Ludzie się go boją, bo jest niebezpieczny. Dla człowieka to skarb
Spotkania z nią wielu mieszkańców Afryki bardzo się obawia. Żmija sykliwa żyje w bardzo wielu środowiskach i jest odpowiedzialna za większość ukąszeń mieszkańców kontynentu. Według nowych badań jest też dla nich wielką szansą.

Mówimy bowiem o jednym z najszerzej rozpowszechnionych węży Afryki. Żmija sykliwa jest mieszkanką w zasadzie całego kontynentu, z wyjątkiem Sahary i okolic najbardziej pustynnych oraz najgłębszych lasów deszczowych serca kontynentu i jego zachodniej części - tam spotyka się inne jej krewniaczki, chociażby wyspecjalizowaną w polowaniach w lesie żmiję gabońską.
Na tak wielkim obszarze Afryki (a także południowej części Półwyspu Arabskiego w Jemenie i Arabii Saudyjskiej, jak również na niedużym skrawku Maroka w północnej części kontynentu) żmija sykliwa zdołała się dostosować do bardzo różnych siedlisk.
Najchętniej wybiera otwarte, trawiaste równiny, np. sawanny, ale mieszka też w lasach, na półpustyniach i terenach zmienionych przez człowieka. Szczególnie cenne okazały się dla niej pola uprawne, gdzie sadzone przez ludzi rośliny ściągają sporo gryzoni.

Gryzonie to podstawa jej diety. W ich poszukiwaniu niekiedy zapuszcza się nawet pod ludzkie siedziby, ale pola to dla niej szwedzki stół. Tam, gdzie ludzie sadzą proso, sorgo, bataty, jęczmień, pszenicę i inne rośliny, tam nieuchronnie pojawiają się gryzonie. I tam zjawiają się też żmije sykliwe.
Żmija sykliwa może uśmiercić dorosłego człowieka
To dość ryzykowne, jako że wąż ten dysponuje dużą szybkością i zwinnością, do tego stopnia, że wyrzuca ciało na jedną trzecią własnej długości, a może ona przekraczać półtora metra, a nawet więcej.
Jad zwierzęcia także jest bardzo silny. 100 mg toksyny pozwala uśmiercić dorosłego człowieka w ciągu doby. Z tego powodu żmija sykliwa odpowiada za bardzo dużo ukąszeń oraz zgonów w Afryce. To ok. 15 proc. wszystkich ugryzionych, aczkolwiek w tej liczbie jest też sporo ludzi z powikłaniami na skutek złego leczenia.
Dodajmy do tego szeroki zasięg i mamy jasność, dlaczego otwiera ona listę ofiar jadowitych węży na kontynencie afrykańskim. I dlaczego ludzie tam się jej obawiają.
Nowe badania przedstawione w "Scientific Reports" wskazują jednak na to, że może nie każdy wąż, ale każdy kij ma dwa końce. Duży zasięg żmii sykliwej i jej powszechność sprawiają zarazem, że ma ona ogromny wpływ na regulowanie liczby gryzoni.
Prof. Graham Alexander z University of the Witwatersrand w Johannesburgu w RPA wykazał, że znaczenie tego gada dla liczby małych kręgowców w Afryce jest olbrzymie. Badania dotyczyły wysypów gryzoni, jakie mają miejsce podczas opadów deszczu i pory deszczowej w Afryce.
Okazuje się, że żmije sykliwe dostosowują się do tych warunków w taki sposób, zwiększając masę swego ciała. Doraźnie, aby zaspokoić głód dostępnym pokarmem. To czas, gdy żmija jest w stanie zjeść nawet 12 razy więcej gryzoni niż w porze suchej.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. 12-krotnie
Pozwala jej na to zmiennocieplność, która jest gospodarką metaboliczną zupełnie różną niż w wypadku istot stałocieplnych jak my. Gad nie musi dostarczać organizmowi regularnie posiłków i jeść każdego dnia. Może to robić po długim poście.
W wypadku żmii sykliwej mogą być to nawet - bagatela - dwa lata! Wąż jest w stanie głodować po to, aby w okresie wysokiej dostępności gryzoni najeść się po wielokroć. Wtedy przyrosty masa ciała zwierzęcia mogą sięgać nawet jednej czwartej.
To mniej więcej tak jakbyśmy doraźnie tyli po 20 kg, bo akurat stół jest zastawiony, po czym nie jedli zupełnie nic przez kilka miesięcy.
Niewiele zwierząt na świecie jest w stanie zwiększyć swój apetyt w takim stopniu, aż dwunastokrotnie. I to już pokazuje jak ogromną rolę w kontrolowaniu liczby gryzoni odgrywa w Afryce to zwierzę.
Bez jego obecności na polach te małe ssaki pożarłyby plony. Obecność żmii sykliwej jest ryzykowna i grozi pokąsaniem, ale przynosi też ogromne korzyści. Ich znaczenie gospodarcze wkracza już w strefę makro.