Ta mucha nie bierze jeńców. Żadnego znieczulenia, ból przez dwa tygodnie

Komary wybrały bezpieczną wersją ataków na ludzi. Nie są owadami zbyt szybkimi, zatem wolą podkraść się skrycie, przekłuć skórę i wstrzyknąć dawkę środka znieczulającego, aby ofiara nie zorientowała się, że jest kąsana. Jusznica deszczowa nie bawi się w takie ceregiele. Żadnych znieczuleń, żadnej konspiracji. Wlatuje na rympał i gryzie, licząc na to, że i tak ucieknie. Osiąga bowiem prędkości niedostępne innym owadom.

Samica jusznicy deszczowej i jej aparat gębowy
Samica jusznicy deszczowej i jej aparat gębowyHectonichusWikimedia Commons

Co prawda, wiemy o tym dopiero od niedawna. Jeszcze kilka lat temu za najszybsze owady świata uważano ważki, ale teraz okazuje się, że niekoniecznie. Jeszcze większe prędkości uzyskują niektóre muchówki, zwłaszcza te ssące krew. One muszą jak najrychlej ulotnić się z miejsca, które nakłuły. I wśród tych owadów do miana najszybszego lotnika urasta właśnie jusznica deszczowa, zwana powszechnie muchą końską.

Do nazwy "mucha końska" nie powinniśmy się jednak za bardzo przywiązywać. Tym mianem określa się bardzo dużo rozmaitych owadów, także gzy, bąki, nawet meszki. Jusznica deszczowa nie jest tu jedyna. Po prostu ludzie na widok sporej muchy o płaskich i ciemnych skrzydłach, najczęściej większej niż zwykłe muchy domowe, krzyczą: "mucha końska" albo "koniówa". Krzyczą z lękiem, wiążąc ukąszenia z wielkim bąblem i sporym bólem. Całkiem słusznie.

Jusznica deszczowa zatapia swój nóż w skórze ianredding123RF/PICSEL

Jusznica deszczowa ma nóż do cięcia skóry

Kłujka jusznicy deszczowej jest jak lancet albo bardzo gruba igła i szczerze mówiąc, maszyneria komarów czy meszek to przy tym betka. To rodzaj konstrukcji powstałej z dolnej wargi i żuwaczek zakrywających nóż do cięcia. Wbija się on w ciało bez pardonu, samica wysysa krew potrzebną dla rozwoju jaj, a zostawia swędzącą ranę. Znacznie bardziej dokuczliwą niż w wypadku komarów. To rozległy, czerwieniejący bąbel, który z uwagi na brak podania ukąszonemu środków znieczuleniowych sprawia, że ból pojawia się od razu i utrzymuje długo, nawet dwa tygodnie. Po takim czasie po bąblach spowodowanych przez komary nie ma już śladu, a rana zadana przez jusznicą nadal boli i swędzi. Wywołuje trudny do powstrzymania odruch, by drapać się i drapać. A to jeszcze pogarsza sprawę. 

Jakby tego było mało, ślina jusznicy deszczowej zawiera białka, które dość łatwo mogą wywołać wstrząs anfilaktyczny, jako że sporo osób jest uczulonych na substancje wydzielane przez tego owada. Znacznie więcej niż w wypadku komarów.

Ból, swędzenie utrzymujące się przez wiele dni, możliwe reakcje alergiczne, wreszcie sama kłujka o sporej długości i grubości sprawiają, że jusznice deszczowe nader często zajmują czołowe, o ile nie pierwsze miejsce wśród najbardziej dokuczliwych owadów, nawet przed komarami, bąkami, ślepakami i innymi. Na całe szczęście, nie wszędzie te muchy końskie są liczne, ale gdy już się pojawiają, mogą dać się mocno we znaki. Niegdyś uważano, że lubią wodę i deszcz, wiązano ich kąsanie wręcz z zapowiedzią burzy. Dzisiaj wiemy, że niekoniecznie tak jest. Jusznica deszczowa, której sama nazwa sugeruje słabość do ulew, trzyma się także terenów suchych i bynajmniej nie potrzebuje aż tak wiele wilgoci czy deszczu.

Kłujka jusznicy deszczowej jest jak lancet albo bardzo gruba igła i szczerze mówiąc, maszyneria komarów czy meszek to przy tym betka.
Jusznica deszczowa zwana jest też muchą końską gucio_55123RF/PICSEL

Charakterystyczne dla tego owada są wielkie oczy, które sprawiają wrażenie jakby jusznica założyła ogromne okulary przeciwsłoneczne, takie w szpanerskim stylu. Składają się one z kilku tysięcy sześciokątnych soczewek zwanych ommatidiami, które zapewniają muchom pole widzenia nawet do 360 stopni. 

Jusznice widzą znakomicie, zapewne odróżniają też kolory i potrafią ustawiać obraz w parametrach, o których my nie mamy pojęcia. Budowa ich oczu pozwala odróżnić samicę od samca. Samiec ma te "okulary przeciwsłoneczne" połączone. Poza tym mają purpurową czy fioletową barwę tylko w dolnej połowie.

Chociaż mówimy o fiolecie, to jusznica deszczowa widzi w podczerwieni i za jej pomocą wykrywa ciepłokrwiste ofiary. To niekoniecznie człowiek, także bydło, konie, owce, jelenie i sarny, wiele różnych zwierząt. Namierzenie jest bardzo precyzyjne, a jusznica nie zrezygnuje, dopóki nie dopadnie ofiary. Machanie ogonem (o ile się go ma), packą, nawet dezodoranty jej nie odstrasza. Spośród krwiopijców ona jest bodaj najbardziej nieustępliwym owadem.

Jusznica deszczowa i jej niesamowite oczyFrank VassenWikimedia Commons

Zawrotna szybkość jusznicy deszczowej

I najszybszym. Wiemy, że nowe badania wskazują na to, że jusznica deszczowa jest szybsza w locie od ważek uważanych dotąd za owady rozwijające największe prędkości. Jest też od nich zwinniejsza i o lepszym refleksie. Ustrzelenie jej packą jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Prędkość, jaką osiąga ta muchówka jest wciąż dyskutowana, niektóre źródła podają nawet trudne do uwierzenia 140 km/h. To zapewne znacznie mniej, ale i tak więcej od ważek. 

Co w trawie piszczy? One mieszkają przy naszym domu. Rozpoznasz? [QUIZ]

To pozwala owadowi odlecieć z zaatakowanego celu bez bawienia się w środki znieczulające i kamuflowanie swojej obecności. Jusznica nie musi tego robić, jest pewna w swe możliwości i szybkość, a także ciszę. Ona bowiem nie bzyczy, nie brzęczy, nie dudni jak bąk czy giez. Przylatuje cicho, niepostrzeżenie i lekko, by bez przeszkód zebrać dawkę krwi. Warto przy tym pamiętać, że robią to tylko samice. Samce jusznicy nie są zainteresowane krwią, za to siadają na roślinach i stają się ważnymi zapylaczami.

Co robią pszczoły zimą? Odpowiedź zaskakujeCzysta PolskaPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas