Wyjada jaja ptaków i pożera żaby. Jenot to utrapienie dla polskiej przyrody
Katastrofa dla ptaków, hekatomba dla polskich płazów, utrapienie dla gryzoni - jenoty są obecne w polskiej faunie od prawie 70 lat. To jednak nie znaczy, że jakoś w nią wniknęły, wkomponowały się i stanowią jej naturalną część. Nadal stanowią wielki problem dla polskiej przyrody, której ktoś nieopatrznie narobił wielu szkód. I nawet jeśli przyjdzie ostrzejsza zima, jenot sobie poradzi. Jako jedyny psowaty bowiem ją przesypia.
Przyrodnicy są przekonani - nie pozbędziemy się już jenota z naszego ekosystemu. Prędzej stracimy te zwierzęta, na które tak zawzięcie poluje i w których łapaniu jest mistrzem niż jego. Minęło bowiem niemal 70 lat, odkąd ten gość z dalekiej Azji znalazł się w polskich lasach i naszym środowisku, zamieszkał w nim na stałe, a jego ofiary nie nauczyły się przed nim bronić i pewnie nie nauczą.
Jenot zostanie z nami na zawsze
To głównie płazy, które stanowią ulubiony pokarm tego zwierzęcia. Żaby, traszki padają jego ofiarami na mokradłach i brzegach zbiorników wodnych zwłaszcza w ich okresie godowym, gdy jenoty wręcz je dziesiątkują. Do tego to wszechstronne i wszystkożerne zwierzę łapie również ryby, skorupiaki, gryzonie, wybiera ptasie jaja - jest w zasadzie groźny dla każdego małego kręgowca w Polsce. Nie jest aż taką apokalipsą jak przybycie szopa pracza, ale zagrożenie jest duże.
70 lat w perspektywie przystosowań do wyzwania, jakie stanowi obecność nowego drapieżnika w ekosystemie, to nie aż tak wiele. Wpływ jenota na polskie środowisko jest zatem nadal zgubny, a na dodatek ma on w zanadrzu niezwykle groźną broń. Jest nią sen.
Jenot - gość z dalekiej Azji
Jenoty dotarły do nas z Dalekiego Wschodu, gdzie naturalnie zamieszkują tereny Chin, Korei, Japonii, Kraju Ussuryjskiego (stąd inna, niezbyt prawidłowa nazwa - szop ussuryjski). A że na wielu tych obszarach latem bywa bardzo gorąco, a następnie zimy stają się surowe, jenot znalazł na top sposób. Latem pokrywa go cienkie futerko, które w czasie zimy zamienia na potężną okrywę z włosów. Ta zamienia go niemalże w puchatą kulkę.
To futro sprawiło, że stał się poszukiwanym zwierzęciem futerkowym, które sprowadzano z dalekiej Azji do klatek w Europie. Brylował w tym dawny Związek Radziecki, w którym hodowla zwierząt na futra była bardzo rozwinięta. Rosjanie mieli zresztą pomysł znacznie bardziej szalony niż hodowla. Uznali, że takie zwierzęta w klatkach to za mało. Dobrze byłoby wypuścić je do lasu, aby sobie do nich postrzelać i w ten sposób dać myśliwym szansę upolowania czegoś na futro.
Jenot nie uciekł z hodowli. W 1939 roku na terenie ZSRR został świadomie wypuszczony do lasu. Konsekwencje były opłakane.
Zobacz także: Jak jeden kot zgładził cały gatunek ptaków
Jak jenot zawitał do Polski?
Przedziwne zwierzę, podobne trochę do borsuka, trochę do lisa, więc nazwane kunopsem, pojawiło się po raz pierwszy w Puszczy Białowieskiej w 1955 roku. Wtedy jenot przekroczył polską granicę, a dzisiaj spotyka się go w całym kraju. Opanował Polskę w znacznym stopniu, a gdy napotkał europejskie zimy i śniegi, użył swej taktycznej broni wykształconej przez ewolucję. To nie tylko gęste futro, ale i zdolność zapadania w sen zimowy.
Gdy spadał śnieg, zamarzały jeziora, stawy i oczka wodne, a zatem znikały też jego ulubione płazy, jenot po prostu szedł spać. Żaden inny psowaty tego nie potrafi i nie stosuje - ani lisy, ani wilki, ani kojoty czy szakale, nawet pieśce na Dalekiej Północy w taki sen nie zapadają. Muszą sobie radzić zimą i szukać pożywienia. Jenot nie musi.
Jenot jest bezpardonowy. "To moja nora!"
To wydatnie mu pomogło i jednocześnie sprawiło, że zaaklimatyzował się nie tylko w Polsce, ale i na terenach Rosji czy Skandynawii. I dodatkowo zwiększyło zgubny wpływ jenota na naszą, europejską przyrodę.
Azjatycki przybysz bowiem potrafi wykopać sobie norę na sen zimowy, ale nader często korzysta z kryjówek już gotowych. Wypiera w ten sposób z nor borsuki, które i tak od kilkudziesięciu lat muszą z nim konkurować o pokarm i terytoria (a nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę fakt, jak szybko jenot się mnoży), a dodatkowo muszą też z nim walczyć o nory. Jenoty nie są tak dobrymi wspinaczami jak szopy pracze, niemniej potrafią wejść na drzewo i dobrać się do dziupli, wyrzucając z nich ich prawowitych mieszkańców - ptaki, wiewiórki.
Zgłosiły zapotrzebowanie nie tylko na pokarm, ale i na lokum na zimę.
Są psowatymi, więc potrafią wędrować i być w tym wytrwałe. Potrafią opiekować się młodymi, nie są wybredne pokarmowo i świetnie się dostosowują. To jeden z najlepszych kandydatów na gatunek inwazyjny, którym w Polsce ogłoszony został dopiero 1 kwietnia 2022 roku. Ma to swoje konsekwencje, bo pozwala chociażby strzelać myśliwym do jenotów o każdej porze roku. No i paradoksalnie stanowi pewną trudność dla ludzi wrażliwych na przyrodę i cierpienie zwierząt.
Ze względu na wędrowny tryb życia jenoty bowiem często wpadają pod samochód, we wnyki albo z innych powodów odnoszą obrażenia. I nader często trafiają do azyli czy też centrów pomocy zwierzętom. Po opatrzeniu i udzieleniu im pomocy nie wolno ich już jednak wypuścić. W wypadku gatunku inwazyjnego to zabronione. Taki jenot musi spędzić resztę życia w zamknięciu.
Może się to zdarzyć właśnie zimą, gdyż sen zimowy jenota jest przerywany i płytki. Zwierzę wychodzi wtedy z kryjówki, by się posilić. I wówczas spotkać go najłatwiej.