Sprawdzili, czy koty lubią się przytulać do człowieka. Wyniki zaskakują
Z nie tak dawno popularnych jeszcze tez, że koty to samotnicy i swoich opiekunów mają gdzieś, żyjąc własnym życie, niewiele już zostało. Im więcej badań i im więcej o nich wiemy, tym jaśniejsze staje się, że koty i ludzi łączy silna więź, wcale nie mniejsza niż psy. Co się jednak dzieje, gdy koty są tak często tulone przez ludzi? Badania przeprowadzone przez chińskich naukowców dostarczają zaskakujących wniosków.

W skrócie
- Badania pokazują, że więź między kotami a ludźmi może być równie silna jak u psów.
- Reakcja kotów na przytulanie zależy od ich stanu psychicznego i stopnia przywiązania do opiekuna.
- Oksytocyna u kotów rośnie, gdy kontakt z człowiekiem odbywa się na ich warunkach, a spada podczas wymuszonego przytulania.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Przytulanie kotów jest niezwykle częste u ich opiekunów. Pupile rozczulają, a że nie są zbyt ciężcy, bierze się ich na ręce, nosi i przytula. Mamy niezbite dowody na to, że bliski kontakt ludzi z kotami, przytulanie ich i sama ich obecność ma spore znaczenie terapeutyczne.
Głaskanie kota, dotyk jego miękkiego futra, a nawet mruczenie zwierzęcia może wywołać wydzielanie oksytocyny w mózgu człowieka. W 2002 r. przeprowadzone zostały badania, które wykazały, że wówczas ten wyrzut oksytocyny wywołany miłym kontaktem z kotem pomaga obniżyć poziom kortyzolu. Kortyzol to hormon stresu i obniżenie jego poziomu może zmniejszyć ciśnienie krwi, a nawet ból. Podobnie niskie tony mruczenia koty powodują obniżenie ciśnienia tętniczego krwi.
To jednak u ludzi. A jak to wygląda u samych kotów?
O tym, że mruczenie jest niezależne od woli kota i nie ma ścisłego związku z reakcją na opiekuna i jego głaskanie, wiemy od roku. Pisaliśmy w Zielonej Interii o przełomowych badaniach, które obaliły tezę, że kot mruczy, gdyż mu dobrze. Dowodem był eksperyment, który wykazał, że koty potrafiły mruczeć także po śmierci.
Jak to możliwe? Naukowcy przepuścili powietrze przez ich struny głosowe i uzyskali ich mruczenie, chociaż mózgi i układy nerwowe kotów były już pośmiertnie nieczynne. Nie udało się natomiast uzyskać w ten sposób innych dźwięków, np. miauczenia czy syczenia, co udowodniło, że mruczenie jest dźwiękiem zupełnie odmiennym niż pozostałe wydawane przez koty. Na dodatek jest dźwiękiem pasywnym w ramach odruchu bezwarunkowego.

Być może zatem i inne kocie reakcje na nasze zachowania są odmienne niż nam się zdaje i powstają inaczej? "Science Direct" publikuje wyniki badań nad reakcjami kotów pod wpływem przytulania i głaskania ze strony opiekunów.
W opisie czytamy, że nie było dotąd badań oceniających związek między interakcjami opiekun-kot i drogami wydzielania się oksytocyny u kotów domowych. Tegoroczne badanie przeprowadzono na 30 kotach domowych w różnym stopniu przywiązania do opiekuna. Próbki śliny zostały pobrane od kotów przed i po interakcjach właściciel-kot w celu wykrycia oksytocyny. Doszła do tego oczywiście ankieta, której wypełnienie pozwalało stwierdzić, jak koty reagują na zachowania opiekunów.
Kontekst relacji kota z opiekunem jest kluczowy
Okazało się, że uwalnianie się oksytocyny podczas interakcji właściciel-kot było zróżnicowane u kotów w zależności od stopnia przywiązania. Oksytocyna rosła u kotów o bezpiecznym życiu, ale malała u kotów o stanach lękowym.
Wyjściowy poziom oksytocyny w ślinie u kotów w stanach lękowych był wyższy niż u kotów o bezpiecznym życiu. Te koty, w zależności od tego, w jakim były stanie psychicznym, w różny sposób wchodziły w interakcje ze swoimi opiekunami.
Duże znaczenie dla kotów miało to, na jakich zasadach odbywało się głaskanie i przytulanie. Zasadniczą różnicę robiło to, czy przytulane były przymusowo, czy też działo się to na ich warunkach i po wysłanych przez nie sygnałach. Wówczas kocie organizmy reagowały zupełnie inaczej.
Naukowcy ustalili, że poziom oksytocyny u kotów lękliwych i wycofanych spada po wymuszonym przytulaniu, a nie rośnie. Kiedy interakcje z opiekunem są na warunkach dyktowanych przez kota, oksytocyna napływa. Gdy jednak kot czuje się przymuszony czy wręcz przyparty do muru, jest dokładnie odwrotnie.
Co ciekawe, koty tym różnią się od psów, że kontakt wzrokowy nie odgrywa u nich większego znaczenia w budowaniu więzi. Kot nie szuka wzroku opiekuna, nie musi się w niego wpatrywać i nie bazuje na tego typu bodźcach. Znacznie istotniejsze jest mruganie, co ważne - mruganie powolne, a nie szybkie.

Także zabawa nie jest warunkiem budowy relacji z opiekunem. Znamy wyniki badania z 2016 r., gdy badano poziom oksytocyny u kotów i psów po 10 minutach zabawy. U psów poziom oksytocyny wzrósł średnio o 57 proc., podczas gdy u kotów o ok. 12 proc.
Inaczej mówiąc, kot nie jest zaprogramowany do automatycznego wydzielania oksytocyny pod wpływem samej zabawy, głaskania, przytulania czy kontaktu wzrokowego. Istotniejszy jest u niego kontekst i warunki, w jakich dochodzi do takich interakcji z opiekunem. Nic nie dzieje się automatycznie.
Na zaufanie kota trzeba zapracować i to nawet solidnie, ale raz zdobyte zostaje wzmocnione chemicznie i staje się niezwykle trwałe. Stopień przywiązania kotów do swoich opiekunów jest ogromny, bynajmniej nie mniejszy niż u psów.











