Mnóstwo krokodyli pojawiło się w znanym kurorcie. Turyści muszą uważać
Turyści udający się na wypoczynek do meksykańskich kurortów Jukatanu są zdumieni. Tylu krokodyli nie było tu od lat. W ciągu ostatniego miesiąca w samym tylko Playa de Carmen policja odebrała kilkanaście zgłoszeń. Coś krokodyle przyciąga. Na szczęście to osobniki nieduże i młode.
W Meksyku żyje sporo krokodyli, ale nawet w rejonie Jukatanu, gdzie jest ich najwięcej, raczej unikają one spotkań z ludźmi. Trzymają się mokradeł, parków narodowych i terenów, gdzie mogą spokojnie czatować na zdobycz.
Obecność krokodyli w kurortach turystycznych to spora rzadkość i dość zaskakujące zjawisko, zwłaszcza w takiej skali jak obecnie. Wokół plaż Jukatanu pływają jednak głównie krokodyle nieduże i bardzo młode, które nie stanowią dla ludzi żadnego zagrożenia.
Młode krokodyle przypływają do namorzynów
W Playa de Carmen w ostatnim miesiącu było kilkanaście zgłoszeń od kąpiących się ludzi, którzy widzieli krokodyle. To najczęściej ujścia rzek i przybrzeżne wody morza niedaleko Punta Esmeralda i okolicy.
Zwierzęta należą do gatunku krokodyl amerykański, jednego z niewielu krokodyli, które spokojnie dają sobie radę w wodzie słonej. To pozwala im skuteczniej polować, migrować i zasiedlać nowe tereny, np. karaibskie wyspy.
Miejscowość Playa de Carmen leży zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Cancun, nad przepięknym morzem i dość blisko wielu atrakcji Jukatanu z majańskimi piramidami w Chichen Itza na czele. Dlatego ściąga tu wielu turystów, zwłaszcza tych, którzy chcą uniknąć zatłoczenia Cancun i jego wysokich cen. Playa de Carmen ma zatem bardzo wielu gości, szczególnie jesienią, gdy zbliżają się osobliwe w Meksyku obchody Wszystkich Świętych.
Dlatego obecność krokodyli w tym rejonie intryguje naukowców, którzy na razie nie potrafią wyjaśnić tego wysypu. Tłumaczy się go tym, że niedaleko Playa de Carmen znajduje się sporo namorzynów, a właśnie wśród mangrowców krokodyle amerykańskie pływają i najchętniej polują na ryby, żółwie i drobne kręgowce. Możliwe jednak, że powody są inne.
Tymczasem po drugiej stronie meksykańskiego wybrzeża, w Acapulco w stanie Guerrero u brzegów Pacyfiku, ok. 40 krokodyli wydostało się z sanktuarium gadów, zajmującego się ochroną i rozmnażaniem tego gatunku. Stało się to po uderzeniu huraganu John, który 23 września uformował się nad Pacyfikiem i już dwukrotnie uderzył w zachodni Meksyk. Zniszczył ogrodzenia sanktuarium i krokodyle wydostały się, po czym osiadły głównie w lagunie Puerto Marques. Kilka z nich udało się już wyłapać.