Musimy ratować klimat, inwestując w technologie. Inaczej grozi nam krach
Brak inwestycji w zieloną technologie to recepta na gospodarczą katastrofę. Zespół ekspertów pokazuje, jak państwa mogą zyskać na odchodzeniu od paliw kopalnych.
Odchodzenie od paliw kopalnych jest drogie, więc lepiej poczekać, aż inni zrobią to pierwsi. To podejście przyjęli przywódcy wielu państw , które formalnie podczas szczytu COP26 negocjują to, jak przyspieszyć ten proces. Zamiast inwestować w nowe technologie, czekają, aż koszty ich rozwoju poniosą inni, a sami pozostają przy wydobywaniu i spalaniu paliw kopalnych.
Badanie, opublikowane właśnie w czasopiśmie Nature Energy przez naukowców z Uniwersytetu Exeter, Uniwersytetu Cambridge, Open University i Cambridge Econometrics pokazuje, że taka strategia jest najgorszą z możliwych i może doprowadzić do gospodarczego zastoju czy krachu. Próba klimatycznej "jazdy na gapę" może być najbardziej ryzykownym podejściem w obliczu globalnej transformacji.
Aby zidentyfikować szanse i zagrożenia, jakie dla poszczególnych krajów płyną z zaprzestania wydobycia i spalania paliw kopalnych, badacze podzielili je na trzy kategorie. Wielkich importerów paliw kopalnych, "dużych konkurencyjnych eksporterów" takich jak państwa OPEC, i "dużych niekonkurencyjnych eksporterów" jak USA, Rosja czy Kanada.
"Koszty i korzyści dekarbonizacji są od pewnego czasu źle rozumiane i błędnie przedstawiane" - mówi dr Jean-Francois Mercure z Global Systems Institute na University of Exeter. "Zielona transformacja jest już w toku, niezależnie od tego, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę, czy nie. Dekarbonizacja jest zwykle postrzegana jako droga, ale tak naprawdę jej koszt zależy to od tego, ile dany wpływów z wysokoemisyjnego przemysłu może stracić dany kraj, a ile może zyskać dzięki nowym, rozwijającym się technologicznym sektorom".
Z badania wynika, że szybkie zastąpienie paliw kopalnych odnawialnymi źródłami energii spowoduje "głęboką reorganizację łańcuchów wartości przemysłu, handlu międzynarodowego i geopolityki".
Opłacalna transformacja
W każdym scenariuszu najwięcej korzyści odnoszą ci pierwsi. Importerzy paliw tacy, jak Unia Europejska, Wielka Brytania, Japonia czy Chiny na transformacji mogą w zasadzie jedynie zyskać. Wycofując się ze spalania paliw kopalnych, pozbywają się zależności od zagranicznych dostawców. Zaoszczędzone w taki sposób pieniądze mogą zainwestować w kraju, w celu tworzenia nowych, czystych technologii i miejsc pracy. Nic dziwnego, że to właśnie te kraje dziś są liderami energetycznej transformacji.
Spośród państw uzależnionych od produkcji paliw kopalnych w stosunkowo lepszej sytuacji są “konkurencyjni eksporterzy", czyli kraje, w których paliwa kopalne takie jak ropa i gaz są wydobywane najmniejszym kosztem. W krótkim okresie kraje takie mogą bronić się przed będącym wynikiem globalnej dekarbonizacji spadkiem zapotrzebowania na paliwa, bo ich niskie koszty pozwolą im na zalanie rynku ropą czy gazem po bardzo niskich cenach. Mogą w ten sposób w dalszym ciągu zarabiać na ich produkcji, a środki inwestować w rozwój innych sektorów swojej gospodarki.
Takiej opcji nie będą mieli “duzi niekonkurencyjni eksporterzy". Kraje takie, jak USA, Kanada czy Rosja dysponują co prawda wielkimi rezerwami paliw kopalnych, ale ich wydobycie jest tam zdecydowanie droższe. Oznacza to, że nie będą w stanie rywalizować z konkurentami szybko obniżającymi ceny. Bardzo szybko mogą przekonać się, że ich złoża i infrastruktura do ich wydobywania stracą całą wartość i staną się tzw. “osieroconymi aktywami".
"Dominująca narracja, że można jechać na gapę i nie robić nic, korzystając z wydatków na dekarbonizację innych krajów, musi zostać całkowicie odwrócona. Gdy zmienia się cała gospodarka, to nie prowadząc dekarbonizacji, strzelasz sobie w stopę" mówi współautor badania, prof. Jorge Viñuales z Uniwersytetu Cambridge. "Kluczowe pytanie brzmi, jak prowadzić ten proces w specyficznych warunkach każdego kraju".
Ponura perspektywa
Jeśli takie kraje nie przeprowadzą głębokich reform, ich gospodarki ucierpią podwójnie, przez spadający popyt i spadające ceny gazu czy ropy. Transformacja ich gospodarek na tory zeroemisyjne będzie większym wyzwaniem, bo sektor paliw kopalnych odpowiada za dużą część ich gospodarek i tworzy wiele miejsc pracy. Według badaczy to właśnie te kraje muszą szczególnie skupić się jednak na transformacji gospodarczej, bo bez niej mogą wpaść w błędne koło rosnących kosztów i spadających zysków z przestarzałego przemysłu paliw kopalnych, Podczas gdy kraje modernizujące swoje gospodarki będą czerpać coraz większe korzyści z nowoczesnych technologii, te państwa, które zaniedbają reformy, mogą znaleźć się na drodze do gospodarczej zapaści.
"Ponura perspektywa przed nimi stojąca zależy od tego, czy decydenci i firmy w tych krajach zmienią swoje strategiczne podejście" mówi główny ekonomista Cambridge Econometrics Hector Pollitt. “Takiej przyszłości można zapobiec, jeśli uda im się przeprowadzić uporządkowaną transformację, wspierać tworzenie miejsc pracy w nowych sektorach i ułatwiać ruch pracowników między starymi i nowymi branżami".
Zobacz również:
Naukowcy podkreślają, że nie opowiadają się za określoną polityką klimatyczną, a jedynie identyfikują nową globalną sytuację geopolityczną.
“Drastyczne zmiany łączące się z przejściem na gospodarkę niskoemisyjną sprawiają, że strategia makroekonomiczna oparta na podejściu “"business-as-usual" jest nie do utrzymania" - mówi dr Pablo Salas z Instytutu Przywództwa Zrównoważonego Rozwoju (CISL) Uniwersytetu Cambridge. "Wspieranie innowacji niskoemisyjnych to jedyny sposób na utrzymanie długoterminowej konkurencyjności w gospodarce przechodzącej dekarbonizację".
“Dywersyfikacja gospodarek w ramach odchodzenia od paliw kopalnych to proces złożony, ale konieczny, aby chronić je przed zmiennością, która zawsze towarzyszy końcowi jakiejś ery technologicznej" dodaje dr Mercure. “Musimy zdawać sobie sprawę, że koniec ery paliw kopalnych jest na wyciągnięcie ręki. Mamy nadzieję, że nasz artykuł pomoże wyjaśnić obecną sytuację i zachęci do globalnej współpracy promującej rozwój gospodarczy".