Premier o Turowie: Polscy negocjatorzy byli zawsze gotowi do rozmów
Decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Turowa jest bardzo niebezpieczna z punktu widzenia potencjalnych zagrożeń ekologicznych i bezpieczeństwa energetycznego Polski; przystąpimy do negocjacji ze stroną czeską oraz przedstawimy nowe argumenty TSUE – zadeklarował dziś premier.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu wydania wyroku w tej sprawie. Polskę w tej sprawie pozwały Czechy, które uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Premier Mateusz Morawiecki w związku z tą sytuacją wziął dziś udział w poświęconej sytuacji w kopalni Turów odprawie, która odbyła się w Wojewódzkim Urzędzie Dolnośląskim.
- Trzeba powiedzieć, że decyzja europejskiego Trybunału Sprawiedliwości jest bardzo niebezpieczna zarówno z punktu widzenia potencjalnych zagrożeń ekologicznych, ponieważ grozi wręcz katastrofą ekologiczną. Jak również jest niebezpieczna dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, i dla zapewnienia pracy dla 5 tys. pracujących tam osób - oświadczył premier po spotkaniu.
- Rząd polski nie może nie brać tego pod uwagę. Dlatego z całą pewnością przystąpimy nie tylko do negocjacji ze stroną czeską, ale też do przedstawienia nowych argumentów Trybunałowi Sprawiedliwości - zapowiedział.
Trzy nowe okoliczności
Zdaniem Mateusza Morawieckiego mamy do czynienia z trzema nowymi, zasadniczymi okolicznościami w sprawie kopalni Turów. - Pierwsza to budowa tak zwanego ekranu, który ma zabezpieczyć wodę u naszych południowych, czeskich sąsiadów. Ten ekran miał być pierwotnie wybudowany do 2023 r., natomiast Polska Grupa Energetyczna przystąpiła do szybszej budowy i ten ekran będzie gotowy już we wrześniu tego roku - powiedział premier dodając: - Po drugie nawet w sytuacji hipotetycznego zamknięcia kopalni, czego my nie przewidujemy i do tego nie doprowadzimy, ponieważ w takiej sytuacji mogłoby to się wiązać z zagrożeniem energetycznym Polski (...) nawet w przypadku takiego hipotetycznego zamknięcia oznaczałoby to i tak konieczność dalszego pompowania wody, a wiec ten element sporu polsko-czeskiego i tak i tak nadal by nie został wyeliminowany.
Jak mówił, trzecia nowa okoliczność, to wydanie już nowej, docelowej koncesji, którą można zaskarżyć, o której "można dyskutować już w oparciu o pełne instrumentarium prawne".
Zaognienie sytuacji z Czechami
Premier podkreślał, że w Turowie produkowanych jest do siedmiu procent polskiej energii elektrycznej". - Nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko dla polskich rodzin, polskich instytucji od żłobków, przedszkoli, szkół, szpitali, skończywszy na wszystkich pozostałych instytucjach i domach, mieszkaniach ludzi; nie możemy sobie pozwolić na ryzyko utraty dostaw energii elektrycznej do milionów polskich mieszkańców i na pewno państwo polskie do tego nie dopuści - zapewnił szef rządu.
Zaznaczył, że w związku z Turowem "niestety doszło do sporu, do zaognienia sytuacji między Polską a Republiką Czeską, jakiego dawno nie było". Mateusz Morawiecki zapewinł, że jeszcze dziś będzie w tej sprawie rozmawiał premierem Andrejem Babiszem. - Rozumiem kontekst polityczny (...); ten spór podgrzewany jest przez fakt, że w październiku w Republice Czeskiej będą wybory parlamentarne, a niedawno były wybory samorządowe. Niemniej jednak dla nas jest to sprawa fundamentalna, aby nie doprowadzić do katastrofy ekologicznej, katastrofy energetycznej i przy okazji katastrofy gospodarczej w tej części Polski - podkreślał premier.
Szef rządu podkreślił, że to ciekawe, że naszym czeskim sąsiadom, a czasami też niemieckim przeszkadza kopalnia w Turowie. - Tylko, że trzeba wziąć pod uwagę, że dosłownie po drugiej stronie granicy, w Republice Czeskiej, i po drugiej stronie granicy, bo tu akurat styka się Polska z Czechami i z Niemcami, i także po stronie niemieckiej istnieją kopalnie i elektrownie, które funkcjonują, mają się dobrze i nikomu nie przeszkadzają - mówił. - I z tą refleksją chciałbym pozostawić naszych przyjaciół czeskich, przyjaciół niemieckich i przypomnieć o tym fakcie tym, którzy nie do końca zdawali sobie z tego sprawę.
Premiera Morawieckiego pytano też o pojawiające się w okolicach Turowa napisy: "Czechów nie obsługujemy".- Nie chcielibyśmy, żeby te znakomite do niedawna relacje polsko-czeskie ucierpiały - zapewnił Mateusz Morawiecki podkreślając, że nie chciałby również, żeby "dorobek polityczny i dyplomatyczny został zakwestionowany poprzez ten lokalny, ale bardzo ważny spór". - Siadamy do stołu negocjacyjnego, niezależnie od tego, że będziemy kontynuować produkcję energii elektrycznej, bo nie chcemy doprowadzić do katastrofy - dodał premier.
Gotowość do rozmów
Szef rządu pytany był również, czy prawdą jest to, że podczas rozmów "ostatniej szansy" w Brukseli ws. kopalni Turów, polska strona była nieprzygotowana i dlaczego wówczas członkowie polskiego rządu ani przedstawiciele spółki PGE nie pojawili się na tym spotkaniu.
- Jeżeli mówimy o negocjacjach ze stroną czeską, to ja akurat jestem dobrze wyposażony w informacje przez nasz zespół, przez pana ministra klimatu i środowiska, z którym tutaj przed chwilą rozmawialiśmy podczas wideokonferencji - ponieważ w czasie pandemii wykorzystujemy ten kanał komunikacji bardzo często" - powiedział premier.
Oświadczył, że "sytuacja jest odwrotna", niż to przedstawiono w pytaniu. - Otóż my, strona polska, proponowaliśmy wiele rozwiązań, rozwiązań idących czasami daleko, takich które mogłyby kosztować stronę polską i kosztują stronę polską. Choćby ten ekran, o którym mówiłem, to jest koszt po stronie polskiej, nie tylko zresztą to - zapewnił.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał w piątek Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku. Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Pretensje ma także strona niemiecka, według której domy w sąsiadującym z kopalnią Zittau zapadają się.