Popularność Palo Santo niszczy Amazonię. Szamańskie kadzidło na celowniku
Magdalena Mateja-Furmanik
Popularność świętego drzewa na rynkach zachodnich jest tylko jednym z przykładów postępującej komercjalizacji życia religijnego, jednak to nie ten aspekt jest najbardziej alarmujący. Palo Santo znalazło się na Czerwonej Liście Zagrożonych gatunków.
Spis treści:
Palo Santo czyli "święty patyk" to hiszpańska nazwa oznaczająca drzewa Bursera graveolens oraz Bursera graveolens, które występują w Ameryce Środkowej i Południowej. Można z nich zrobić zarówno kadzidło jak i olejek, które tradycyjnie były używane do rdzennych, świętych obrzędów, lecz wraz z rozwojem globalizacji i postępującą komercjalizacją wszystkich dziedzin życia, trafiło na rynki całego świata.
I chociaż zapach Palo Santo jest obłędny oraz są mu przypisywane magiczne właściwości, w obecnych czasach przed jego kupnem warto przemyśleć kilka kwestii.
Przywłaszczenie kulturowe Palo Santo
Jako pierwszy przychodzi problem apropriacji czyli przywłaszczenia kulturowego. Zgodnie z definicją zaczerpniętą ze słownika Cambridge oznacza to "akt zabierania lub używania rzeczy należących do kultury, której członkiem się nie jest, zwłaszcza jeżeli nie okazuje się jej zrozumienia lub szacunku". Przywłaszczenie odróżnia od wymiany kulturowej, w której nie ma nic złego, ostatni człon definicji, czyli brak okazywania zrozumienia i szacunku.
Tradycyjnie już sam proces poszukiwania drzewa niósł ze sobą konieczność przygotowywań duchowych. Samemu drzewo przyznawało się moc odpędzania złych duchów oraz oczyszczania i harmonizowania energii. Tradycyjnie nie patrzyło się na kadzidło jak na patyk o pewnych chemicznych właściwościach, które działają automatycznie, bez udziału naszej świadomości, ale jak na roślinę, która ma duszę i pozwala nam dotknąć subtelniejszego świata, niosącego nam pomoc.
Oznacza to, że kadzidło nie "oczyszcza, bo ma takie właściwości", ale wyrządza nam przysługę, więc z tego powodu należy się mu szacunek. Takie podejście jest praktycznie nieobecne na Zachodzie przez różnice kulturowe.
Jak pozyskiwano Palo Santo?
Tradycyjnie do celów duchowych wybierano tylko dojrzałe drzewa, czyli takie, które miały około 50-70 lat. Tylko takie osobniki rozwijały "serce" - czyli gęsty, głęboko żywiczny rdzeń. Następnie takie drzewo musiało obumrzeć naturalnie i leżakować kilka lat na dnie lasu. Niestety współcześnie nie ma czasu na to, by podejść do całego procesu z taką starannością.
Palo Santo na liście zagrożonych gatunków
Kadzidło Palo Santo pozyskuje się przynajmniej z dwóch drzew. Pierwsze z nich to Bulnesia sarmientoi, które rośnie w Paragwaju, Argentynie i Boliwii; roślina ta została umieszczona na Czerwonej Liście Zagrożonych Gatunków przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody, wiodącą organizację zajmującą się śledzeniem globalnej ochrony roślin i zwierząt. Z powodu nadmiernych zbiorów i utraty siedlisk drzewo jest bliskie wyginięcia.
Jednak jest jeszcze drugie drzewo, z którego również pozyskuje się kadzidło o tej samej nazwie - Bursera graveolens - które na szczęście jeszcze nie jest na Czerwonej Liście. Nie oznacza to jednak, że jest w pełni bezpieczne. Po pierwsze Bursera graveolens w lasach tropikalnych, gdzie występują ekstremalne pory suche, które są spotęgowane przez zmiany klimatu. W efekcie nie tylko wycinka, ale również erozja gleby, zagraża drzewu.
Sytuacja w Peru nie jest tak stabilna, jak mogłoby się to wydawać po zapoznaniu się z opinią Unii Ochrony Przyrody. Lasy Bursera graveolens zostały tam spustoszone na potrzeby rynku przemysłowego, co zmusiło rząd do sklasyfikowania go jako znajdującego się w "krytycznym niebezpieczeństwie".
Chociaż wycinanie żywych drzew jest zabronione, w praktyce trudno jest wyegzekwować ten przepis. Kilogram Palo Santo w skupie kosztuje około 35 zł (w Polsce za 45 gram zapłacimy 20 zł). Drewno jest zatem na tyle cenne, by ludzie ryzykowali grzywny i więzienie, aby na nim zarobić.
Peruwiańska Narodowa Służba ds. Lasów i Dzikiej Przyrody (SERFOR) poinformowała w grudniu, że ciężarówka przewożąca prawie 20 tys. kg nielegalnego drewna Bursera graveolens została przechwycona zaledwie dwa miesiące po tym, jak przechwycono 15 tys. kg tego samego drewna. Było ukryte wśród bananów i cytryn, aby ukryć swój charakterystyczny zapach.
Co zamiast Palo Santo?
Jeśli nie możemy się powstrzymać i musimy kupić Palo Santo, warto poszukać takiego, które posiada certyfikat. Musimy się na to przygotować, że może być nawet 30 razy droższe. Powinniśmy jednak pamiętać, że prawdziwe Palo Santo jest towarem luksusowym. Jego cały proces powstawania trwa nawet 80 lat.
Jeśli nie zależy nam na zapachu, lecz na celach duchowych, warto sięgnąć po naszą rodzimą szałwię, której również przypisuje się magiczne właściwości.
Źródło: www.yogajournal.com