddzielony od Lower wielkim jeziorem, którego zwierzę nie zdołałoby przepłynąć. Wilk musiał tu dotrzeć lądem, obchodząc Wielkie Jeziora może gdzieś od strony Chicago.
To spore wydarzenie, więc tym większą stratą jest zastrzelenie wilka przez myśliwego. Ten uznał, że celuje do dużego kojota i wyrządził przyrodzie ogromne straty.
Wilk się pojawił, wilka zabito
Wspaniały wilk pojawił się w hrabstwie Calhoun leżącym 185 km od Detroit, na północy Półwyspy Lower. Cytowany przez "Smithsonian Magazine" biolog Brian Roell, specjalista od ssaków mięsożerców z Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Michigan, jest przekonany, że to pojedynczy osobnik i incydent.
Nie ma przesłanek, by twierdzić, że wilki tworzą stałą populację w stanie Michigan i wracają na tereny, z których ludzie wyparli je przeszło 100 lat temu. "Te zwierzęta potrafią wędrować daleko, nawet na setki kilometrów" - mówi zoolog. Nie wykluczył też, że ktoś jakoś pomógł wilkowi tu trafić.
Badacze są zaskoczeni tym, że myśliwy nie odróżnił wilka od kojota. To stawia w fatalnym świetle jego znajomość przyrody i kompetencje. Wilk szary, zwłaszcza jego północnoamerykańskie podgatunki, które są większe od europejskich, wyraźnie górują nad kojotem rozmiarami.
Amerykańskie wilki osiągają przeszło 50 kg, niekiedy 75 kg wagi, a rekordowy osobnik z Księgi Rekordów Guinnessa ważył nawet ponad 100 kg. Kojot to nieduży psowaty o wadze niespełna 20 kg. To niebo a ziemia w porównaniu z wilkiem. Oba gatunki mają też inne sylwetki, inaczej się zachowują. Są podobne, ale jednak myśliwy nie powinien ich mylić.
Kojoty są szeroko rozpowszechnione w całych Stanach Zjednoczonych, od lasów Wyoming przez prerie aż po miasta, w których się pojawiają. To zwierzęta łatwo przystosowujące się, natomiast wilki są płochliwe, skryte i unikają człowieka. W całych USA żyje ich jedynie 18 tys., to bardzo niewiele jak na tak wielki kraj, a populacja wilków dopiero się tu odbudowuje po latach eksterminacji.
Stan Michigan ma tu niechlubną historię. W 1838 r. wyznaczano nagrody za mordowanie wilków z premiami za ciężarne wadery - zupełnie jak w Polsce lat pięćdziesiątych. W 1910 r. stan ten stracił ostatniego wilka.
Natomiast liczbę kojotów w całych Stanach Zjednoczonych szacuje się na od 2,5 do ponad 4 mln osobników.