Malezja podjęła decyzję. Będzie rozdawać orangutany

"Dyplomacja orangutanów" - tak nazywają już media decyzję władz Malezji w nawiązaniu do "dyplomacji pand wielkich" stosowanej niegdyś przez Chiny. Otóż Malezyjczycy uznali, że będą traktowali te wielkie małpy człekokształtne jako prezenty dla tych państw, które nie wycofają się z kupowania tu oleju palmowego z ogromnych, krytykowanych plantacji na Borneo. Te plantacje uważane są za jeden z głównych powodów wymierania orangutanów.

Orangutan z wyspy Borneo. Wciąż najwięcej żyje ich tam w części malezyjskiej
Orangutan z wyspy Borneo. Wciąż najwięcej żyje ich tam w części malezyjskiejgudkovandrey123RF/PICSEL

5,14 mln hektarów - tyle wynosi powierzchnia upraw palmy olejowej w Malezji - głównie na Borneo, gdzie pola zastępują wycięte lasy deszczowe tej równikowej wyspy. Monokultury palmy olejowej, czyli pochodzącego z Afryki i Madagaskaru olejowca gwinejskiego są zmorą Borneo i uważa się, że walnie przyczyniają się do wymierania orangutanów. 

Malezja, czyli królestwo orangutanów i oleju palmowego

Te duże małpy człekokształtne uchowały się już tylko na dwóch wyspach Azji Południowo-Wschodniej. Mniejszość, bo 13 tys. małp mieszka na Sumatrze (niektórzy uważają, że mniej), a wciąż ponad 100 tys. osobników zamieszkuje Borneo.

Z tych przeszło 100 tys. orangutanów większość to mieszkańcy malezyjskiej części wyspy. To argument koronny Malezji, która uważa, że robi bardzo dużo i absolutnie najwięcej w świecie, by orangutany chronić

Nie ma jednego, rządowego programu ochrony tych zwierząt, ale pamiętajmy, że Malezja jest krajem federalnym. Stany Sabah i Sarawak na Borneo mają ośrodki ochrony i utrzymania orangutanów w środowisku naturalnym. Pod tym względem Malezja góruje nad południowym kalimantańskim sąsiadem, czyli Indonezją. Jej orangutany na pewno mają się lepiej.

Orangutanów na Borneo jest dziesięć razy więcej niż na Sumatrzekitch123RF/PICSEL

Krytyka ze względu na palmy olejowe

Jednocześnie Malezja uważa, że próby wycofywania się wielu państw czy koncernów z importu malezyjskiego oleju palmowego pod wpływem krytyki upraw za ich wpływ na los małp to histeria. Arabska telewizja Al-Jazeera cytuje Johari Abdul Ghaniego, który jest malezyjskim ministrem upraw i handlu. 

Mówił on twardo na forum różnorodności ekologicznej w Genting koło Kuala Lumpur: "Malezja nie może przyjąć defensywnego podejścia do oleju palmowego. Musimy pokazać krajom na całym świecie, że Malezja jest producentem palm olejowych zgodnym z zasadami zrównoważonego rozwoju i zaangażowanym w ochronę lasów".

Jego zdaniem obwinianie Malezji o zagładę orangutanów z powodu uprawy olejowca gwinejskiego jest głęboko niesprawiedliwa, bowiem nie docenia tego zrównoważonego rozwoju, w ramach którego kraj bilansuje zarówno ochronę przyrody i jej zasobów na Borneo, jak i swoje dobra naturalne i płody rolne, które stanowią podstawę gospodarki. 

Olej palmowy jest używany w bardzo wielu gałęziach życia i gospodarki. Fachowcy obliczają, że można go znaleźć w połowie produktów dostępnych w supermarketach, od makaronów i pizzy aż po kosmetyki. Jest także w przemyśle. Zapotrzebowanie na ten olej jest gigantyczne, a ograniczenie jego produkcji i handlu byłby potężnym ciosem w Malezję.

Między słowami można wyczytać, że brak środków z handlu zagranicznego przełoży się na brak środków na ochronę przyrody.

Malezja idzie śladem Chin i pand wielkich

W każdym razie Malezja uznała, że chiński wzór zwierzęcej dyplomacji to pomysł, który należy wykorzystać w jej wypadku z użyciem orangutanów. Przypomnijmy, że Chiny przez lata stosowały chwyt zwany "dyplomacją pand". Było to podtrzymywanie dobrych relacji z wieloma krajami i podkreślanie dobrego wizerunku Chin za pomocą zwierząt, które były przekazywane jako podarunki. 

Proceder rozpoczęła żona Czang kaj-szeka, zatem niekomunistycznego przywódcy Chin, jeszcze w 1941 r., gdy ofiarowała pandę wielką Stanom Zjednoczonym. "Dyplomacja pand" kojarzy się jednak z Chinami Ludowymi, które pomysł przejęły. Ofiarowywały pandy wielkie do ogrodów zoologicznych tym krajom, z którymi chciały mieć poprawne stosunki. 

Najsłynniejszą historię było przekazanie pand Waszyngtonowi w 1972 r., co miało stanowić odwrót Chin od przyjaznych stosunków ze Związkiem Radzieckim na rzecz ich poprawy z USA. Dzisiaj Pekin kontynuuje tę politykę, ale nie ofiarowuje pand, ale je wypożycza.

Tygrys czy słoń mogą sprawić problemy. Czy znasz zwierzęta Azji?

Na tej zasadzie upolitycznione pandy trafiły do Związku Radzieckiego, Korei Północnej, Japonii, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii (w 2023 r. zwróciła ona zwierzęta), Niemiec, Portugalii, Danii, Norwegii, Finlandii, a ciekawostką było to, że po ociepleniu stosunków Chin z Tajwanem dwie pandy imieniem Tuan Tuan i Yuan Yuan trafiły nawet do Tajpej. Zwierząt od Chińczyków nigdy nie otrzymała Polska.

Malezja zamierza prowadzić "dyplomację orangutanów" na wzór chiński. Kraje, które będą podpisywały z nią i realizowały kontrakty na dostawy oleju palmowego mogą liczyć na podarunek dla swych ogrodów zoologicznych w postaci tych małp. Ma on ocieplić wizerunek Malezji, wskazać na to, że dobrze opiekuje się ona swymi małpami i podkreślić jej zaangażowanie w ochronę różnorodności biologicznej.

Ten azjatycki kraj obarczony jest ogromną odpowiedzialnością. Odpowiada za dwa kompletnie różne ekosystemy, o innym składzie fauny i flory - na Borneo i Półwyspie Malajskim. Przykładowo: orangutany żyją na Borneo, a nie ma ich w kontynentalnej Malezji, z kolei tygrysy - odwrotnie. Niewiele krajów azjatyckich ma aż tak ogromny wpływ na losy przyrody tego zakątku świata jak Malezja.

Oblicza się, że jeszcze 100 lat temu wyspę Borneo zamieszkiwało ćwierć miliona orangutanów. To znaczy, że ich liczba spadła o przeszło połowę. W czasach historycznych małpa ta zamieszkiwała także kontynentalną Azję, od Chin po Birmę i Malaje oraz Jawę.

Dzieci przygotowały posiłki dla małp w zooPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas