Naukowiec ostrzega: koronawirus u jeleni może wpłynąć na pandemię u ludzi

Jeśli rządy państw i lekarze braliby pod uwagę warianty i mutacje koronawirusa SARS-CoV-2 zdiagnozowane u zwierząt (np. jeleni), walka z pandemią wyglądałaby zupełnie inaczej – ocenia dr Andrew Bowman, autor badania nad 129 chorymi na COVID-19 jeleniami w Ohio. Naukowiec ostrzega, że sytuacja zasługuje na szczególną uwagę i grozi powstaniem zupełnie nowej wersji wirusa.

U jeleni w USA wykryto koronawirusa. Czy to oznacza, że powinniśmy się bać nowych mutacji?
U jeleni w USA wykryto koronawirusa. Czy to oznacza, że powinniśmy się bać nowych mutacji? MediaNews Group/Reading Eagle via Getty ImagesGetty Images
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

  • U 129 dzikich jeleni wirginijskich w USA wykryto koronawirusa SARS-CoV-2. Nad badaniami pracował m.in. dr Andrew Bowman.
  • Naukowiec ostrzega, że wirus może zmutować przez to do zupełnie nowego wariantu.
  • Eksperci alarmują, że ważne jest kontrolowanie pandemii nie tylko u ludzi, ale i u zwierząt.

Mimo iż koronawirusy są powszechnie znane u ssaków, odkrycie naukowców z Ohio to pierwszy trop świadczący, że dziko żyjące zwierzęta zaraziły się prawdopodobnie od człowieka poprzez picie skażonej wody.

Trzy nowe mutacje koronawirusa zidentyfikowano u ponad 120 jeleni żyjących w USA. 129 chorych jeleni żyje w sześciu różnych lokalizacjach Ohio, a ich wspólną cechą jest bliskie sąsiedztwo dużych skupisk ludzkich. Naukowcy wiedzą, że w kale chorującego na COVID-19 człowieka jest aktywny wirus, który wraz ze ściekami przedostaje się do środowiska naturalnego.

COVID-19. Zwierzęta odgrywają dużą rolę

W rozmowie z PAP dr Andrew Bowman powiedział, że nie wiadomo, w jakiej postaci wirus SARS-CoV-2 przetrwa w organizmach zwierząt i czy możliwe będą reinfekcje od człowieka. To ważne informacje, bo mogą wpłynąć na całą strategię walki z pandemią COVID-19.

- Dzisiaj podejmujemy szereg decyzji w oparciu o warianty koronawirusa zaobserwowane u ludzi. Gdybyśmy musieli dołączyć do tego historię mutacji u zwierząt, to by znacznie skomplikowało strategię zwalczania pandemii. Zmieniłoby się całe zarządzanie ryzykiem - powiedział Bowman.

W Stanach Zjednoczonych żyje 30 milionów jeleni wirgińskich, w samym Ohio jest ich 600 tys. Naukowiec podkreślił, że nie ma nic dziwnego w tym, że koronawirusy mutują w organizmach zwierząt, ale jeśli SARS-CoV-2 zmutuje w organizmie dzikich jeleni, to może być zupełnie inna wersja wirusa, niż te obserwowane u ludzi. Dodatkowo, dziko żyjących jeleni nie da się kontrolować tak, jak się kontroluje fretki czy inne zwierzęta hodowlane. Zagadką pozostaje również, czy jelenie mogą przenosić wirusa na inne zwierzęta.

Po raz kolejny uświadamiamy sobie, jak ważne jest kontrolowanie zdrowia nie tylko u ludzi, ale także u zwierząt. Żyjemy w ekosystemie. Ciągle szukamy odpowiedzi kto, co i komu przekazuje - to jest koło, które nie ma punktu startowego.
dr Andrew Bowman

Jelenie zaraziły się koronawirusem od człowieka?

Jeśli potwierdzi się hipoteza, że jelenie wirgińskie zakaziły się od człowieka, sytuacja zasługuje na szczególną uwagę - potwierdził w rozmowie z PAP dr Szymon Drobniak, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Jeśli zwierzęta faktycznie zaraziły się od ludzi, to sytuacja zasługuje na szczególną uwagę. W organizmach zwierząt może dojść do rekombinacji i przetasowania materiału genetycznego. A ponieważ ssaki są nosicielami też innych koronawirusów - może powstać niebezpieczny wariant - uważa dr Drobniak.

- Ponieważ w USA powszechne są polowania na dzikie jelenie, nie sposób uniknąć kontaktu zwierząt z człowiekiem, a to może (nie musi) stworzyć dobre warunki do transmisji wirusa. Dużą rolę odgrywa tu przypadek - dodaje Drobniak i przypomina, że ewolucja tak zaprogramowała wirusy, by korzystały z takich przypadków.

Czy dzikie zwierzęta roznoszą COVID? Badacze sprawdzają potencjalnych nosicieli

Dr Andrew Bowman przypomniał też, że każda epidemia, która do tej pory dotknęła ludzkość, związana była z transmisją wirusa ze świata zwierząt na ludzi. Do dziś nie udało się ustalić, od jakiego zwierzęcia pochodził wirus grypy odpowiedzialny za wybuch epidemii grypy w 1918 r., ale naukowcy na bieżąco monitorują tego wirusa m.in. u ptaków i świń. Zdaniem Bowmana to, co znacząco odróżnia bieżącą sytuację od tej sprzed ponad stu lat, jest gęsta sieć powiązań i interakcji. W 1918 r. dużą rolę w rozprzestrzenianiu wirusa odgrywały manewry wojskowe i przerzucanie żołnierzy między kontynentami i krajami. Dziś czynników wpływających na pandemię jest nieporównanie więcej.

Nie ma tu jednego czynnika - wszystkie ze sobą współgrają: wykorzystanie ziemi, wpływ na zmianę zachowań zwierząt przez wchodzenie w ich środowiska oraz częstość kontaktów międzyludzkich i przemieszczenie się ludzi po świecie.
podsumowuje dr Andrew Bowman
Nietypowe objawy koronawirusa. "Raport" o nowych symptomach zakażeniaPolsat News
PAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas