Szczecin. Pyton dostał się do mieszkania seniorki. Broniła się poduszką
Magdalena Mateja-Furmanik
Kilka dni temu policjanci zostali wezwani do nietypowej interwencji na osiedlu Przyjaźni w Szczecinie. Do mieszkania 80-letniej emerytki miał się wkraść pyton. Do czasu przyjazdu służb seniorka walczyła z wężem poduszką.
W Polsce hodowla egzotycznych węży staje się coraz bardziej egzotyczna. Niestety wiąże się to ze zwiększeniem prawdopodobieństwa ucieczki zwierzęcia. Do takiej sytuacji doszło niedawno w Szczecinie. Służby już wcześniej były poinformowane o wężu, który zagląda na balkony mieszkańców, ale próby jego złapania kończyły się fiaskiem.
Złodziej czy wąż?
80-letnia seniorka przebywała w swoim mieszkaniu, gdy nagle usłyszała huk spadających rzeczy z szafek w kuchni. W pierwszym momencie pomyślała, że to złodziej i pobiegła do pomieszczenia, by spróbować go przepędzić. Ku jej zdumieniu okazało się, że sprawcą hałasu był 1,5-metrowy pyton.
Emerytka odważnie stawiła czoła wężowi i próbowała go zatrzymać poduszką. W końcu zadzwoniła po odpowiednie służby.
Łapacze węży w akcji
Na miejscu zjawiła się policja i Paweł Frąckiewicz z Fundacji Egalismo zajmującej się odławianiem węży. Pytona udało się odłowić i przewieźć do siedziby stowarzyszenia.
"Wężyk zdrowy, trochę wystraszony i odwodniony trafił do terrarium na obowiązkową kwarantannę" - zrelacjonował Paweł Frąckiewicz w rozmowie z wszczecinie.pl.
Historia z wężem skończyła się szczęśliwie, chociaż gdyby w mieszkaniu znajdowało się małe dziecko lub zwierzę, mogłoby dojść do tragedii.
Skąd się biorą węże w Szczecinie?
Spotkania z egzotycznymi wężami w Polsce najczęściej wynikają z braku odpowiedzialności hodujących je osób i nieodpowiedniego zabezpieczenia hodowli. Zdarza się, że zwierzęta są też porzucane. Częściej służby są wzywane do odławiania nieszkodliwych, rodzimych zaskrońców i wężów zbożowych, które mogą z nami mieszkać niezauważone przez kilka tygodni.
"Węże są bardzo wytrwałe i czasem możemy mieszkać z gadem 2-3 tygodnie. Ulokuje się on gdzieś w kącie albo pod kanapą i nikomu nie przeszkadza. Wyjdzie, jak zgłodnieje albo będzie potrzebować picia" - powiedział Paweł Frąckiewicz w rozmowie z wszczecinie.pl.
Źródło: wszczecinie.pl