Resort klimatu: Negocjacje ws. Turowa zerwane

Na tym etapie rozmowy z Czechami ws. sporu o kopalnię Turów są zerwane - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska Aleksander Brzózka.

Bogatynia PGE Elektrownia i kopalnia Turów
Bogatynia PGE Elektrownia i kopalnia TurówKrzysztof KaniewskiReporter

Rzecznik powiedział, że dopóki "nie zmieni się nastawienie po drugiej stronie", trudno będzie wrócić do stołu negocjacyjnego.

Podczas ostatniej, 17. rundy rozmów z Czechami w Pradze, polscy negocjatorzy poinformowali, że nie udało się uzgodnić treści porozumienia. Wcześniej minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka mówił, że inicjatywa jest po stronie czeskiej, a na stole leży dobra oferta.

Wiceszef MSZ Marcin Przydacz w TVP1 stwierdził, że Polska zrobiła "absolutnie wszystko", by wypracować dobre porozumienie. Wiceszef polskiej dyplomacji dodał, że "(w) zasadzie na każde oczekiwanie Czechów jakaś propozycja ze strony polskiej była przedstawiana".

W niedzielę w programie "Gość Wiadomości" marszałek Sejmu Elżbieta Witek mówiła, że negocjacje w sprawie sporu o kopalnię mogą się zmienić po zaplanowanych na 8 i 9 października wyborach parlamentarnych w Czechach. Polscy politycy z partii rządzącej uważają bowiem, że spór jest częścią czeskiej kampanii wyborczej. Nie zgodził się z tym analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Łukasz Ogrodnik, który w rozmowie z PAP zauważył, że Turów nie był ważnym tematem w tamtejszej kampanii.

Spór o kopalnię węgla brunatnego Turów trwa od kilku lat. Negocjacje zintensyfikowano po tym, jak w lutym Praga wytoczyła Polsce pozew przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Od tamtego czasu do sporu dołączyła Komisja Europejska, która opowiedziała się po stronie Czechów.

Czesi zarzucają Polsce, że wydobycie węgla w Turowie obniżyło poziom wody w regionie. Nie zgadza się z tym zarówno polski rząd, jak i Polska Grupa Energetyczna, jednak mimo to zbudowano specjalną zaporę, która ma zapobiec przedostawaniu się wód gruntowych do kopalni.

W maju TSUE nakazało Polsce wstrzymanie wydobycia w Turowie, z czym nie zgodził się polski rząd.

Pod koniec maja, podczas szczytu unijnego w Brukseli, premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że osiągnięto porozumienie, a Czesi wycofają swój pozew. Informację tę następnego dnia zdementował premier Czech Andrej Babisz.

Krótko potem Czesi zażądali grzywny dla Polski za niezastosowanie się do decyzji Trybunału. 20 września TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie. Rząd poinformował, że grzywny nie będą płacone, uznając je za niesłuszne i sprzeczne z obowiązującym prawem.

Źródło: PAP, Zielona Interia

Coroczny problem na polskich plażachINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas