Nie tylko pies i kot. Lis też był zwierzęciem domowym. Znaleźli na to dowód

Dogłębna analiza znalezisk szczątków w Cañada Seca w Argentynie, zamieszkanym przez społeczności łowiecko-zbierackie tamtejszej rdzennej ludności w czasach prekolumbijskich, dostarczyła sensacyjnego odkrycia. Wraz z kośćmi ludzi znaleziono w nich także niemal kompletny szkielet zwierzęcia przypominającego psa. To jednak nie był pies. Wygląda na to, że dawni Indianie trzymali jako domowe także inne zwierzęta, podobne do lisów.

Badania wskazują, że rdzenna ludność Ameryki mogła trzymać jako zwierzęta domowe nibylisy
Badania wskazują, że rdzenna ludność Ameryki mogła trzymać jako zwierzęta domowe nibylisyJesús Gatica AguirreFlickr

Wilki ani szakale, które uważa się za przodków pierwszego znanego zwierzęcia domowego, jakim był pies, nie występują w Ameryce Południowej. Są tu jednak inne psowate, chociażby tajemniczy pampasowiec, zwany wilkiem grzywiastym (chociaż wilkiem nie jest). 

Ludność Ameryki Południowej udomowiła lisy?

Mieszka tu także sporo przedstawicieli drapieżników z rodzaju Dusicyon, które nazywa się czasami nibylisami albo wilczakami. W XVIII w. zaliczano je do tego samego rodzaju, co nasze lisy pospolite, jako że mocno je przypominają.

Do grona tych zwierząt należą dzisiaj np. kolpeo, czyli nibylis andyjski, niekiedy nazywany lisoszakalem andyjskim. To największy lis nie tylko Ameryki Południowej, ale w ogóle na świecie. Poza gryzoniami i ptakami potrafi czasem upolować czasem całkiem dużą zdobycz, np. młode lam czy owiec. Bliskimi krewnymi kolpeo są także: aguraszi, czyli nibylis pampasowy, a także sechura (nibylis drobnozębny), nibylis Darwina z Chile, nibylis siwy (zwany lisem brazylijskim) i nibylis argentyński, znany też jako lis argentyński.

Słowem: te lisy Ameryki Południowej to unikalne drapieżniki kontynentu, które od naszych różnią się chociażby wielkością. Z reguły są większe i polują trochę jak lisy, a trochę już jak małe wilki czy szakale.

Do XIX w. na Falklandach żył też wytępiony już zupełnie wilczak falklandzki, spokrewniony z tymi nibylisami i spokrewniony także z wymarłym już gatunkiem zwanym Dusicyon avus.

Dusicyon avus - wymarły gatunek lisa z Ameryki Południowej. Mógł być udomowionyJuandertalWikimedia Commons

To było zwierzę bardzo duże. Jak na lisa - wręcz ogromne. Ten gatunek osiągał wielkość owczarka niemieckiego, zatem mógł gabarytami przypominać małego wilka. Trybem życia pewnie również. Dusicyon avus mógł aktywnie polować na całkiem dużą zdobycz, także zwierzęta kopytne albo nandu. Jego tryb życia mógł przypominać życie wilka albo szakala, a naukowcy uważają, że wymarł całkiem niedawno. Może stało się to w czasach prekolumbijskich, ale kto wie, czy ten lis nie dotrwał już do hiszpańskiej konkwisty Ameryki Południowej.

Zwierzęta nie mówią w Wigilię. Mówią do nas cały czas. Sprawdź, czy potrafisz z nimi rozmawiać

Lis w grobie człowieka. Był zwierzęciem domowym

To jego szczątki znaleziono w grobie z czasów prekolumbijskiej Argentyny, w Cañada Seca na zachód od Buenos Aires. W czasopiśmie "Royal Society Open Science" można przeczytać, że przeanalizowane zostały ponownie szczątki z wykopalisk przeprowadzonych w 1991 r. z terenów zamieszkanych przez społeczności łowiecko-zbierackie sprzed 1500 lat, z mniej więcej V czy VI w. n.e. To czasy końca cesarstwa rzymskiego w Europie, istnienia państwa Franków czy narodzin Mahometa w Mekce. 

Kolpeo czyli nibylis andyjski występuje w Ameryce PołudniowejArt WolfeEast News

Oprócz szczątków ludzkich wykopaliska odsłoniły niemal kompletny zestaw kości zwierzęcia przypominającego lisa albo psa. Pies domowy to raczej być nie mógł, jako że te zwierzęta dotarły do Ameryki Południowej dopiero w XII w., z terenów położonych na północ od tego kontynentu. Wiele wskazywało na to, że to lis.

Początkowo uważano, że to pozostałości ciała któregoś z nibylisów być może upolowanych przez ówczesnych Indian albo osobnika, który z jakichś innych powodów znalazł się w tym grobie. Teraz jednak nowe badania wykazały, że mamy do czynienia z wymarłym Dusicyon avus, który był lisem tak dużym, że mógł spokojnie pełnić rolę, jaką na innych kontynentach spełniał pies

Nibylis Darwina występuje tylko w ChileParque TepuhueicoWikimedia Commons

Analiza izotopów znajdujących się w kościach zwierzęcia wykazała, jaka była jego dieta. Nie ma wątpliwości, że ten osobnik nie żywił się zwierzyną dziką, ale zjadał odpadki i był dokarmiany przez rdzenną ludność. A zatem albo całe życie spędzał w pobliżu ich obozowiska, albo też stał się po prostu zwierzęciem domowy. Na tę drugą wersję wskazywałby fakt, że znalazł się w ludzkim grobie, a zatem być może został pochowany z człowiekiem. Może razem zginęli, może był pupilem tego gospodarza.

Dr Alejandro Serna, ekspert ds. prekolumbijskich Indian z terenów Patagonii, uważa że nie ma żadnych wątpliwości, iż to zwierzę cieszyło się szczególnymi względami wśród tej społeczności. Taki pochówek i takie traktowanie potwierdzają status. To musiało być zwierzę domowe.

A skoro tak, mamy do czynienia z wielką sensacją. Po pierwsze - to dowód na to, że poza wilkiem człowiek udomowił także lisa i stało się to w Ameryce Południowej, gdzie mieszkają najwięksi przedstawiciele tych psowatych. Po drugie zaś - odbyło się to równolegle i na podobnych zasadach co udomowienie wilka (psa). Wiele wskazuje na to, że te duże lisy nawiązały kontakt z ludźmi i zaczęły z nimi współpracować w łowiectwie dla obopólnej korzyści.

Lis jako zwierzę domowe nie przetrwał, także dzisiaj nibylisy nie są zwierzętami domowymi w Ameryce Południowej, w której doszło do domestykacji wielu oryginalnych zwierząt jak chociażby lamy czy kawie (świnki morskie).

Młodzi uczą się o wilkach. Muszą nadrobić lata wypełnione stereotypamiPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas