Dramatyczna sytuacja z pszczołami. To rekordowe zgony. Wskazują na Trumpa
Aż 1,6 miliona nie pszczół, ale całych kolonii - to jest porażający bilans strat wśród tych owadów, jaki oszacowany został w Stanach Zjednoczonych. To największy udokumentowany pomór pszczół w tym stuleciu, a prawdopodobnie także w całej historii USA. Naukowcy uważają, że Donald Trump powinien zmienić swe decyzje, o ile zapylacze mają przetrwać.

Jeśli z ziemi zniknie pszczoła, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia" - te słowa przypisywane są Albertowi Einstenowi (chociaż prawdopodobnie ich nie wypowiedział). Niemniej pokazują one jak ważne są pszczoły dla przyrody, wszelkich ekosystemów, ale także ludzkiej gospodarki. Nie chodzi jedynie o produkcję miodu, ale również o zapylanie bardzo wielu roślin ważnych w rolnictwie.
Tymczasem jak donoszą naukowcy z Uniwersytetu Cornell w Nowym Jorku, sytuacja z pszczołami w Stanach Zjednoczonych stała się dramatyczna. "Amerykańskie pszczoły właśnie doświadczyły największego masowego wymierania w historii i nie wiemy dokładnie, dlaczego." - czytamy w komunikacie. Wedle szacunków, na terenie USA zginęło 1,6 miliona już nie pszczół, ale kolonii tych owadów. To potężny pomór, największy w tym stuleciu, a prawdopodobnie rekordowy także w całej historii Stanów Zjednoczonych.

Straty z powodu pszczół mogą pójść w miliony dolarów
Project Apis M. to badanie stanu pszczół w Ameryce Północnej i to rachuby tego projektu wskazują na to, że tylko amerykańscy pszczelarze stracili 60 proc. kolonii tych owadów w ulach. Doszło do tego w okresie zimowym. To są o wiele większe straty niż chociażby w roku poprzednim, a zatem zimą musiało się stać coś bardzo złego z kluczowymi w przyrodzie owadami. Uniwersytet Cornell szacuje, że to oznacza kolosalne wręcz straty w amerykańskim rolnictwie, w tym w uprawach jabłek, gruszek, wiśni, melonów, dyń, borówek, migdałów, kawy i innych. Trudno nawet określić te straty, ale to będą miliony dolarów. "The Guardian" podaje sumę 139 milionów dolarów, co może się przełożyć na dzień dobry na kilkuprocentowe wzrosty cen miodu. A Project Apis M. podaje relacje pszczelarzy, którzy mówią o utracie pieniędzy, zabezpieczeń kredytowych i płynności finansowej.
Coś się stało. Problem polega na tym, że nie wiadomo, co. Zimą zawsze ginie część kolonii pszczół miodnych, to w jakimś sensie naturalny proces, ale on obejmuje 10-15 procent owadów. Ale nie 60! To już jest coś ekstremalnego i ekstremalnie groźnego.
W grę wchodzą już nie kwestie temperatury czy zmian klimatycznych, ale być może jakaś infekcja albo atak pasożyta. Do końca nie jest to rozpoznane, zatem wypadałoby przeprowadzić szczegółowe badania. W tym sęk - brakuje na to środków.

Donald Trump przyciął i teraz nic nie wiemy
"Istnieją teorie dotyczące nowego wirusa, ale musimy zebrać dane. Na tym etapie nie możemy niczego wykluczyć" - mówi Scott McArt z Uniwersytetu Cornell, cytowany przez "The Guardian". Innie naukowcy wskazują na wpływ pestycydów.
Cięcia środków na ochronę przyrody i badania z tym związane, jakie zarządził nowy prezydent Donald Trump, sprawiają jednak, że możemy mieć problem z poznaniem przyczyn pomoru pszczół. Wymaga to środków na przeprowadzenie wielu testów i badań i to jak najszybciej. "Naukowcy prawdopodobnie nie znajdą odpowiedzi w najbliższym czasie - częściowo z powodu drastycznych cięć w finansowaniu i zatrudnieniu USDA przez administrację Trumpa" - pisze wprost "The Independent".
Cytowana przez tę gazetę entomolog dr Juliana Rangel z Texas A&M University mówi nawet, że cięcia Trumpa nie mogły przyjść w gorszym momencie. W trakcie prac laboratoriów Departamentu Rolnictwa nad masowym wymieraniem pszczół. To właśnie na przełomie zimy i wiosny naukowcy w USA i całym świecie zdobywają nowe dane na temat zmian zachodzących w przyrodzie po zimowym uśpieniu. Wtedy jest szansa dowiedzieć się najwięcej, zdiagnozować problemy i wówczas potrzeba najwięcej środków. Prowadzący badania pracownicy zostali jednak zwolnieni, co może wprost przełożyć się na podwyżki wielu produktów spożywczych.