Symbol Rzeczpospolitej wymarł u nas zupełnie. Ale może wrócić

Swego czasu "polski struś", jak nazywano dropie, kręcił się po polach i łąkach, budząc sensację. Zniknął, ale w Lubuskiem powstała stacja, która ma rozpocząć hodowlę i przywrócić majestatycznego ptaka polskiej przyrodzie. Byłby to przypadek może najbardziej spektakularnego powrotu w dziejach polskiej przyrody, powrót naszego największego ptaka.

Drop wymarł już w Polsce
Drop wymarł już w Polscecreativenature123RF/PICSEL

Sto lat temu udało się Polsce odtworzyć wymarłego już w naturze żubra, największego lądowego ssaka Europy. Stało się tak dzięki egzemplarzom żubra zachowanym w niewoli, bowiem przez lata żubry były ozdobami wszelkich prywatnych parków, zwierzyńców, zagród jako zwierzę majestatyczne, niemal królewskie. Z dropiem sytuacja jest trudna. Tego ptaka nie trzyma się raczej w formie ozdoby. Skoro wymarł, to wymarł.

A wymarł nie byle kto, bo był to największy polski ptak. Niewiele jest aż tak spektakularnych i majestatycznych zwierząt, które zniknęły z naszej przyrody jak drop. Przez lata był on ozdobą polskich łąk i pól, największym polskim ptakiem. Osiągał nawet 20 kg wagi, więc jego lot czy też samo wzbijanie się w powietrze przez dropia było widowiskiem niebywałym. Do dzisiaj żyjące wciąż w Eurazji dropie pozostają jednymi z najcięższych zwierząt, jakie potrafią latać.

Zielona Interia - spot 2024Interia.plINTERIA.PL

Drop był kiedyś symbolem Rzeczpospolitej

Nic dziwnego, że nazywano go "polskim strusiem", chociaż ze strusiami niewiele ma wspólnego. Dropie to zupełnie odrębny rząd ptaków, co ważne - lotnych. Nie są to może mistrzowie latania, co normalne z uwagi na ich masę, ale przelatują całkiem spore odległości.

Dropie w naturalnym krajobraziecreativenature123RF/PICSEL

Taki widok grup dropi żerujących wśród pól, łąk z zadrzewieniami, które te ptaki lubią, był niegdyś powszechny w Polsce. Ptaki żyły na rozległych terenach Rzeczpospolitej aż po kresy, stepy ukraińskie i ziemie kozackie oraz Dzikie Pola. Malował je Chełmoński, kojarzyły się z polską prowincją, Dzikimi Polami, stepami Rzeczpospolitej, potem kojarzył się także z rozległymi polami, dopóki nie wkroczyła na nie współczesność. Ptak wymagał bezleśnych, otwartych terenów takich jak stepy, pola, łąki, zasiewy rzepaku, lucerny czy miękkie rośliny z chwastami między nimi.

Już w XIX w. stały się jednak rzadkie, a zmiany w rolnictwie i zagospodarowaniu pól doprowadziły do ich zagłady. Nim nastał wiek XX, drop zniknął z wschodu Polski, przetrwał jedynie na terenach zachodnich, takich jak Wielkopolska, Dolny Śląsk , Ziemia Lubuska czy Pomorze Zachodnie. We wrześniu 1996 roku została zabita przez kłusownika ostatnia samica dropia w stacji w Stobnicy pod Obornikami niedaleko Poznania i to jest umowna data wymarcia tego ptaka na ziemiach polskich. To ostatni gatunek kręgowca, który wymarł w Polsce całkowicie. 

Wymarł, bo zachodzące w naszym rolnictwie zmiany były zmianami na gorsze. To nie przypadek, że ptaki te zachowały się w Niemczech (zwłaszcza na terenach dawnego NRD), Austrii, na Węgrzech, na przygranicznych obszarach Czech i Słowacji, a także w Serbii, Bułgarii czy Turcji. U nas ich nie ma. Jesteśmy pod tym względem białą plamą, krainą wstydu i państwem odartym z tego ptaka. Dlatego powrót dropia do Polski to sprawa tak delikatna i trudna. Nie jest bowiem problemem sprowadzić jakąś grupę ptaków, wypuścić na wolność i następnie zorientować się, że nie przetrwały, a populacja się nie odrodziła. To musi być proces połączony ze zmianami w miejscach, które dropie miałyby na powrót zasiedlić.

To ostatni gatunek kręgowca, który wymarł w Polsce całkowicie.
Jest szansa, że drop - do niedawna największy ptak Polski - powróci do naszego kraju. Pytanie tylko, czy uda mu się przeżyć w dzisiejszych warunkach123RF/PICSEL

Ma się to stać w zachodniej Polsce, na Ziemi Lubuskiej. Sprawa jest zaawansowana, gdyż w ramach nowego projektu "Kraina dropia" w województwie lubuskim, wspieranego badawczo przez Uniwersytet Zielonogórski. Polski Związek Łowiecki oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze, a także przy współpracy ze stacjami hodowli dropia w Niemczech oraz na Węgrzech, wybudowana została już Stacja Hodowli Dropia wraz z infrastrukturą w postaci wolier adaptacyjnych dla piskląt. Została ona zlokalizowana w Pławinie w powiecie strzelecko-drezdeneckim.

Czy dojdzie do odtworzenia tego ptaka i jego reintrodukcji? Tylko jedno państwo zdecydowało się dotąd na taką operację - to Wielka Brytania. I sprawa nie jest łatwa, bo drop ma spore wymagania środowiskowe. Nie znosi linii energetycznych, tu mamy największy problem. Nie lubi też dużej antropopresji. Wymaga natomiast odpowiedniej przestrzeni. Paradoksalnie duże pola uprawne mogą mu służyć, o ile znajdą się na nich fragmenty, miedze, gdzie drop może znaleźć swój specyficzny pokarm. To nie tylko nasiona chwastów, ale także owady, zwłaszcza podczas wodzenia młodych.

No i musi być to rolnictwo ekologiczne, bez chemii i nadmiaru środków ochrony roślin oraz maszyn niszczących gniazda. Rolnictwo, jakiego polscy rolnicy nie chcą i przeciw któremu protestują.

Polskie zwierzęta w naszych herbach. Znasz się? 8/10 to mistrz [QUIZ]

Dzikie gęsi zmieniły się w miejskie. Zaczęły lgnąć do ludziPolsat NewsPolsat News

 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas