Tysiące martwych węgorzy. Dzieci były wstrząśnięte. Są pewne podejrzenia
To duży wstrząs dla Nowej Zelandii. Po raz drugi w krótkim czasie na terenie tego kraju znaleziono tysiące martwych węgorzy, które zginęły w rzece Kauritutahi na Wyspie Północnej. To rzeź tych cennych ryb, której powodów należy szukać być może nie w nowozelandzkich rzekach, ale w morzu.
Węgorze to bowiem ryby katadromiczne, to znaczy takie, które nie przemieszczają się na tarło z morza do rzek, tak jak robią to łososie czy pstrągi, a odwrotnie - płyną do mórz. I to tylko do niektórych, wybranych. Kwestia wędrówek węgorzy na tarło do wód słonych nie jest dokładnie zbadana, ale wiadomo, że każdy gatunek i populacja tych ryb wiąże się z określonym i tylko jednym akwenem morskim.
Na przykład nasze węgorze z Polski płyną na tarło bardzo daleko, aż do Morza Sargassowego u brzegów Ameryki. W wypadku węgorzy nowozelandzkich jest to Morze Koralowe położone dość daleko od Nowej Zelandii, między Australią a Nową Kaledonią. To też daleka droga, kluczowa dla rozwoju tych ryb, które w Nowej Zelandii tworzą dwa endemiczne gatunki - węgorze krótkopłetwe i węgorze długopłetwe.
Dzieci wstrząśnięte tysiącami martwych ryb
"New Zealand Herald" donosi, że w okolicach rzeki Kauritutahi na Wyspie Północnej, gdzie mieszka sporo tych ryb, znaleziono aż trzy i pół tysiąca martwych węgorzy. Pobojowisko odnalazła mieszkanka tych okolic imieniem Amber Bosman podczas spaceru z dziećmi. Jak mówi, jej dzieci były wstrząśnięte tym, co zobaczyły. Kobieta zawiadomiła Departament Ochrony Przyrody, a nowozelandzkie ministerstwo przemysłu prowadzi już dochodzenie. Gazeta przytacza opinie naukowców, którzy wykluczyli epidemię jakiejś choroby. W grę wchodził też czynnik stresowy i zanieczyszczenie rzeki.
Ekolog Simon Stewart z Cawthron Institute powiedział, że węgorze musiały stawić czoła wielu stresom, zanim trafiły na wyspy Pacyfiku na tarło. Z kolei badania wody wskazały na duży wzrost rozwoju glonów w wodzie oraz słabsze jej natlenienie. Ma to być związane ze wzrostem temperatury w morzach okalających Nową Zelandię. "Jeśli pozwolimy, aby morza nadal się ocieplały i temperatura się podnosiła, takie sytuacje staną się częstsze i bardziej intensywne, a węgorze mogą wymrzeć zupełnie" - powiedział James Renwick, klimatolog z Uniwersytetu Wiktorii w Wellington, cytowany przez National Geographic.
Na zmiany temperatury wody morskiej szczególnie podatne są właśnie ryby, które przemieszczają się na tarło albo z mórz do rzek albo odwrotnie. Ogrzewanie się akwenów morskich może doprowadzić do ich zagłady i dotyczy to także węgorzy występujących w Polsce.