Zoo odzyskało skradzionego aligatora. Zniknął, gdy był jeszcze w jaju

Magdalena Mateja-Furmanik

Funkcjonariusze ochrony przyrody w Teksasie interweniowali w sprawie aligatora. Zwierzę zostało skradzione z zoo i było przetrzymywane w małym kojcu.

Zwierzę zostało skradzione z zoo przez jedną z wolontariuszek.
Zwierzę zostało skradzione z zoo przez jedną z wolontariuszek.Camilo Freedman/SOPA ImagesGetty Images

Ponad 20 lat temu jedna z wolontariuszek teksańskiego zoo ukradła jajo aligatora. Kobiecie udało się zapewnić zwierzęciu odpowiednie warunki w domu do tego, by jajo się wykluło.  

Jak policja zdołała wykryć kradzież po 20 latach?

W teksańskim hrabstwie Caldwell funkcjonariusze stanowej agencji ochrony przyrody zauważyli na podwórku prywatnego domu 2,5 metrowego aligatora. Gad miał kojec, jednak zwierzę osiągnęło już takie rozmiary, że było mu za ciasno. Troska o dobrostan zwierzęcia zmusiła funkcjonariuszy do interwencji. 

W toku śledztwa funkcjonariusze ustalili, że aligator mieszka w kojcu już od 20 lat. Okazało się, że właśnie od tego czasu kobieta udzielała się jako wolontariuszka w położonym w pobliskim New Braunfels ogrodzie zoologicznym. Podczas przesłuchania właścicielka wyznała, że podczas wolontariatu ukradła gadzie jajo i zaopiekowała się nim w domu.

Funkcjonariusze ochrony przyrody stwierdzili, że kobieta nie jest w stanie zapewnić ogromnemu zwierzęciu odpowiednich warunków oraz zwierzę jest u niej w związku z popełnieniem czynu zabronionego. Z tych przyczyn gad został odebrany i przekazany do tego samego zoo, z którego skradziono go 20 lat wcześniej.

Kobieta została oskarżona o dwa wykroczenia: nielegalne posiadanie jaja aligatora oraz posiadanie aligatora bez odpowiedniego zezwolenia - powiedział Shugert. Każde z wykroczeń wiąże się z karą do 500 dolarów grzywny.

Źródło: PAP

Owady i mąka ze świerszczyINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas