Holendrzy ogłaszają: A jednak Steven Spielberg miał rację
Aż do tej pory nie było podstaw, by uważać, że jeden z najsłynniejszych dinozaurów świata żył tak, jak przedstawiano go w filmie. Nie było żadnych dowodów na to, że triceratopsy rzeczywiście były zwierzętami stadnymi. Teraz się to zmieniło. - Steven Spielberg w "Parku Jurajskim" i inni twórcy filmowi mieli rację - mówią Holendrzy z Naturalis Biodiversity Center, którzy dokonali odkrycia.
O sprawie informuje na swoich łamach holenderski uniwersytet w Utrechcie. Jego naukowcy od 2013 roku poszukiwali w Wyoming w Stanach Zjednoczonych szczątków legendarnych tyranozaurów. Zamiast tego znaleźli innego legendarnego dinozaura, którym był triceratops.
Tereny te pod koniec kredy i pod koniec epoki dinozaurów zamieszkiwane były przez najbardziej rozpoznawalne gatunki dinozaurów - w mniejszym stopniu wielkie zauropody, które były już wtedy zdecydowanie w odwrocie. Podstawą pożywienia tyranozaurów okazywały się raczej dinozaury kaczodziobe albo rogate, czyli ceratopsy. Te zwierzęta rozwinęły w kredzie ogromną różnorodność i całą baterię gatunków. Triceratops był tylko jednym z nich, ale za to najbardziej znanym.
Ceratopsy wyglądem przypominały wielkie nosorożce. Miały także rogi na nosie i głowie, a tę chroniły finezyjne kryzy, niektóre o niesamowitych zdobieniach kostnych i być może o finezyjnych barwach (świadczą o tym ślady małych naczyń krwionośnych płynących przez kryzy; mogły być one odpowiedzialne za barwy). W wypadku triceratopsa była to pokaźna kryza oraz trzy rogi - jeden na nosie i dwa nad skroniami, sterczące na wprost. Stąd nazwa zwierzęcia - triceratops oznacza "trójrogie oblicze".
Paleontologowie znajdowali już szczątki dinozaurów rogatych świadczące o tym, że zwierzęta te żyły gromadnie, a przynajmniej grupowo migrowały. W 2010 roku chociażby w miejscowości Hilda w kanadyjskiej prowincji Alberta znaleziono tysiące kości dinozaurów rogatych, zwanych centrozaurami. Świadczyło to o tym, że zginęły tu razem, może podczas wędrówki, może podczas pokonywania jakiejś przeszkody w postaci rzeki albo urwiska.
Okrąg najeżony wystającymi rogami
Co do triceratopsów dowodów nie było, jedynie analogia. Na jej bazie wielu twórców filmowych ukazywało te zwierzęta w stadach, w których miały się one skuteczniej bronić przed atakami wielkich mięsożerców jak chociażby tyranozaur. Możliwe, że jak dzisiejsze piżmowoły mogły się one wtedy ustawiać w okrąg, głowami na zewnątrz. Drapieżnik napotykał wtedy mur, a nawet basztę najeżoną rogami. Niełatwa sprawa.
Holendrzy z Utrechtu wykopali w Wyoming aż 1200 kości, co już świadczy o powszechnym występowaniu triceratopsów na tych terenach pod koniec kredy. Należały one do pięciu różnych osobników. Jimmy de Rooij, który brał udział w badaniach, mówi o tym, że te zwierzęta zginęły w bagnie. Nie utonęły jednak tak, jak zwierzęta w La Brea w Kalifornii, które wpadały w pułapkę jedno po drugim, w długim odstępie czasu. Wpadły w nią w jednym czasie, a to znaczy, że żyły grupowo.
Zdumiewające, ale to największe skupisko triceratopsów w jednym miejscu, więc jest to skamieniałość kluczowa w poznaniu zachowań społecznych tych zwierząt. - Steven Spielberg miał rację, gdy przedstawił je jako zwierzęta stadne. Musimy jednak lepiej rozpoznać ich zwyczaje - mówią Holendrzy.