Jak ocenić, czy COP26 okaże się sukcesem? Poradnik na szczyt
Za mniej więcej dwa tygodnie dowiemy się, czy COP26 można uznać za sukces, bądź porażkę. Ostateczne porozumienie może być osiągnięte nawet kilka dni po szczycie, jednak już dzisiaj wyjaśniamy, co można uznać za zwycięstwo w walce ze zmianami klimatu.
Na początku warto podkreślić, że szczyt nie zakończy się nowym porozumieniem, lub jednym "wielkim zwycięstwem". Tegoroczny szczyt to wiele różnych sporów i stolików negocjacyjnych. Każdy z nich może mieć inne zakończenie. Mowa na przykład o formalnych negocjacjach w sprawie Porozumień paryskich, czy nowych zobowiązaniach klimatycznych państw, korporacji, bądź inwestorów, które będą ogłoszone podczas konferencji. Wiadomo jedno - wszystko powinno wspierać cel zatrzymania wzrostu średniej temperatury na poziomie 1,5 st. Celsjusza, względem poziomów sprzed rewolucji przemysłowej.
To jednak potężne wyzwanie. Już teraz naukowcy mówią, że na koniec wieku osiągniemy 2,7 st. Aby wypełnić Porozumienie paryskie, powinniśmy ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o 45 proc. do 2030 r., w porównaniu do poziomów z 2010 r., oraz osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. Obecne zobowiązania nie będą wystarczające.
COP26 można oceniać według trzech rzeczy.
AMBICJE
Bardzo ważne będzie określenie planu, według którego kraje przyspieszą redukcję swoich emisji w następnych latach. COP26 najpewniej nie zaobfituje w tyle zobowiązań, aby zapewnić wzrost średniej temperatury tylko do 1,5 st., jednak może sprawić, że cel nadal będzie w zasięgu ludzkości.
Nad taką listą pracują Dania i Grenada. Z kolei Wielka Brytania rozważa złożenie propozycji, która wymagałaby, aby kraje spotkały się znowu w 2023 r. z bardziej ambitnymi celami.
Na konferencji będą także negocjacje na temat odejścia od węgla, czystego transportu i wylesiania. Te mogłyby pomóc w zbliżeniu się do celów Porozumienia paryskiego, gdyby zabrakło nowych zobowiązań ze strony największych emitentów.
FINANSE
Na szczycie G20 bogate kraje potwierdziły, że nie udało im się spełnić obietnicy z 2009 r., by do 2020 r. przekazywać 100 mld dolarów rocznie na kraje rozwijające się. Pieniądze miały pomóc biedniejszym państwom w redukcji ich emisji, oraz budowie systemów odpornych na coraz bardziej intensywne ekstremalne zjawiska pogodowe.
To, co jeszcze przed szczytem COP26 przyznał jego przewodniczący Alok Sharma, wywołało złość i brak zaufania pośród krajów rozwijających się. Przez to trudniej jest je przekonać do redukcji emisji i zielonej transformacji.
Już na szczycie G20 liderzy potwierdzili, że będą starali się do 2025 r. zbierać 100 mld dol. na ten cel. Negocjacje mogą poruszyć kwestię nowej kwoty, a także znalezienia sposobu na to, aby bogatsze kraje nie mogły się z tego zobowiązania wycofać.
Najbardziej narażone kraje chcą także rozpoczęcia rozmów o środkach na tzw. szkody. Pieniądze te miałyby im zrekompensować rosnące koszty zmian klimatu, od kiepskich zbiorów, po rosnące poziomy mórz.
Wielka Brytania chce załatać dziurę pieniędzmi od banków i inwestorów, którzy chcą dać miliardy dolarów na zielone inwestycje.
Analitycy firmy doradczo-analitycznej Bernstein ocenili, że aby osiągnąć zerowe emisje netto na świecie do 2050 r., w niskowęglowy przemysł należy zainwestować między dwa a cztery biliony dolarów. Dla porównania, w 2019 r. bogate kraje zaoferowały państwom rozwijającym się niecałe 80 mld dol.
PODRĘCZNIK Z ZASADAMI
Trzecim priorytetem dla negocjatorów na COP26 jest dokończenie tworzenia zasad, według których Porozumienie paryskie ma być wdrażane w życie. To oznacza trudne dyskusje na temat rynków węglowych, przyszłych celów klimatycznych i finansów.
- Paryż był imprezą zaręczynową. Teraz jesteśmy na ślubie i czekamy na to, aż najważniejsze kraje i korporacje powiedzą sakramentalne "tak" - powiedziała szefowa Greenpeace Jennifer Morgan.