Samice słoni tracą kły. Tak bronią się przed ludźmi

Słonice nauczyły się chronić przed kłusownikami. Coraz więcej z nich nigdy nie wykształca kłów. Impulsem do ewolucyjnych zmian była wojna domowa między ludźmi.

Słonica Park Narodowy Gorongosa w Mozambiku. Fot. Jennifer Guyton / CATERS NEWS
Słonica Park Narodowy Gorongosa w Mozambiku. Fot. Jennifer Guyton / CATERS NEWS Agencja FORUM
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Park Narodowy Gorongosa w Mozambiku jest domem dla około 800 słoni. Zwierzęta cieszą się tu względnym spokojem, ale jeszcze niedawno znajdowały się na krawędzi zagłady. Podczas niszczycielskiej, trwającej 15 lat wojny domowej, wielkie zwierzęta zostały wybite niemal do nogi. Tereny parku były kryjówką jednej z bojówek, a jej członkowie mordowali słonie, by za pieniądze ze sprzedaży ich kłów kupować broń. Wybili w ten sposób 90 proc. zwierząt.

Skutek tej masakry był jednak nieoczekiwany. Gdy populacja słoni zaczęła się odradzać, zwierzęta się zmieniły. Przystosowały się do nowych warunków. Samice słoni straciły kły.

Zwykle zaledwie 2 proc. samic słoni afrykańskich nie ma kłów. W parku Gorongosa to aż 33 proc. "Jest ekstremalnie, ekstremalnie nieprawdopodobne, aby uzyskać tak wielką zmianę tylko przez przypadek" - mówi Shane Campbell-Staton, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Princeton. Wyniki jego badań nad słonicami z parku opublikował właśnie magazyn "Science".

Zmiana na wagę życia

Zmniejszenie częstotliwości występowania samic bez kłów w parku pokrywało się w czasie z wojną domową. W szczytowym okresie walk nawet co druga rodząca się samica ich nie miała. Mutacja, która sprawiała, że rodzące się słonice nie wykształcały charakterystycznych zębów, była korzystna, bo polowanie na pozbawionego cennych kłów słonia nie było dla kłusowników opłacalne. Bezzębne słonice miały większą szansę na przeżycie.

Ta przewaga utrzymywała się nawet po zakończeniu wojny domowej, chociaż odsetek urodzonych samic bez kłów już nieco spadł. W latach 1995-2004 jedna na trzy samice urodzone w parku nie miała kłów, w porównaniu do około jednej na pięć urodzonych przed wojną.

Badaczy zdziwiło jednak to, że podobnej ewolucji nie przeszły samce słoni. Badacze zsekwencjonowali więc genomy samic z kłami i bez nich, aby zidentyfikować odpowiedzialny za przemianę gen.

Okazuje się, że odpowiedzialny za to zjawisko AMELX jest przekazywany przez matki w chromosomie X. Występuje także u ludzi - zakłócenia jego pracy w naszym gatunku powodują łamliwość zębów i zaburzenia w ich rozwoju u kobiet. U mężczyzn jego uszkodzenie ma jednak o wiele poważniejsze konsekwencje i często prowadzi do śmierci.

Presja wojny ludzi

Autorzy badania uważają, że tak samo może być ze słoniami afrykańskimi: jeśli samiec słonia odziedziczy zaburzony gen AMELX, umiera. Samica posiadająca taki zmutowany gen traci jedynie kły. Dla słoni utrata kłów to jednak bardzo kosztowna zmiana, bo imponujące uzębienie odgrywa istotną rolę w ich życiu. "Kły to wielofunkcyjne narzędzia do usuwania kory z drzew, wykopywania cennych minerałów lub odkrywania podziemnych źródeł wody" - wyjaśnia Campbell-Staton. "Jeśli nie masz kłów, twoje zachowanie się zmienia".

Od zachowań słoni uzależnione są także inne zamieszkujące sawannę gatunki. Kiedy słonie przewracają drzewa, robią miejsce dla traw, które z kolei tworzą siedliska dla innych gatunków. Spadek liczebności słoni z kłami utrudnia ten proces. “To przykład, jak działalność człowieka zmienia trajektorię ewolucyjną gatunków w całym drzewie życia" - twierdzi Campbell-Staton, dodając: "Pomijając pięć wielkich wymierań, to działania człowieka stanowią największą presję ewolucyjną w historii".

Chociaż wojna domowa w Mozambiku już dawno się skończyła, może minąć stulecie, zanim odsetek samic bez kłów spadnie do poziomu sprzed wojny. "Prawdopodobnie dopiero za pięć, sześć lub siedem pokoleń wróci do normalnych 2 procent" - mówi amerykański badacz.

Zwierzęta na błogosławieństwie. Ciekawy zwyczajAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas