Chemikalia w futrach kotów i psów. Są śmiertelne dla zwierząt

Nowe badanie wskazuje, że chemikalia stosowane przeciw pchłom i kleszczom u psów i kotów mogą przedostawać się do gniazd ptaków śpiewających, prowadząc do wzmożonej śmiertelności piskląt. Naukowcy stwierdzili obecność zakazanych w rolnictwie substancji, takich jak fipronil i imidaklopryd, w 100% analizowanych próbek futra użytego przez ptaki do wyścielania gniazd. Badacze apelują o ponowną ocenę ryzyka stosowania weterynaryjnych środków owadobójczych, a właściciele zwierząt domowych są ostrzegani, by nie stosować profilaktycznych kuracji „na zapas”.

Nowe badanie wskazuje, że chemikalia stosowane przeciw pchłom i kleszczom u psów i kotów mogą przedostawać się do gniazd ptaków
Nowe badanie wskazuje, że chemikalia stosowane przeciw pchłom i kleszczom u psów i kotów mogą przedostawać się do gniazd ptaków Piotr KamionkaEast News

Nowe autorstwa Cannelle Tassin de Montaigu z Uniwersytetu Sussex pokazuje, że gniazda sikor bogatek i sikorek modrych są skażone znaczną ilością insektycydów, z których większość służy do zwalczania pasożytów u zwierząt domowych. W sumie w 103 zbadanych gniazdach wykryto ślady 17 różnych pestycydów. Najczęściej pojawiającymi się były fipronil (obecny w 100% prób), imidaklopryd (89%) oraz permetryna (również 89%). Choć te substancje od lat są w Unii Europejskiej zakazane w rolnictwie, nadal dopuszcza się je w lekach weterynaryjnych.

Środki te mają w założeniach działać jedynie na pchły i kleszcze, ale efekty uboczne ich stosowania są dalekosiężne. Ptaki zbierają futro zwierzęce do wyściełania wnętrza gniazda, co zapewnia izolację termiczną wykluwającym się jajkom. Okazuje się jednak, że sierść psów i kotów – traktowana środkami chemicznymi czy obrożą nasączoną pestycydami – staje się nośnikiem toksycznych substancji. Zespół Tassin de Montaigu wykazał, że stężenie niektórych z nich (np. dinotefuranu) potrafi sięgać tysięcy ppb (części na miliard).

Wysokie skażenie gniazd ma związek z dramatycznymi konsekwencjami dla lęgów. W gniazdach z większą liczbą wykrytych insektycydów, zwłaszcza fipronilu czy imidakloprydu, stwierdzono więcej martwych piskląt lub niewyklutych jaj. – „W żadnej z próbek nie znaleźliśmy gniazda wolnego od insektycydów” – mówi autorka badania, sugerując, że rzeczywista skala problemu może być jeszcze wyższa. Jej zespół analizował bowiem gniazda już po zakończeniu sezonu lęgowego, a część martwych piskląt ptaki mogły wcześniej usunąć.

Ptaki zbierają futro zwierzęce do wyściełania wnętrza gniazda, co zapewnia izolację termiczną wykluwającym się jajkom123RF/PICSEL

„Jeśli właściciele zwierząt domowych nie zostaną poinformowani o skutkach powszechnego stosowania środków pcheł i kleszczy, możemy nieświadomie przyczyniać się do wymierania rodzimych gatunków.” dodaje cytowana przez „Guardian” Sue Morgan, dyrektorka organizacji SongBird Survival, która współfinansowała projekt badawczy.

Zakazane w polu, dozwolone w domach – paradoks fipronilu i imidakloprydu

Substancje takie jak fipronil czy imidaklopryd zostały wycofane z użytku rolniczego w UE kilka lat temu z uwagi na ich szkodliwość m.in. dla pszczół i innych zapylaczy. Tymczasem wciąż stosuje się je szeroko w formie preparatów weterynaryjnych, np. w szamponach, kroplach spot-on czy obrożach przeciwpchelnych. Jak wskazują dane przytoczone w publikacji, odkładanie się pozostałości na futrze zwierząt trwa tygodniami, a kontakt z wodą (np. gdy pies się kąpie) czy zwykłe gubienie sierści w domu lub w ogrodzie dodatkowo rozsiewa insektycydy w środowisku.

Młody bokser u weterynarza Frank May AFP

Skutki zdrowotne przyjmowania tych substancji przez ptaki mogą być poważne. Poprzednie badania (np. w Holandii) dowodziły, że fipronil spożywany wraz z ziarnami potrafi ograniczać płodność kuropatw, a imidaklopryd powoduje zmniejszenie liczby składanych jaj. W opisywanym badaniu wykazano też wyraźny związek między wyższym poziomem skażenia a liczniejszymi przypadkami niewyklutych jaj i martwych piskląt – szczególnie u sikory bogatki. Choć statystycznie modraszki cierpiały mniej, same stężenia pestycydów w ich gniazdach były podobnie wysokie.

Wyniki badań mogą dotyczyć nie tylko sikor, bo wiele innych gatunków drobnych ptaków, zwłaszcza dziuplaków, również stosuje sierść zwierząt do miękkiego wyścielenia gniazda. Co znamienne, naukowcy wskazują też, że pisklęta są szczególnie wrażliwe na ekspozycję poprzez kontakt skórny. Dotychczasowe systemy ocen ryzyka pestycydów nie biorą tego rodzaju ekspozycji w pełni pod uwagę, skupiając się raczej na wpływie poprzez ziarno czy wodę.

Podczas eksperymentu okazało się również, że w pobranych próbkach niemal zawsze występują tzw. metabolity – rozłożone formy pestycydów, nieraz równie toksyczne co substancja macierzysta. W porównaniu do limitów wykrywanych w psiej sierści bezpośrednio po zabiegu, stężenia w gniazdach nie wydają się wcale marginalne. Eksperci przypominają też, że upływ kilku miesięcy między sezonem lęgowym a zbiorem gniazd najpewniej zaniżył rzeczywiste wartości.

Kąpiel w rzece, kleszcz na kocie – i śmierć piskląt w gnieździe

Wcześniejsze prace badawcze wykazały, że te same insektycydy przedostają się do wód powierzchniowych, gdy psy i koty pływają w rzekach czy jeziorach. Obecne ustalenia, ujawniające masowe skażenie ptasich gniazd, pogłębiają obawy co do używania popularnych weterynaryjnych preparatów bez dostatecznej kontroli.

Jak wynika ze statystyk, aż do 80% psów i ponad 80% kotów w Wielkiej Brytanii dostaje przynajmniej raz w roku środki przeciw pchłom. Znacząca część właścicieli decyduje się na regularne, wręcz comiesięczne aplikacje takich preparatów. Do tego dochodzi zwyczaj zachęcania ptaków do budowania gniazd z kociej czy psiej sierści (czasem właściciele celowo zostawiają wyczesane futro w ogrodzie, by „pomóc” ptakom). Badanie pokazuje, że taki gest – choć w założeniu przyjazny przyrodzie – może w praktyce sprzyjać wprowadzaniu toksyn wprost do gniazda, w okolice jaj i piskląt. Takie postępowanie okazuje się szczególnie niebezpieczne, gdy futro pochodzi od zwierząt niedawno zabezpieczonych insektycydem spot-on.

W obliczu tych ustaleń naukowcy postulują weryfikację procedur oceny ryzyka leków weterynaryjnych. W odróżnieniu od środków rolniczych, wciąż nie przeprowadza się na szeroką skalę szczegółowych testów wpływu na organizmy wodne czy ptaki lęgowe. Kwestia wpływu dermalnego (poprzez skórę jaj lub piskląt) pozostaje szczególnie słabo zbadana. Autorzy rekomendują, by podawać takie środki tylko wtedy, gdy pasożyty faktycznie występują, a nie „profilaktycznie”.

Nadszedł czas, by rządy ponownie przyjrzały się zagrożeniom ekologicznym, jakie niosą ze sobą weterynaryjne środki insektobójcze” – piszą autorzy badań w konkluzji. Jedną z opcji jest ograniczenie częstości aplikacji i wprowadzenie lepszych wytycznych: np. weterynarze zalecaliby środki tylko w przypadku faktycznego stwierdzenia pcheł czy kleszczy, zamiast sugerować rutynowe stosowanie co miesiąc. Ma to nie tylko zredukować skażenie środowiska, lecz także zabezpieczyć interes właścicieli, którzy nie chcą przypadkowo zagrażać populacji ptaków wokół domu.

bolidPolsat NewsPolsat News