Hvaldimir jednak nie był szpiegiem Rosji? Ukrainka zdradziła szczegóły
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Nie milkną echa co do tajemniczej białuchy arktycznej nazwanej przez naukowców Hvaldimir. Waleń, który miał rzekomo być wytrenowany do szpiegowania przez Rosjan, zmarł we wrześniu tego roku. Teraz w rozmowie z BBC ukraińska naukowczyni podzieliła się jeszcze inną prawdopodobną teorią na temat zwierzęcia.
O Hvaldimirze zrobiło się głośno, gdy w 2019 r. zauważono go u wybrzeży Norwegii. Waleń miał uprząż z napisem "wyposażenie Petersburga", stąd szybko pojawiły się plotki o tym, że jest rosyjskim szpiegiem. Dlatego nadano mu też wyjątkowe imię, które nawiązuje do Władimira Putina.
Białucha Hvaldimir - co o niej wiemy?
We wrześniu białucha zmarła. Miała ok. 15 lat, co było wiekiem dość młodym jak na ten gatunek. To zaczęło rodzić jeszcze więcej podejrzeń. Rosja nie komentowała sprawy, twierdziła, że nie ma nic wspólnego z trenowaniem morskich ssaków.
Teraz dyskusja wokół zwierzęcia rozgorzała na nowo, a to za sprawą dokumentu przygotowanego m.in. przez BBC, w którym wypowiedziała się dr Olga Shpak, ukraińska biolożka. Naukowczyni pracowała w Rosji do 2022 r.
Jej zdaniem Hvaldimir rzeczywiście przebywał w bazie wojskowej w Murmańsku. Ekspertka twierdzi jednak, że nie był szpiegiem. Szkolono go do innego zadania, którym miała być ochrona bazy - mówi Shpak.
Naukowczyni powołuje się na swoje kontakty w Rosji, gdzie pracowała do czasu inwazji kraju na Ukrainę w Instytucie Ekologii i Ewolucji im. A. N. Sewertsowa. Rosyjscy biolodzy mieli dość szybko zorientować się, że "zgubili" białuchę i był nią właśnie Hvaldimir.
Dr Shpak zdradziła także prawdziwe imię zwierzęcia. Rosjanie nazywali białuchę Andruha. Ssak został podobno schwytany przez nich w 2013 r. i włączono go do wojskowego programu szkoleń zwierząt.