Wyglądają jak pająki i są ogromne. Antarktyda ujawniła ich tajemnicę

Ogromny pająk przemieszcza się po dnie polarnego morza - taki widok robi wrażenie i rodzi pytania: jakim cudem monstrualne znalazły się na dnie antarktycznego oceanu? Otóż to nie pająki, a zwierzęta, które jedynie wyglądają jak one. Ich wielka tajemnica została właśnie odkryta w wodach Antarktyki i budzi spore zdziwienie.

Kikutnice przypominają pająki, więc nazywa się je "pająkami morskimi". Z przymrużeniem oka
Kikutnice przypominają pająki, więc nazywa się je "pająkami morskimi". Z przymrużeniem okaRights ManagedEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Te "morskie pająki" to kikutnice, z których klasyfikacją od zawsze był problem. Owszem, wyglądają jak pająki - niekoniecznie ogromne, bo wśród 1300 gatunków kikutnic znajdziemy organizmy ogromne, dochodzące do metra i takie właśnie żyją w wodach polarnych, ale znajdziemy też maleństwa o długości milimetra, ledwo widoczne. To niebywała różnorodność.

Nawiasem mówiąc, metrowej wielkości pająk wzbudziłby na lądzie zapewne sporą panikę, zwłaszcza u arachnofobów. W morzach metrowej wielkości "morskie pająki" nie są niczym szczególnym. Naukowcy od dawna zaobserwowali tak duże osobniki w wodach wokół Antarktydy. To ciekawe i jeszcze nie do końca zbadane zjawisko gigantyzmu polarnego, być może pod wpływem warunków, jakie panują w zimnym Oceanie Południowym.

I właśnie te ogromne kikutnice antarktyczne stanowiły obiekt badań naukowców. Odkrycie opublikowano w czasopiśmie "Ecology" z takim oto uzasadnieniem: "mogą mieć duże znaczenie dla życia morskiego i ekosystemów oceanicznych na Antarktydzie i na całym świecie".

Kikutnice stanowią wciąż grupę bardzo tajemniczą. Naukowcy spierają się, co do ich klasyfikacji systematycznej, ale najczęściej zalicza się je do szczękoczułkowców. Niektórzy jednak uważają, że należy je wydzielić i wraz z szczękoczułkowcami stworzyć z nich osobny podtyp - szczękoczułkopodobne. W każdym razie taka klasyfikacja nie czyniłaby z kikutnic pająków czy nawet pajęczaków, ale umieszczałaby je dość blisko tej gromady. Bliżej niż innych stawonogów.

Kto wie zatem, może kiedyś okaże się, ż tzw. "morskie pająki" są z pająkami spokrewnione bliżej niż nam się dzisiaj wydaje.

Wiele gatunków kikutnic z wód ciepłych osiąga niewielkie rozmiary i wspaniałe formy
Wiele gatunków kikutnic z wód ciepłych osiąga niewielkie rozmiary i wspaniałe formySCUBAZOO/Science Photo Library/East NewsEast News

Samce "morskich pająków" opiekują się jajami

Tajemnic związanych z kikutnicami jest więcej. Na przykład zrozumienie zwyczajów rozrodczych gigantycznych stawonogów z Antarktydy wymykało się biologom morskim od czasu odkrycia tych zwierząt w polarnych wodach, co nastąpiło ponad 140 lat temu. A zatem dość wcześnie, w czasach pierwszych eksploracji nowego, najdalej położonego na południe kontynentu. Aby rozwiązać zagadkę, naukowcy z Uniwersytetu Hawajskiego w Manoa udali się na Antarktydę, aby zbadać i obserwować dziwne bezkręgowce i ich podobieństwo w tej materii z pajęczakami lądowymi.

Okazuje się, że kikutnice antarktyczne zasadniczo różnią się pod tym względem od innych krewniaczek z mórz całego świata. "Podczas gdy inne "pająki morskie" na całym świecie noszą swoje jaja przed wykluciem, te z Antarktydy stosują inną, niezwykłą metodę" - powiedziała Amy Moran, ekolog z Uniwersytetu Hawajskiego. Zamiast nosić jaja, rodzic przyczepia tysiące jaj do skalistego dna oceanu.

Naukowcy zanurkowali pod antarktyczny lód i zebrali grupy gigantycznych kikutnic, które wydawały się kopulować. Dalsza ich obserwacja przebiegała w specjalnych zbiornikach. Tam dwie grupy zwierząt wyprodukowały tysiące maleńkich jaj. Ale zamiast nosić je na swoim ciele, samce spędziły dwa dni na przyczepianiu jaj do skalistego dna. Następnie jaja szybko zarosły glonami, co nie oznaczało ich zagłady. Przeciwnie, zapewniło im fantastyczny kamuflaż. Na dodatek samce pozostawały w pobliżu, aby czuwać nad przychówkiem.

To nie pozostawiło wątpliwości, że antarktyczne kikutnice opracowały nowy system wychowu młodych, oparty na rodzicielskiej opiece samców, a nie samic. To ojcowie poświęcali czas i energię na zajmowanie się jajami i stosowali specyficzną metodę wysiadywania ich.

Wielkie liczenie ptaków w Warszawie. Co robią w stolicy?Polsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas