Narodowy dzień marnowania. Tradycja, której powinniśmy się wstydzić
Oprac.: Katarzyna Nowak
Aż 83 proc. Polaków wyrzuca jedzenie świąteczne między 23 a 30 grudnia. To przekłada się na 61,7 tys. ton, czyli aż 1,6 kg na osobę. Choć najczęściej wyrzucaną kategorią produktów są owoce i warzywa, skalę tworzą także zupy, napoje, potrawy wieloskładnikowe czy ryby.
Sposobów na zmniejszenie skali marnowania żywności jest kilka. To np. wykorzystywanie resztek i zmiana podejścia w gotowaniu "na zapas", mrożenie jedzenia, dostosowanie liczby dań do liczby gości, gotowanie tylko tych potraw, co do których mamy pewność, że zostaną zjedzone i są lubiane. Powinniśmy się też nauczyć rozróżniać jedzenie, które pomimo nieapetycznego wyglądu lub nieaktualnej daty ważności nadal nadaje się do spożycia. Połowa Polaków nadal nie potrafi rozróżnić terminów ("najlepiej spożyć przed" i "należy spożyć do") na opakowaniach produktów spożywczych.
Chcemy kupić więcej niż potrzeba
Dlaczego mielibyśmy się w ogóle przejmować zjawiskiem marnowania?
- Jeszcze niedawno niewiele osób dostrzegało związek między marnowaniem jedzenia a jego wpływem na środowisko. Dziś coraz więcej z nas ma tego świadomość i co więcej – rozumie, że każdy z nas może coś z tym zrobić - mówi Anna Podkowińska-Tretyn, szefowa Too Good To Go.
Dochodzi jeszcze kwestia finansowa. - Myślę, że trzeba szukać argumentów, które trafiają do konkretnych osób. W przypadku niektórych czynnik finansowy może być decydujący. Wyrzucając jedzenie, wyrzucamy także pieniądze. W Polsce jest to około 3000 złotych rocznie na gospodarstwo domowe, chociaż to dane sprzed wysokiej inflacji - zwraca uwagę Anna Podkowińska-Tretyn.
1,6 kg jedzenia na osobę do kosza
Dla wielu świąteczne przygotowania kojarzą się z pełnymi lodówkami i stołami, które uginają się od tradycyjnych potraw - to tradycja, z której nie powinniśmy być dumni.
Aż 63 proc. z nas przygotuje więcej jedzenia niż to potrzebne na trzy dni świąt -udowadnia Too Good To Go, firma działająca na rzecz ograniczania marnowania żywności i pracownia Opinia24.
Aż 8 na 10 Polaków (83 proc.) w okresie świątecznym (między 23 a 30 grudnia) wyrzuca żywność. Łącznie to 61,7 tys. ton, czyli aż 1,6 kg jedzenia na osobę.
Narodowy dzień marnowania żywności
Najwięcej – 9,2 tys. ton – marnuje się 24 grudnia, który można niechlubnie nazwać Dniem Świątecznego Marnowania Żywności. Dlaczego wyrzucamy jedzenie?
Najczęstszymi powodami jest niezagospodarowanie resztek, które powstały przy przygotowaniu dań oraz zepsucie się produktów. Do tego dochodzi brak świeżości produktów, przygotowanie za dużo jedzenia.
Co marnujemy najczęściej, a czego najwięcej? Choć najczęściej wyrzucaną kategorią produktów w święta są owoce i warzywa (62 proc.), zupy i mięso (48 proc.), produkty zbożowe (46 proc.), potrawy wieloskładnikowe, nabiał i ryby (44 proc.) nie tylko one tworzą skalę marnotrawstwa w tym czasie.
Mięso w koszu na śmieci
Na czele listy produktów, których wyrzuca się najwięcej, znajdują się warzywa i owoce, których Polacy marnują 10,9 tys. ton, co daje niemal 300 g na osobę. Następnie zupy (9,69 tys. ton – 260 g na osobę), napoje (7,7 tys. ton – 210 g na osobę), gotowe potrawy wieloskładnikowe (7,6 tys. ton – 200 g na osobę) i ryby (5,42 tys. ton – 140 g na osobę). Najrzadziej pozbywamy się słodyczy i deserów (4 tys. ton), a także sosów (0,95 tys. ton).
Kalendarz również ma wpływ na to, co marnujemy: 24 grudnia przodują ryby, 25 i 26 grudnia do kosza lądują przede wszystkim zupy, natomiast 27 grudnia – resztki napojów.
Badania Too Good To Go są dowodem na to, że marnujemy znacznie więcej jedzenia, niż nam się wydaje, a deklaracje często różnią się od rzeczywistości. Do 26 grudnia wyrzucamy resztki jedzenia po przygotowaniu potraw świątecznych, z kolei od 27 grudnia główną przyczyną marnowania jest zepsucie się żywności.
Jedzenie szczelnie zamknięte. Będzie dłużej świeże
30 grudnia niemal dwóch na trzech Polaków (65 proc.) nadal ma w lodówce pozostałości świątecznych potraw. Warto rozdzielić je na mniejsze porcje i zamrozić na później, wykorzystać resztki do przygotowania nowych dań, takich jak sałatki, zupy czy zapiekanki, a także przechowywać je w szczelnych pojemnikach, by dłużej zachowały świeżość. Nadmiar jedzenia, oprócz przekazania bliskim, można zanieść do jadłodzielni.
- Marnowanie jedzenia z pewnością nie stawia nas w najlepszym świetle. Po pierwsze to aspekt środowiskowy, bo produkcja żywności zawsze obciąża środowisko. Po drugie ponosimy koszt związany z zakupami, a po trzecie jest jeszcze aspekt emocjonalny - na święta łowimy ryby, które potem kończą w koszu. - podsumowuje Anna Podkowińska-Tretyn.