Trzymali 90 krów w gnoju po szyję. Wyrok bezwzględnego więzienia
Magdalena Mateja-Furmanik
Dobiegła końca sprawa znęcania się nad 90 krowami we wsi Kwik w powiecie piskim. Zwierzęta były trzymane w makabrycznych warunkach - właściciele nigdy nie sprzątali w ich oborze oraz przestali je karmić. Ewa i Wojciech P. usłyszeli wyroki bezwzględnego pozbawienia wolności na 1,5 roku. Muszą też zapłacić nawiązkę w wysokości 20 tys. zł.
Jak stwierdził minister rolnictwa Henryk Kowalczyk, "nikt tak dobrze nie dba o zwierzęta jak rolnik". Okazuje się jednak, że nie dotyczy to wszystkich. Skrajny wyjątek stanowi para z wsi Kwik, która doprowadziła do stanu agonalnego całe stado hodowanych zwierząt. Wiele z nich zdechło z głodu lub utopiło się w odchodach przed interwencją OTOZ Animals oraz Inspekcji Weterynaryjnej.
Służby odkryły los krów po otrzymaniu anonimowego telefonu w sierpniu 2022 r. Funkcjonariusze Inspekcji Weterynaryjnej przyznali, że nigdy nie widzieli podobnego widoku. Nagrywająca zdarzenie członkini OTOZ Animals nie mogła powstrzymać łez.
Wyrok sądu
Sąd pierwszej instancji wymierzył rolnikom kary po półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Ponadto orzekł zakaz posiadania przez nich zwierząt gospodarskich na okres 10 lat i nawiązkę w wysokości 20 tys. zł na rzecz stowarzyszenia zajmującego się obroną zwierząt. Zadecydowano również o przepadku na rzecz Skarbu Państwa ocalonych krów. Zwierzęta znajdowały się w stanie przedagonalnym.
Obie strony odwołały się od wyroku. Strona oskarżająca domagała się surowszego wymiaru kary. Sąd nie znalazł okoliczności łagodzących, a zgodnie z prawem za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji i orzekł, że kary wymierzone obojgu oskarżonym nie są rażąco łagodne w rozumieniu przepisów procedury karnej.