Mężczyźni zginęli w paszczy krokodyla. Tragedia w turystycznym raju
Poszukiwania 36-letniego mężczyzny, który wybrał się na ryby na rzece Tawau w malezyjskiej części Borneo, zakończyły się dość nieoczekiwanie. Tego nieszczęśnika odnaleziono po szeroko zakrojonych poszukiwaniach, a przy okazji udało się znaleźć kogo innego. I to w miejscu odwiedzanym przez turystów.
Druga ofiara to 60-letni mężczyzna, który także zaginął w ostatnich dniach w rejonie Semporna w stanie Sabah we wschodniej części Malezji. Ten kraj składa się z dwóch części - kontynentalnej, czyli Półwyspu Malajskiego ze stolicą Kuala Lumpur, a także północnej części wyspy Borneo.
Piękne, ale niebezpieczne Borneo
Jedna z największych wysp świata jest podzielona między trzy państwa - Indonezję, niewielkie Brunei i właśnie Malezję.W malezyjskiej części znajduje się wiele atrakcji turystycznych, chociażby okolice Kota Kinabalu z najwyższym szczytem kraju Kinabalu, wznoszącym się na ponad 4000 m n.p.m. To przepiękny region.
Te dwie części Malezji zasadniczo różnią się przyrodniczo. Wiele gatunków występuje w Malezji tylko na Półwyspie Malajskim (np. tygrys), inne - jedynie na Borneo (chociażby nosacze czy orangutany). Akurat krokodyle różańcowe żyją na całym obszarze południowej Azji, a swym zasięgiem obejmują tereny aż po Nową Gwineę, Australię i Fidżi. Pomaga im to, że świetnie czują się także w słonej, morskiej wodzie - to dość rzadkie u współczesnych krokodyli.
Poza krokodylem różańcowym w morzu potrafi pływać regularnie jeszcze tylko jeden gatunek. Dlatego krokodyla różańcowego nazywa się "saltwater crocodile", czyli krokodylem słonowodnym. Nazywają go tak głównie Australijczycy, którzy poza nim mają jeszcze jeden gatunek słodkowodnego krokodyla, czyli krokodyla australijskiego.
Krokodyl różańcowy może być groźny dla ludzi
Krokodyl różańcowy jest największym żyjącym współcześnie krokodylem, przebijającym rozmiarami wszelkie inne gatunki. Największe zarejestrowane osobniki przekraczały 6 metrów długości, a są pogłoski o gadach jeszcze większych.
Te rozmiary, plus świetne umiejętności dostosowawcze oraz możliwość przemieszczania się nawet między wyspami, sprawiają, że krokodyl różańcowy jest zwierzęciem groźnym.
To być może te gady stoją za śmiercią dwóch niefortunnych wędkarzy, którzy wybrali się na połów w Sabah, we wschodniej części malezyjskiego Borneo. 60-latek zaginął kilka dni temu. Szeroko zakrojone poszukiwania ruszyły w Sabah po kolejnym zaginięciu, tym razem 36-letniego wędkującego mężczyzny.
Nikt nie widział ataku krokodyla, ale świadkowie słyszeli wołanie o pomoc. Na wodzie unosiła się jedynie przewrócona łódź. Poszukiwania objęły obszar w promieniu kilku kilometrów od miejsca zaginięcia, brali w nich udział policjanci, Departament Ochrony Dzikiej Przyrody stanu Sabah, siły obrony cywilnej i mieszkańcy wsi. W końcu udało się odnaleźć ciało mężczyzny ok. kilometr od łodzi. Nie żył.
Jak stwierdzili ratownicy, śmierć nastąpiła szybko po ataku, a sprawcą zdarzenia jest krokodyl. Człowiek musiał wpłynąć na jego terytorium łowieckie i przyciągnąć jego uwagę.
Malezja ma ostatnio sporo wypadków ze zwierzętami. W kontynentalnej części kraju kilka osób zostało poszkodowanych przez tygrysy malajskie, których populacje Malezja stara się odtworzyć i chronić.