Niemcy wywiozą z Polski 20 tys. ton odpadów. "Osiągnęliśmy sukces"
W Polsce zalega ok. 35 tys. nielegalnych ton odpadów z Niemiec. Negocjacje w tej sprawie toczyły się jeszcze za czasów poprzedniego rządu, ale zostały przerwane. Teraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że wkrótce 20 tys. ton zostanie wywiezionych z powrotem do Niemiec. "Osiągnęliśmy sukces" - przekazały minister Hennig-Kloska i wiceminister Anita Sowińska.
"Od 2015 r. mamy w Polsce zalegające 35 tys. ton odpadów, oficjalnie zidentyfikowane jako odpady, które przybyły do nas z zagranicy" - powiedziała we wtorek minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Odpady z Niemiec nadal trują polskie środowisko
Nielegalne odpady z Niemiec wykryto w siedmiu lokalizacjach:
- Tuplice,
- Stary Jawor,
- Sobolew,
- Gliwice,
- Sarbia,
- Bzowo,
- Babin.
Spór polsko-niemiecki rozpoczął się jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Ówczesna minister klimatu - Anna Moskwa - prowadziła negocjacje z Niemcami w sprawie usunięcia odpadów, ale te nie przyniosły skutku. Strona niemiecka argumentowała, że nie leży to w kompetencjach rządu federalnego, ale władz poszczególnych krajów związkowych.
Gdy negocjacje zawiodły, Polska złożyła skargę na Niemcy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Wcześniej polski rząd (za czasów PiS) uzyskał też częściowe wsparcie Komisji Europejskiej, która potwierdziła, że odpady z miejscowości Tuplice powinny wrócić do Niemiec na koszt naszego sąsiada.
Pierwsze niemieckie odpady mają wyjechać z Polski
Tuplice w woj. lubuskim to pierwsza z siedmiu spornych lokalizacji, skąd nielegalne odpady z Niemiec zostaną usunięte na koszt naszego sąsiada. Wysypisko ujawniono podczas kontroli przeprowadzonej przez inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze w 2015 r. Na miejscu zalegają żużle pocynkowe.
Odpady, które trafiły do Tuplic, pochodzą z huty cynku Chemnitz w południowo-wschodnich Niemczech. Transporty przyjeżdżały do polskiej miejscowości od 2013 do 2015 r., gdzie, za pozwoleniem władz lokalnych, deponowano żużle. Odpady miały jednak zostać przetworzone i użyte jako kruszywo do budowy dróg. Tak się jednak nie stało.
Badania wykazały w odpadach obecność arsenu i ołowiu oraz śladowe ilości niklu czy rtęci - podała "Gazeta Lubuska". Zdeponowano je w pobliżu parku krajobrazowego wpisanego na listę UNESCO i Natura 2000. Początkowe szacunki mówiły, że na miejscu zalega 40 tys. ton żużli. Wyliczono, że potrzeba pół roku i 200 ciężarówek, aby wróciły z powrotem do Niemiec. Koszty tej operacji miały wynieść ok. 3,5 mln zł.
Nowy rząd wrócił do negocjacji, których zaniechało Prawo i Sprawiedliwość. "Wspólnie z wiceminister Anitą Sowińską postanowiłyśmy wrócić na drogę dialogu i prawie od trzech miesięcy prowadzimy na różnych szczeblach rozmowy, żeby ten problem skutecznie rozwiązać z pominięciem drogi sądowej" - powiedziała Paulina Hennig-Kloska.
"Osiągnęliśmy sukces, bo największa część tych odpadów - 20 tys. ton, które zalegają w miejscowości Tuplice - jeszcze w tym roku opuści granice Polski" - zapewniła minister. Strona niemiecka przedstawiła harmonogram, z którego wynika, że odbiór odpadów ma się skończyć najpóźniej 31 października 2024 r.
"Bardzo cieszę się z sukcesu, jaki osiągnęliśmy w rozmowach z rządem Niemiec. To pokazuje, że dialog i międzysąsiedzka współpraca może rozwiązywać spory" - podsumowuje wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska.