Do śledzenia wielorybów wykorzystali... aplikacje taksówkowe. Działają
AVATARS - tak nazywa się nowa metoda stosowana przez naukowców do śledzenia i odnajdywania kaszalotów w bezmiarze oceanów. A nie jest to sprawa prosta, bowiem nie dosyć, że oceany są rozległe, to jeszcze te wieloryby potrafią się głęboko zanurzać. AVATARS czyli Autonomous Vehicles for Whale Tracking And Rendezvous by Remote Sensing to sposób, który działa tak jak... aplikacje do łączenia kierowców taksówek z ich klientami.
Do śledzenia kaszalotów służyć ma Project CETI czyli Cetacean Translation Initiative, którego twórcy oraz naukowcy z Uniwersytetu Harvarda opracowali nową metodę znajdowania wielkich morskich ssaków i przewidywania, gdzie się wynurzą. Nie jest to sprawa prosta, gdyż kaszaloty na co dzień żyją dość blisko powierzchni, jak wszystkie ssaki morskie, ale potrafią też zniknąć pod wodą na bardzo długo. Mało tego, nurkują wówczas bardzo głęboko w poszukiwaniu swych przysmaków - wielkich, głębinowych głowonogów.
Na pewno kaszaloty potrafią zanurzyć się na 1134 metry, bo z takiej głębokości wydobyto niegdyś kaszalota wraz z kablem transatlantyckim, o który zaczepił żuchwą, gdy płynął wzdłuż dna oceanu. Zapewne jednak nurkują znacznie głębiej, może na 2-3 tysiące metrów. Wykorzystują do tego unikalne sposoby wytrzymywania braku powietrza i ciśnienia, o których pisaliśmy w Zielonej Interii.
Słowem, nie jest tak łatwo je namierzyć i przewidzieć, gdzie wynurzą się po takiej wizycie w głębinach. Co za tym idzie śledzenie kaszalotów nastręczało dotąd wielu problemów, a Projekt CETI ma to zmienić. Wykorzystuje on autonomiczne roboty i bogatą kombinację danych z czujników. Pomaga także sztuczna inteligencja, która dane nie tylko analizuje, ale potrafi również przewidywać sposób poruszania się kaszalotów.
Drony i roboty akustyczne śledzą kaszaloty
Projekt CETI już od 2020 roku analizuje dźwięki wydawane przez kaszaloty, dzięki czemu w sporej mierze udało się poznać sposób ich komunikacji, a nawet nawiązać z nimi kontakt. Teraz drony wykrywające sygnały o bardzo wysokiej częstotliwości szukają tych dźwięków, aby odpowiednio ustawić anteny i nasłuch wielorybów. To pozwala łatwiej oszacować kierunki przemieszczania się zwierząt.
System pozwala także przewidzieć ostatecznie, gdzie mniej więcej kaszalot wynurzy się po zejściu w głębiny i to nawet po długim czasie. Algorytmy na podstawie zgromadzonych danych opracowują najbardziej prawdopodobna trasę wędrówki podwodnej wieloryba. Miejsce, w którym się wynurzy może zostać ustalone dość precyzyjne, co nie tylko ułatwi badanie zwierząt, ale ma też zastosowanie praktyczne. Dzisiaj nikt nie tropi wielorybów, by je zabić. Rzecz raczej w tym, by zapobiegać zderzeniu statków i okrętów z tymi wielkimi ssakami albo w porę zareagować, gdy będą one zmierzały w jakieś niebezpieczne miejsce, np. na mieliznę.
AVATARS działa podobnie jak aplikacje taksówkowe
To właśnie ten system namierzania kaszalotów nazwano AVATARS czyli Autonomous Vehicles for Whale Tracking And Rendezvous by Remote Sensing. A pisze o nim więcej "Science Robotics". Czytamy tam, że "aby ograniczyć liczbę przegapionych okazji do rzadkich spotkań z wielorybami, opracowano algorytm oparty na ustalaniu prawdopodobnych czasów i miejsc wynurzenia i dostarczenia poleceń nawigacyjnych do robotów wysyłanych do śledzenia kaszalotów. Testy zostały pomyślnie przeprowadzone początkowo przy użyciu łodzi motorowej naśladującej ruchy wielorybów, a później przy użyciu tylko pomiarów akustycznych trzech nieoznakowanych wielorybów".
Wypadły pomyślnie, a naukowcy zwracają uwagę na to, że system jest dość zbliżony w działaniu do popularnych aplikacji służących do kojarzenia kierowców taksówek czy samochodów z klientami na podstawie prawdopodobnej trasy ich przejazdu. Z takich aplikacji korzystają Uber, Bolt, Bla Bla Car i inne. To coraz częstszy przypadek wykorzystania systemów, algorytmów i sztucznej inteligencji stosowanej na co dzień w naszym życiu do badan naukowych. "To nie tylko postęp technologiczny, ale także kluczowy krok w zrozumieniu złożonej komunikacji i zachowań tych stworzeń" - mówi Stephanie Gil z Uniwersytetu Harvarda.