Wojownicze żółwie ninja przy nim wymiękają. Ten gad opanował świat
Żółw czerwonolicy jest… praktycznie wszędzie. Występuje obecnie na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Naturalny zasięg tego zwierzęcia obejmował jednak głównie środkowo-wschodnią część Stanów Zjednoczonych. Co więc sprawiło, że żółw czerwonolicy podbił świat?
W tym momencie żółw czerwonolicy uznawany za najbardziej rozpowszechnionego żółwia wodno-błotnego na świecie. Na naszym kontynencie zwierzęta te zasiedlają wiele zbiorników i cieków w większości państw, w tym również w Polsce. Skąd się wzięły w zbiornikach naszego kraju?
- Żółwie tego gatunku znakomicie sprzedawały się w latach 90. w sklepach zoologicznych praktycznie na całym świecie. Stany Zjednoczone eksportowały każdego roku od 3 do 5 mln żółwi. Do polskich sklepów zoologicznych między 1994 a 1997 sprowadzono z USA około 448 tys. młodych żółwi. Oferowane osobniki osiągały wtedy rozmiar monety pięciozłotowej. Sprzedawały się znakomicie i nie kosztowały wiele. Często sprzedawcy byli niedoinformowani lub zatajali informacje o tym, jak duże później stają się te zwierzęta - mówił Zielonej Interii Bartłomiej Gorzkowski, prezes Fundacji Epicrates i dodał, że dorosłe żółwie ozdobne osiągają do trzech kilogramów i mają do 30 cm długości.
Jak podkreśla na swojej stronie fundacja Salamandra, żółwie te zadomowiły się w Polsce z "uwagi na zbliżone warunki klimatyczne panujące w naszym kraju oraz w północnej części naturalnego zasięgu występowania żółwia czerwonolicego w USA, gady te, są w stanie skutecznie przetrwać nawet surowe zimy". Dodatkowo żółwie coraz lepiej radzą sobie w naszym kraju ze względu na postępującą zmianę klimatu.
Zagrożenie dla przyrody
Warto zaznaczyć, że żółw czerwonolicy uznany został - podobnie jak np. kot domowy - przez Grupę Specjalistów d.s. Gatunków Obcych (ISSG) Światowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), jako jeden ze 100 najniebezpieczniejszych obcych gatunków inwazyjnych na świecie. Dlaczego? Ponieważ zwierzęta te stanowią zagrożenie nie tylko dla ryb, płazów, naszych rodzimych gatunków żółwi, ale również dla ludzi.
Zobacz również:
- Zjadają ogromne ilości ikry i skrzeku płazów. Swoją obecnością zaburzają równowagę w ekosystemie. Stanowią także realne zagrożenie dla naszych rodzimych żółwi błotnych, które spowodowane jest m.in. przenoszeniem patogenów, które nie były obecne w naszym środowisku - mówił Interii Gorzkowski. Potencjalnie patogeny roznoszone przez żółwie mogą być groźne także dla ludzi. Ryzyko zarażenia się od nich salmonellozą lub chlamydią nie jest duże, ale istnieje.
Problem z żółwiami czerwonolicymi dostrzegła Unia Europejska, której organy umieściły ten gatunek (oraz żółwia malowanego) w Aneksie B do Rozporządzenia Rady (WE) nr 338/97, wprowadzając całkowity zakaz importu okazów tych gatunków na teren Wspólnoty. Niestety lukę na rynku po tych żółwiach zaczęły wypełniać inne inwazyjne gatunki tych zwierząt.
Coraz większe zagrożenie
W Polsce odłowy obcych gatunków żółwi ze zbiorników prowadzi kilka fundacji. Tego rodzaju akcja miała miejsce np. w zeszłym roku we Wrocławiu, kiedy z fosy odłowiono ok. 20 osobników.
- Obecnie mamy doniesienia, że żółwie podejmują próby rozmnożenia się. Obserwowaliśmy na wyspie wewnątrz fosy miejsca, w których ewidentnie próbowały złożyć jaja. Potrzebują wysokich temperatur do inkubacji jaj. Na razie nie ma wystarczających warunków do tego, by coś się z nich wykluło, jednak mamy coraz cieplejsze lata i łagodniejsze zimy, więc podejrzewamy, że jeśli [te zwierzęta - red.] nie zostaną odłowione ze środowiska, to pojawi się znacznie większy problem - mówiła Zielonej Interii Aleksandra Kolanek, prezeska Towarzystwa Herpetologicznego NATRIX, które zajmuje się odłowami.
Co zrobić, kiedy samemu spotka się obcy gatunek żółwia? Należy zgłosić ten fakt gminie. To one bowiem zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt mają obowiązek zająć się zwierzętami bezdomnymi, a porzucone żółwie wpisują się w tę definicję. W praktyce jednak z tych obowiązków wywiązuje się niewiele samorządów. Jak podkreślał w rozmowie z nami Bartłomiej Gorzkowski, obecnie są to m.in. Warszawa i Lublin.