To odkrycie potwierdziło podejrzenia. Dwumetrowa gęś z Australii to fakt
128 lat trwało poszukiwanie zaginionej głowy jednego z największych ptaków, jakie kiedykolwiek istniały na świecie. Owszem, udało się jedną znaleźć w 1913 roku, ale była poważnie uszkodzona i nie mogła w związku z tym dostarczyć odpowiedzi na kluczowe pytanie: kim właściwie był wielki ptak mieszkający w Australii jeszcze 40 tysięcy lat temu i zwany geniornisem? Teraz już wiemy. Był dwumetrową gęsią.
Ogromne nielotne ptaki kojarzą nam się raczej ze strusiami, w każdym razie z begrzebieniowcami. Mamutaki z Madagaskaru dorastające do 3 metrów, moa z Nowej Zelandii osiągające być może jeszcze większe rozmiary, dzisiejsze strusie afrykańskie, emu, kazuary czy nandu - to wszystko ptaki bezgrzebieniowe i największe, jakie znamy. Wydawało się zatem, że ogromne nielotne ptaki z Australii też tak należy klasyfikować. Okazuje się, że nic bardziej mylnego.
Australię w epoce megafauny, czyli w czasach przed przybyciem tu pierwszych ludzi oraz na początku ich przybycia, zamieszkiwało wiele ogromnych zwierząt. Gigantyczne kangury, których szczątki ostatnio znajdowano na tym kontynencie, wombaty wielkości nosorożca stanowiące największe torbacze w dziejach, wielkie torbacze mięsożerne jak lwy workowate i przodkowie wilkoworów (wilków workowatych), a także sześciometrowe warany megalanie. Do tej megafauny należały też wielkie ptaki, przewyższające rozmiary współczesne emu czy kazuary.
Geniornis czekał na odkrycie 128 lat
Jednym z takich ptaków był geniornis, którego szczątki odnaleziono i nazwano już dość dawno temu, przed 128 laty. Edward Stirling, wybitny badacz z Uniwersytetu w Adelajdzie, opisał jego szczątki w 1896 roku. Zwierzę musiało osiągać około 2 metrów wysokości, miało masywne nogi korpulentne ciało. Brakowało jednak głowy, którą można by dopasować do szkieletu wykopanego obok jeziora Callabonna oraz w Naracoorte Caves (południowa Australia), a także w Cuddie Springs (Nowa Południowa Walia).
Czaszkę ptaka udało się wykopać w 1913 r., ale jej stan nie pozwalał na ocenę, z jakiego rodzaju ptakiem mamy do czynienia. Już wtedy jednak pojawiły się podejrzenia, że to nie jest żaden krewny strusi, emu, kazuarów czy nowozelandzkich moa, ale zupełnie inne zwierzę, które ogromne rozmiary i nielotność zyskało w ramach konwergencji, czyli równolegle i niezależnie od tamtych ptaków.
Wielki, wyjątkowo masywny dziób wydawał się przydatny do zabijania mniejszych zwierząt, nawet gruchotania kości, zatem geniornisa uważano za mięsożercę wyposażonego w potężne narzędzie do polowania. Teraz jednak nie jest to już takie oczywiste. Możliwe, że masywność dzioba to zmyłka, a ptak był co najmniej również roślinożercą. Ptaki takie jak on oraz jego krewniacy jak dromornis czy barawertornis zostały zaklasyfikowane do tej samej grupy, co emu, ale podejrzenia, że to klasyfikacja wadliwa naukowcy mieli od wielu lat.
Dwumetrowy olbrzym był gęsią albo kaczką
Teraz czasopismo "Historical Biology" donosi, że badacze z Uniwersytetu Flindersa w Adelajdzie. Jak czytamy: "Po 128 latach poszukiwań, wydobywania skamieniałości i badań badacze z Uniwersytetu Flindersa w końcu odkryli czaszkę olbrzymiego i charyzmatycznego ptaka australijskiej megafauny, którym jest Genyornis newtoni. Jedyna znana wcześniej czaszka tego gatunku, opisana w 1913 r., została poważnie uszkodzona i ponieważ pozostało niewiele pierwotnej kości, niewiele można było wywnioskować na temat pochodzenia tego gatunku. Teraz, dzięki nowym skamieniałościom wydobytym z słonych, suchych pokładów jeziora Callabonna, odległego regionu śródlądowej Australii Południowej, możnaodkryć, jak naprawdę wyglądał ten gatunek."
Dowiadujemy się, że zgodnie z przypuszczeniami, geniornis ważący ćwierć tony, czyli kilkukrotnie cięższy od kazuara, miał czaszkę masywną, a także wysoką i ruchomą górną szczękę przypominającą tę u papugi. W jego wypadku przypominała jednak raczej gęś, o dużej sile nacisku oraz zdolności miażdżenia miękkich roślin i owoców. Dr Thomas Watson z uniwersytetu jasno podkreśla, że olbrzym przypominał po prostu wielką gęś i należy go zaliczać do blaszkodziobych jak gęsi, kaczki czy bernikle.
Badania pozostałości po jajach geniornisów wykazały, że ptaki te wymarły w zbyt krótkim czasie, aby mogły to spowodować zmiany klimatyczne. Na dodatek część skorup poddanych analizie w 2015 roku okazała się sczerniała. To dowód na to, że wielkie jaja geniornisów były wybierane i gotowane przez pierwszy Aborygenów już 40 tysięcy lat temu, kiedy to te wielkie ptaki wymarły. Jednakże jeżeli ptak był wielkim gatunkiem blaszkodziobych, a te zwierzęta są związane z życiem w pobliżu wody, możliwe że do wyginięcia przyczyniło się wysychanie zbiorników wodnych.