Kraków chce wyciąć ponad 1000 drzew pod tramwaj. Mieszkańcy są wściekli
Magdalena Mateja-Furmanik
Już od dwóch lat mieszkańcy wraz z 16 organizacjami pozarządowymi walczą o reformę planu przeprowadzenia nowej linii tramwajowej w Krakowie. Obecna wersja wiąże się z wycięciem 1059 drzew i oszpeceniem krajobrazu. Pomimo protestów, apeli i opracowaniu raportu, w którym zaproponowano zmiany, władze zignorowały głos mieszkańców. Prace rozpoczną się za kilka tygodni.
Kontrowersyjna inwestycja dotyczy nowej linii Krakowskiego Szybkiego Tramwaju, który ma połączyć Mistrzejowice ze skrzyżowaniem ulic Lema i Meissnera. Zdaniem mieszkańców taka linia tramwajowa jest potrzebna, ale nie w takiej formie. Niestety projekt wiąże się z zabetonowaniem dużej powierzchni, wycięciem drzew i umieszczeniem kilometrów ekranów akustycznych, które zaburzą estetykę przestrzeni.
W związku z wydaniem zezwolenia 14 krakowskich organizacji pozarządowych apeluje do rady miasta o nadzwyczajną sesję ws. kontrowersyjnej inwestycji. Mieszkańcy nie chcą dać za wygraną.
Co chcą zmienić mieszkańcy?
Mieszkańcy nie przeczą, że tramwaj jest konieczny, a realizacja inwestycji wiąże się z wycięciem niektórych drzew. Ich zdaniem jednak projekt powstał bez elementarnej dbałości o zieleń. Ma świadczyć o tym chociażby wycinka drzew, które nie kolidują bezpośrednio z linią tramwajową, lecz z kablem zasilającym. Projektant mógłby go przenieść kilka metrów dalej.
Zamiast tego miasto woli wyciąć kilkudziesięcioletnie drzewa. W sumie pod topór ma pójść ponad 75 proc. wszystkich drzew w tamtej okolicy.
Prezydent Jacek Majchrowski uspokaja, że na miejsce wyciętych drzew zostaną posadzone nowe. Dobitnie o takiej strategii wypowiedział się Szymon Bujalski w książce "Recepta na lepszy klimat". Jego zdaniem można to porównać do wymiany banknotu stuzłotowego na dziesięciozłotowy. Przecież w obu przypadkach mamy jeden banknot. Wiemy jednak, że ich wartość jest zupełnie inna. Tak samo jest w przypadku drzew. Wymiana starych, dorodnych okazów na młode sadzonki nijak nie równoważy straty.
Mieszkańcy sprzeciwiają się również zalaniu Mistrzejowic betonem i postawieniu trzech kilometrów ekranów akustycznych. Ich zdaniem szpecą one okolicę, a projektant nie wziął pod uwagę innych metod ograniczenia hałasu. Nie podoba się im również rozbudowa ronda Młyńskiego oraz ulicy Młyńskiej, gdzie ma powstać trzeci pas ruchu, co przyczyni się do większego hałasu.
Instytucje nie mają zastrzeżeń
Zdaniem autorów raportu "Tramwaj na Mistrzejowice. Raport z audytu społecznego" projekt nie uwzględnia skutków zachodzących zmian klimatu; skutków planowanej do wdrożenia na terenie miasta Krakowa Strefy Czystego Transportu; wielu założeń Polityki Transportowej Miasta Krakowa oraz jest oparty na prognozach ruchu, zakładając, że ruch samochodowy będzie ciągle rosnąć, nie biorąc pod uwagę planowanych działań i polityki miasta.
Generalny wykonawca - firma Gülermak - stwierdził, że w stosunku do pierwszego projektu udało się mu oszczędzić 200 drzew. Pozostałe 1059 to niezbędne minimum. Inwestycja była również sprawdzana przez zarząd zieleni miejskiej oraz dyrekcję ochrony środowiska. Żadna z tych instytucji nie miała żadnych zastrzeżeń oraz nie znalazła nieprawidłowości. Z tego powodu wykonawca może w pełni legalnie zacząć prace.