Fajerwerki to dramat dla zwierząt. 75 proc. Polaków chce specjalnych stref
Co roku przed sylwestrem powraca temat dostępu do fajerwerków w Polsce. O ich negatywnych skutkach dla przyrody od lat alarmują ekolodzy. Nie trzeba przekonywać o tym też właścicieli zwierząt domowych - dla psów i kotów huk i hałas to ogromny stres, prawdopodobnie uwarunkowany genetycznie. Niedawno pojawiła się jednak szansa na to, że wprowadzone zostaną tzw. strefy wolne od petard. Całkowity zakaz raczej nie wchodzi w grę.
Ktokolwiek ma w rodzinie psa, kota czy inne zwierzę domowe, ten na pewno zna ten problem. Już na kilka dni przed sylwestrem głośne wystrzały stresują naszych podopiecznych, a kulminacja przypada naturalnie na świętowanie Nowego Roku.
Dlaczego psy i koty boją się fajerwerków?
Dlaczego psy tak boją się huku fajerwerków i petard? Według jednej z teorii wiąże się to z dyskomfortem, jaki psy odczuwają podczas burzy. Ładunki elektrostatyczne odkładają się na sierści zwierząt, powodując mikrowyładowania i ból. Czworonogi łączą więc potem hałas z nieprzyjemnym uczuciem, a strzelające petardy wywołują stres.
Według innej teorii huk wywołuje wzrost ciśnienia w psich uszach, które są bardzo wrażliwe – wysokie ciśnienie powoduje ból. Lęk może też wynikać ze złych doświadczeń w okresie szczenięcym.
- Huków i wystrzałów boi się większość zwierząt i to nie tylko tych domowych – podkreśla dr Julia Miller, lekarz weterynarii i behawiorystka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Petardy i fajerwerki to problem także dla zwierząt dzikich, gospodarskich, czy tych w schroniskach dla zwierząt i ogrodach zoologicznych. - Są wystawione na olbrzymi stres, którego skutki mogą być nieprzewidywalne - zaznacza dr Julia Miller.
O niestrzelanie fajerwerkami w sylwestra zaapelowała m.in. Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Dziś takie apele to jeden z niewielu sposobów na walkę z petardami, bo, oprócz wymogu pełnoletniości przy zakupie i lokalnych regulaminów, nie ma innych ograniczeń.
Strefy wolne od fajerwerków i trzy propozycje zakazów
Co do zasady w Polsce fajerwerki można odpalać na prywatnej posesji przez cały rok w godzinach 6:00-22:00, a w miejscach publicznych tylko od 31 grudnia do 1 stycznia. Niektóre miasta, jak Kraków czy Poznań, wprowadziły dodatkowe zakazy - nie wolno tam stosować petard na wybranych obszarach zabytkowych i przyrodniczych.
Na horyzoncie pojawiło się jednak rozwiązanie systemowe, choć - z oczywistych względów - nie ma szans na przyjęcie go w tym roku. Chodzi o powstanie tzw. stref wolnych od fajerwerków, co nazywane jest "kompromisem" między ochroną zwierząt i interesami branży pirotechnicznej.
Takie rozwiązanie funkcjonuje np. w Niemczech. Tam zakazy petard funkcjonują miejscowo: w okolicach ogrodów zoologicznych, całodobowych klinik weterynaryjnych czy parków narodowych.
W Polsce na stole są obecnie trzy projekty ustaw dotyczących ograniczeń w stosowaniu fajerwerków: Lewicy, KO i obywatelski. Zakładają one zakaz używania konkretnych petard (tych największych, jak wyrzutnie i rakiety) lub oddanie decyzji o ograniczeniach w ręce samorządów.
Branża pirotechniczna nie jest zwolennikiem żadnego z tych rozwiązań, bo, jak argumentuje, skończy się to upadkiem firm, a pracę straci nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Przedsiębiorcy skłaniają się jednak ku kompromisowi strefowemu na wzór niemiecki.
Jak wynika z badań opinii publicznej, Polacy sceptycznie podchodzą do całkowitego zakazu fajerwerków. Zabawę petardami w sylwestra deklaruje ok. 65 proc. ankietowanych.
Z badań Ogólnopolskiego Panelu Badawczego Ariadna wynika, że aż 75 proc. Polaków zamiast całkowitego zakazu fajerwerków wolałoby wprowadzenie specjalnych stref, gdzie nie można używać petard.