W "The Last of Us" grzyb zamienia ofiary w zombie. W polskich lasach też
W wypadku opartego na grze wideo serialu "The Last of Us" należałoby się w zasadzie zastanowić nie nad tym, skąd u twórców dzieła takie pomysły, ale dlaczego tak późno. Apokaliptyczny świat podobnych do istot zombie zainfekowanych przez grzyba i przez to bezwolnych to bowiem żadna fikcja. To się dzieje obok naszych domów.
Kwestią jest tylko skala. Pasożytnicze grzyby zamieniające swe ofiary w posłuszne im zombie to fakt. Istnieją, mają się dobrze, mieszkają na całym świecie, również w Polsce (mamy tu przeszło 200 gatunków takich grzybów). Robią to jednak w mikroskali, polując na istoty nieduże, głównie bezkręgowce.
Ludzka wyobraźnia jednak pracuje. Co by było, gdyby takie grzyby zaatakowały coś większego? Co było by, gdyby zaatakowały ludzi - tak jak w bijącym rekordy popularności serialu "The Last of Us" na HBO?
Grzyby zamieniające ofiary w zombie to nie pierwszyzna
Pomysł apokalipsy i zamiany ludzi w zombie za sprawa grzybów nie jest nowy. Nie jest to nawet pomysł oryginalny gry "The Last of Us", która powstała w 2013 r. Weźmy chociażby książkę "Fungus", którą napisał niestety przedwcześnie zmarły australijski autor John Brosnan, ukrywający się pod pseudonimem Harry Adam Knight. "Fungus" powstał w 1985 r., kolejne wznowienia ukazywały się pod tytułem "Dead Spore". Opowiada o wydostaniu się z laboratorium związków, które działania grzybów w skali mikro przenoszą w skalę makro. Wielka Brytania staje się areną apokalipsy.
Dzieło było popularne w Polsce w latach dziewięćdziesiątych, potem zostało zapomniane, a przecież gra i film "The Last of Us" bazują na podobnym fundamencie. Dodajmy, że John Brosnan jako Harry Adam Knight napisał także w 1984 r. książkę "Carnotaurus", która jest starsza niż "Park Jurajski" Crichtona, a opowiada niemal o tym samym.
Objawy, jakie mają ludzie w "The Last of Us" i z powodu których zmieniają się w agresywne zombie są niemal identyczne jak objawy ataku kilku grzybów pasożytniczych, zwanych potocznie maczużnikami. To nazwa niezbyt precyzyjna, bowiem bałagan w świecie nazw grzybów jest na tyle duży, że pod nazwą "maczużnik" ukrywa się wiele rozmaitych organizmów.
Drapieżne grzyby atakują nie tylko w "The Last of Us"
W tym wypadku chodzi o grupę grzybów drapieżnych zwanych entomopatogenicznymi. Grzyby drapieżne są dość liczne, ale większość z nich poluje na małe, niekiedy wręcz mikroskopijne organizmy jak nicienie, wrotki, pierwotniaki. Grzyby entomopatogeniczne wykształciły specyficzny rodzaj pasożytnictwa i atakują większe ofiary, głównie bezkręgowce.
A to, co robią jest z naszego punktu widzenia porażającym horrorem i aż dziw bierze, że tak późno ktoś zrobił z owych zachowań pożytek filmowy. Maczużniki z rodzaju Cordyceps czy z rodzaju Ophiocordyceps starają się zainfekować swoimi zarodnikami owada. Rozwój zarodników powoduje tak istotne zmiany w ciele ofiary, że zmienia go w posłusznego grzybowi, bezwolnego niewolnika typu zombie.
Zainfekowana grzybem mrówka czy mszyca zaczynają robić rzeczy, które są wbrew ich naturze. Mrówka opuszcza mrowisko, porzuca rodzinę i szuka idealnych warunków dla rozwoju grzyba - musi to być wysoka temperatura powyżej 20 stopni i wysoka wilgotność powietrza. Gdy ją znajdzie, wbija się żuwaczkami w źdźbło czy gałąź i tam czeka na wyrok. Grzyb rozrasta się w jej ciele, przebija głowę, z której zaczyna wyrastać szypułka. Wygląda to porażająco, jakby owad został zaatakowany przez coś nie z tej planety. Szypułka ma na końcu niedużą maczugę, która zawiera nowe zarodniki. Pęka, a te rozsiewają się, szukając z wiatrem nowej ofiary.
A gdyby tak pasożytniczy grzyb zaatakował... człowieka?
Wstawmy teraz w miejsce mrówki człowieka - mamy gotowy temat na horror i to tym bardziej przerażający, że oparty na prawdziwych zjawiskach przyrodniczych, których jedynie na co dzień nie zauważamy.
Badania nad tymi maczużnikami przyniosły ostatnio wiele nowych informacji. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że grzyb atakuje system nerwowy ofiary. Przejęcie kontroli nad mózgiem oznacza kontrolowanie ruchów ciała, na dodatek przecież szypułka wyrasta właśnie z głowy. To jednak pozory. Wygląda na to, że grzyb kontroluje poszczególne partie ciała, np. mięśnie, kończyny i w ten sposób zmusza je do ruchu, niejako wbrew sygnałom układu nerwowego owada.
To doprawdy przerażające, bo spróbujmy teraz przenieść podobne zachowanie do skali makro i wyobrazić sobie, że ofiara jest człowiek, a nie mrówka. Grzyb infekuje go, zmusza do ruchów jego ręce, nogi, całe ciało, nawet szczęki i język wypowiadające określone dźwięki, wbrew woli mózgu, który pozostaje świadomy. To tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Przebiegłe grzyby zombie
Grzyb działa metodycznie. Gdy ofiara znajdzie odpowiednie warunki i przestaje się ruszać, unieruchamia jej szczęki, aby nie mogła odczepić się od wybranego miejsca. Pozostawia nietkniętą chitynową osłonę ciała, aby nie dopuścić do wnętrza innych zarodników czy bakterii. Resztę ciała rozpuszcza i zmienia w cukry przydatne do rozwoju grzyba.
Metodyczność jest niezwykła. W niektórych miejscach lasu czy łąki można odnaleźć całe cmentarzyska zainfekowanych owadów, które zawsze znajdują się w podobnym miejscu, zawsze od północnej strony, na podobnej wysokości mają ciała rozerwane przez uwalniający się grzyb i jego szypułkę. To robi wrażenie.
Podobnie jak badania wykonane przez Pennsylvania State University oraz University of Notre Dame oraz University of Basel Zoological Institute w Stanach Zjednoczonych. Przebadali oni komórki grzyba Ophiocordyceps unilateralis i sposób, w jaki infekują ciała ofiar. Okazało się, że obce komórki znaleziono niemal w całym ciele zaatakowanego owada. Wszędzie poza mózgiem, dzięki czemu grzyb kontrolował nieszczęsną istotę bez jego udziału i z wyłączeniem go. Jak lalkę marionetkę.
Pasożytnicze grzyby występują również w Polsce
To tak wielka specjalizacja, że większość grzybów tego typu ma tylko jeden, wybrany i bardzo konkretny gatunek owada, którego infekuje. Nie jest w stanie przejąć kontroli nawet nad jego bliskimi krewniakami. To rozmaite owady, nie tylko mrówki. W Polsce mamy grzyby żerujące na innych bezkręgowcach np. owadomorek muszy wybiera konkretne gatunki much, których przedstawiciele giną po jednym czy dwóch dniach od infekcji. Inne grzyby wybierają mszyce, błonkówki, muchówki, gąsienice, chrząszcze.
Wieje grozą, ale i... nadzieją. Kiedyś owady zakażone maczużnikami stosowano w medycynie ludowej jako środek na choroby płuc czy zatrucia. Teraz grzyby te są coraz częściej wykorzystywane przez ludzi jako sposób walki z owadami uważanymi za szkodliwe. Korniki, mszyce, stonka ziemniaczana, chrabąszcze majowe, chrząszcze takie jak pleśniakowce czy wołki, gąsienice ciem pożerających uprawy, szarańcza, wreszcie także roztocza są niszczone za pomocą infekcji tymi grzybami. To tzw. mykopestycycy, w stosowaniu których wyspecjalizowały się chociażby Chiny czy kraje Ameryki Południowej jak Brazylia, Kolumbia, Ekwador. Z kolei Metarhizium anisopliae atakujący komary to nadzieja ludzkości na opanowanie malarii w Afryce.
Nawet jeśli oznaczałoby to zgotowanie ofiarom grzyba przerażającego losu.