Mają dość patoturystyki. W ramach protestu oblali przyjezdnych wodą
Mieszkańcy Barcelony domagają się ograniczenia masowej turystyki. Tłumy ludzi na ulicach, wyższe ceny i problemy z mieszkaniami to tylko niektóre kłopoty, z jakimi mierzą się Hiszpanie. "Barcelona nie jest na sprzedaż" - skandowali podczas ostatnich protestów mieszkańcy stolicy. Władze regionu zareagowały na problem.
Podczas minionego weekendu mieszkańcy Barcelony protestowali przeciwko niepohamowanej turystyce. Problem ten jest obecny w mieście od kilku lat. Barcelona jest jednym z europejskich miast, do których każdego roku podróżują miliony turystów.
Protesty w Barcelonie. "Nie jesteście tu mile widziani"
To nie pierwszy raz, kiedy mieszkańcy Barcelony protestują w tej sprawie. Frustracja Hiszpanów jednak wzrosła, ponieważ, jak twierdzą demonstranci, problem uderzył znów ze zdwojoną siłą.
Kilka tysięcy osób protestowało kilka dni temu na ulicach miasta. Niesiono transparenty z napisami "Ograniczmy turystykę", "Do domu, nie jesteście tu mile widziani", "Barcelona nie jest na sprzedaż" i inne. Część protestujących oblewała wodą turystów siedzących w restauracjach - donoszą katalońskie media.
Głównym problemem wynikającym z niepohamowanego napływu turystów są wysokie ceny, brak dostępności niedrogich mieszkań, które są przeznaczone na krótkoterminowy wynajem i tłumy na ulicach.
Barcelona ogłosiła w czerwcu, że w związku problemem mieszkaniowym do 2029 r. zakaże krótkoterminowego wynajmu.
Barcelona jest obecnie jednym z najpopularniejszych kierunków krótkich podróży w Europie. Według statystyk Turisme de Barcelona w 2023 roku miasto odwiedziło około 26 milionów turystów. To równoznaczne z prawie 13 mld euro przychodu.
Masowa turystyka problemem na świecie
Problemy z masową turystyką w Hiszpanii nie ograniczają się tylko do Barcelony. Mieszkańcy protestowali już na Wyspach Kanaryjskich, Balearach, Majorce, Minorce i w Maladze. Demonstranci na Wyspach Kanaryjskich sprzeciwiali się ponadto budowie nowych hoteli i żądali wstrzymania inwestycji promujących turystykę masową.
W Maladze głównym powodem frustracji mieszkańców jest wynajem krótkoterminowy.
Nadmierny napływ turystów skłonił do reakcji także inne miejsca w Europie. Władze Amsterdamu chcą częściowo zakazać zatrzymywania się statków w głównym porcie miasta, a włodarze Wenecji wprowadzili podatek dla turystów, którzy odwiedzają miasto tylko na jeden dzień.
Zmiany mające na celu zmniejszyć problemy z masową turystyką zaszły też poza Europą. Na japońskiej górze Fuji władze niedawno wprowadziły dzienny limit odwiedzających i pobierają od turystów opłatę za wejście na popularny szlak Yoshida. Z kolei na Bali pobierana jest tzw. opłata turystyczna. W Islandii również przywrócono podobny podatek.