Od kwietnia do lipca odstrzelono sanitarnie ponad 50 tys. dzików
Po odstrzale 50 tys. dzików populacja tych zwierząt zaczęła spadać - poinformował Polski Związek Łowiecki. Odstrzał miał związek z walką z afrykańskim pomorem świń.
- Chciałbym podziękować wszystkim myśliwym, którzy walczą z ASF. Ta walka byłaby niemożliwa bez współpracy z rolnikami i leśnikami, za co też im dziękuję. I chciałbym zadeklarować współpracę z każdą instytucją administracji publicznej w tej sprawie - powiedział Łowczy Krajowy Paweł Lisiak, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.
W tym roku łowczym udało się odstrzelić nieco więcej dzików, niż w analogicznym okresie rok temu. Według Lisiaka sanitarnie odstrzelono 1,6 tys. dzików więcej.- Myśliwi intensywnie starają się sprostać nałożonym na nich zadaniom, odstrzał w tym roku jest wyższy niż przed rokiem. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w ramach odstrzału sanitarnego dzików myśliwi wychodzili na polowanie 1,4 mln razy, to przy średnim czasie przeznaczonym na polowanie wynoszącym 4 godziny, daje 5,6 mln godzin spędzonych na odstrzale. Gdyby to przeliczyć nawet po najniższej stawce godzinowej, wyszłaby niebagatelna suma, a przecież do tego dochodzą inne koszty. Tymczasem myśliwi robią to społecznie - powiedział Marcin Kunikowski, ekspert PZŁ ds. ASF.
Zdaniem eksperta, epidemia afrykańskiego pomoru świń rozprzestrzeniła się na dużym obszarze Polski, jednak trwający od lat odstrzał sanitarny zaczął dawać efekty. Świadczy o tym spadek populacji, na który wskazuje mniejsza liczba szkód łowieckich. W porównaniu z zeszłym rokiem jest ich prawie 10 tys. mniej.
Każdy wykryty przypadek ASF to straty dla hodowców, którzy nie mogą sprzedawać wieprzowiny, zwłaszcza za granicę. Organizacje pozarządowe zauważają jednak, że opieranie walki z wirusem tylko na odstrzale jest niewłaściwie. Za przykład podają Czechy, które ich zdaniem o wiele lepiej od nas radzą sobie z epidemią ASF. Jedną ze stosowanych metod jest m.in. bioasekuracja, dzięki której łatwiej udaje się wyizolować wirus.