Łagodzenie skutków powodzi w Polsce kosztem przyrody. "Rażące nadużycie"
Nowelizacja tzw. ustawy powodziowej zagraża polskim rzekom i narusza prawo - ostrzegają hydrolodzy i przyrodnicy. Według strony społecznej zaproponowane rozwiązania nie tylko nie ochronią przed powodziami, ale i zdewastują przyrodę.

Rządowy projekt nowelizacji tzw. ustawy powodziowej budzi kontrowersje.
Przepisy dotyczą udzielenia dodatkowego wsparcia mieszkańcom i przedsiębiorcom poszkodowanym w wyniku powodzi z 2024 r. w wykupie zniszczonych nieruchomości przez Skarb Państwa, zamiany mieszkań lub domów jednorodzinnych na lokale komunalne, uproszczenia procedur odbudowy domów i inwestycji przeciwpowodziowych. Przyrodnicy krytykują ten ostatni element.

Ustawa powodziowa skrytykowana
Organizacje społeczne i przyrodnicze zrzeszone w Koalicji Ratujmy Rzeki, w której skład wchodzi niemal 60 podmiotów oraz 50 indywidualnych koalicjantów, alarmują, że nowelizacja ustawy została uchwalona bez konsultacji społecznych i zagraża polskim rzekom, naruszając jednocześnie prawo krajowe oraz unijne.
Krytyczne stanowisko w stosunku do tej zmiany prawa wyraziła też Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Mimo tego Komisja Senacka 13 maja nie zgłosiła poprawek do ustawy.
Kolejne tamy hamujące naturalny rytm rzek
Szczególny niepokój budzi zapis, wprowadzający możliwość budowy kilkudziesięciu inwestycji bez decyzji środowiskowej. Chodzi m.in. o różne typy zapór i tam, które blokują migrujące ryby, umacnianie brzegów, czy pogłębianie koryt rzecznych. Ustawa pozwoli ponadto na wycinkę przy rzekach bez uzyskania zezwoleń.
Koalicji Ratujmy Rzeki przekonuje, że ustawa w zaproponowanym kształcie zezwoli na ingerencję w środowisko wodne bez żadnej kontroli. Wśród zagrożonych inwestycjami rzek wymienia się m.in. Nysę Kłodzką, Złoty Potok, Prudnik i Bóbr, które mają zostać uregulowane na dziesiątkach kilometrów.
Nowoczesna ochrona przeciwpowodziowa powinna opierać się na renaturyzacji rzek i zwiększaniu ich naturalnej retencji, a nie na ich dalszym betonowaniu

Według przyrodników ustawa narusza unijne dyrektywy siedliskowe, które chronią poszczególne gatunki i ich siedliska przed działalnością człowieka i negatywnym wpływem oddziaływania na środowisko wodne. Wreszcie proponowane przepisy pozostają w sprzeczności z unijnym rozporządzeniem Nature Restoration Law, które jest historycznym porozumieniem ws. odbudowy przyrody na terenie wspólnoty.
"To furtka do dowolnych wycinek i regulacji. Tylko dlatego, że osiem miesięcy temu miała miejsce powódź, będzie można dziś bez konsultacji społecznych przeprowadzić poważne inwestycje ingerujące w środowisko i życie mieszkańców. To rażące nadużycie" - przekazała koalicja w liście do posłów, którzy żadnych poprawek do ustawy nie zgłosili.