Sporysz. Czy pasożyt zboża wyjaśnia średniowieczną religijność?
Magdalena Mateja-Furmanik
Sporysz to grzyb, który atakuje nawet 400 gatunków roślin w tym zbóż uprawianych przez człowieka. Chociaż obecnie jest on niemal zupełnie wyeliminowany i nie trafia do spożycia, w średniowieczu stanowił nie lada problem. Sporysz nie tylko jest toksyczny, ale posiada kwas lizergowy - substancję aktywną obecną w LSD.
Spacerując po polu żyta można natknąć się na kłosy z dziwnymi, czarnymi strąkami. To nic innego jak sporysz - pasożytniczy grzyb atakujący zboża. Zatrucie nim wywołuje chorobę nazywaną ergotyzmem znaną również jako "ogień świętego Antoniego", która była szczególnie groźna w średniowieczu.
Silne zatrucie tym grzybem może być śmiertelne. Choroba może mieć dwie postaci: konwulsyjną charakteryzującą się paranoją, halucynacjami, drgawkami i skurczami oraz gangrenową , która powoduje utratę czucia obwodowego, obrzęk, palący ból w całym ciele (dlatego była nazywana "ogniem" świętego Antoniego) i martwicę tkanek.
Bez wątpienia ostre zatrucie grzybem nie należy do przyjemnych doświadczeń. Istnieją jednak dowody, że stosowanie go w niewielkich ilościach może nie być szkodliwe dla organizmu i jednocześnie produkować wizje ponieważ posiada kwas lizergowy obecny również w LSD.
Działanie psychoaktywne sporyszu było znane już w starożytności. W Grecji podczas misteriów eleuzyjskich uczestnicy mieli pić napój nazywany kykeonem. Chociaż nie jest dokładnie znany jego skład, są dowody wskazujące na to, że zawierał również sporysz. Dowodów przemawiających za tą hipotezą dostarczyło odkrycie pozostałości grzyba w świątyni poświęconej dwóm eleuzyjskim boginiom.
O ile w starożytnej Grecji spożycie sporyszu mogło być kontrolowane i rzadkie (misteria odbywały się raz w roku) o tyle w wiekach średnich i później grzyb wymknął się spod kontroli.
Sporysz w średniowieczu
W wiekach średnich epidemie ergotyzmu nie były niczym rzadkim. O ile jego postać gangrenowa była jednoznacznie wiązana ze spożyciem grzyba i uznawana za chorobę, rzecz miała się zgoła inaczej z postacią konwulsyjną. Obecnie badacze skłonni do naturalistycznych interpretacji tłumaczą wiele wizji religijnych właśnie zatruciem sporyszem.
Co ciekawe, jednym z leków na ergotyzm była mandragora zwyczajna, która również ma działanie silnie psychoaktywne i może produkować halucynacje.
Spożycie sporyszu w mniejszych dawkach nie musiało prowadzić do wybuchu choroby, jednocześnie zmieniając percepcję. Badacze podejrzewają, że to właśnie jego wpływ sprawił, że zdrowi ludzie tamtych czasów byli skłonni do wiary w różne byty nadprzyrodzone. Jednocześnie wraz z rozwojem techniki i zwiększeniem higieny procesu produkcji, spontaniczne wizje czy objawienia świętych praktycznie przestały występować.
Joanna d'Arc - święta czy pod wpływem?
Wizje Joanny d'Arc doczekały się przynajmniej dwóch naturalistycznych interpretacji. Zgodnie z pierwszą z nich, święta miała cierpieć na padaczkę, która pobudzała również jej mózg w taki sposób, że produkował halucynacje. Jednak w zapiskach Joanny czytamy, że słyszała ona głosy 2-3 razy w tygodniu, a zdarzały się okresy, gdy mówiły do niej codziennie, co nie pasuje do częstotliwości napadów padaczkowych.
Według Larrego Shermana i Michalea R. Zimmermana, naukowców z Uniwersytetu w Scraton, wizje Joanny d'Arc da się wyjaśnić zatruciem sporyszem. Święta słyszała różne głosy oraz miała halucynacje wzrokowe, w których widziała takich świętych jak świętą Katarzynę czy świętą Małgorzatę. Niebagatelną rolę odegrało również to, że głosy wydawały jej polecenia. Posłuszna im Joanna odegrała wielką rolę w czasie wojny stuletniej przyczyniając się do kilku ważnych zwycięstw armii francuskiej.
Co ciekawe, święta potrafiła funkcjonować normalnie, dlatego nie badacze nie podejrzewają u niej schizofrenii.
Czary czy halucynacje?
Zatrucie sporyszem nie ograniczało się wyłącznie do wieków średnich - dochodziło do niego również w nowożytności. Naukowcy podejrzewają, że miało ono związek z jednym z najsławniejszych procesów o czary tzw. "czarownic z Salem". Proces miał miejsce w XVII w. i dotyczył grupy 24 kobiet i mężczyzn.
Co ciekawe, czarownice pojawiły się nagle. Do tamtejszych lekarzy początkowo zgłosiły się dwie, młode dziewczyny, które cierpiały na niekontrolowane drgawki i wizje. Zgodnie z diagnozą lekarza, kobiety miały być czarownicami, więc postanowiono je zamordować.
Okazało się, że więcej osób z małego miasteczka miało mieć kontakt z "nieczystymi siłami". Ostatecznie 19 z nich powieszono, jedną ukamieniowano a cztery zmarły w więzieniu. Obecnie jednak o wiele bardziej prawdopodobne jest zatrucie sporyszem niż "kontakt z diabłem".