Ukraińskie media: Rzeka śmieci wpływa do Unii
Odpady wpływają rzeką Cisą z obwodu zakarpackiego na Ukrainie do Węgier. Zdaniem portalu LB.ua, powoduje to "międzynarodowe skandale".
Portal przypomina, że w 2020 r. ten "przemyt" śmieci wywołał napięcie między przywódcami Węgier, Ukrainy i Rumunii. Prezydent Węgier wystosował do pozostałych głów państwa notę protestacyjną w związku z zanieczyszczeniem rzeki. Wówczas, z powodu powodzi, do węgierskich brzegów przybyło około 400 ton śmieci.
Portal LB.ua podkreśla, że na Zakarpaciu problem ze śmieciami jest bardzo duży. Ponad 40 proc. mieszkańców nie ma dostępu do scentralizowanego wywozu odpadów, a śmieci wyrzucane są na pobocza, do lasu albo rzeki. W szczególności dotyczy to miejscowości położonych wysoko w górach. Tam operatorzy wywozu śmieci nie chcą jeździć, bo jest to dla nich nieopłacalne. "Miejscowi wyrzucali śmieci do rzeki od pokoleń. Ale wcześniej w większości były to odpady organiczne, które szybko się rozkładały, dziś to szklane butelki i plastik" - czytamy.
Rzeka wypływa kilka kilometrów przed Rachowem, gdzie kilkanaście metrów od koryta zlokalizowane jest wysypisko śmieci. Kiedy podnosi się poziom wody, śmiecie z wysypiska i całej linii brzegowej trafiają do rzeki i płyną do Węgier. Zdaniem portalu, takich powodzi może być od trzech do pięciu jesienią i wiosną.
Według serwisu tylko od początku tego roku w okolicach koryta rzeki wykryto ponad 40 nielegalnych wysypisk, a w jej dopływach tworzą się zatory z odpadów. - Niejednokrotnie sprzątaliśmy brzegi rzek i usuwaliśmy na nich zatory ze śmieci. Ale to walka z wiatrakami. Jeden zator usuniemy, a po tygodniu pojawi się kolejny - mówi serwisowi aktywista ekologiczny Wiktor Buczynski.
LB.ua zaznacza, że w marcu ambasador Węgier na Ukrainie zwrócił się do władz zakarpackich ze skargą, że śmieci z Ukrainy znów trafiają na Węgry. Według wolontariuszy to, co trafia na Węgry, to nie więcej niż 30 proc. ogólnej ilości śmieci; 70 proc. zostaje na dnie rzeki.
Z kolei ukraińskie władze uważają, że 80 proc. odpadów pochodzi z Rumunii. Szef tamtejszej Państwowej Inspekcji Ekologicznej Andrij Malowanyj na poparcie swojej tezy przywołuje badania wspólnej ukraińsko-węgierskiej grupy roboczej. Ukraińscy wolontariusze, którzy pracowali przy oczyszczaniu rzeki na Węgrzech, twierdzą jednak, że śmiecie z Ukrainy i Rumunii stanowią po 50 proc.
Władze obwodu zakarpackiego zapewniają, że program gospodarowania odpadami jest gotowy i ma zostać wkrótce przyjęty. Zapowiadają też zainstalowanie kamer, by obserwować, skąd pochodzą śmieci.