Grzyby to symbol polskiej kultury. Są o nich mity, legendy i baśnie
Wojciech Słomka
Wyjaśnienie zjawisk atmosferycznych, próba opisania życia po życiu czy nazwanie zaskakujących wydarzeń stały u podstaw rozważań wielu kultur prymitywnych. Te same społeczności doświadczały różnego rodzaju stanów psychosomatycznych po spożyciu określonych roślin i grzybów. Wiele z nich działało halucynogennie. I fantazja robiła swoje. Tak w skrócie powstawały bajki, legendy i mity, które znamy do dziś.
Według prof. Eriki Eichhorn Bourguignon, amerykańskiej antropolożki, aż 90 proc. badanych przez nią 488 społeczności pierwotnych, korzystało z różnego rodzaju zalegalizowanych form i metod zmieniających stany świadomości. W głównej mierze były to substancje pochodzenia roślinnego, na drugim miejscu znajdowały się grzyby.
Grzyby a wierzenia ludów pierwotnych
Stosowanie związków psychoaktywnych było ściśle związane z kultem religijnym, prowadzonymi działaniami wojennymi oraz cyklicznymi uroczystościami danej społeczności. W większości tych kultur spożywanie środków odurzających zabronione było w życiu codziennym. Dozwolone było jednak do wykorzystania w gronie rodzinnym podczas ważnego obrzędu i dotyczącego tylko danej rodziny.
W ten sposób świętowano narodziny, pogrzeb lub inicjacje, jak np. wejście w życie dorosłe i zakończenie dzieciństwa. Ponadto, w celu wzmocnienia działania, substancje psychoaktywne mieszano z alkoholem.
Jedna z hipotez naukowych zakłada, że działanie halucynogenne roślin i grzybów zostało odkryte przez ludzi nieświadomie. Przypadkowe i powtarzające się zatrucia zaczęto kojarzyć z następstwami, które towarzyszyły spożyciu. To samo założenie wskazuje, że powstające wizje w czasie upojenia nie miały pochodzenia boskiego, tylko to właśnie one stworzyły legendy i mity o różnego rodzaju bogach, dziwnych zwierzętach, demonach i duchach.
Bez względu na szerokość geograficzną, wygenerowane wizje są zbieżne i bardzo podobne. Występują w nich zawsze zantropomorfizowane obiekty oraz istoty dobre i złe. Co ciekawe, pojawiają się w trzech kategoriach. Pierwsza z nich to postacie o dużych głowach, małych tułowiach, najczęściej lewitujące lub zamieszkujące podziemia. Druga natomiast jest przeciwieństwem poprzedniej. Ostatnia dotyczy bohaterów majaków w postaci ruchomych i uczłowieczonych zwierząt lub roślin.
Tajemnicza historia grzybów
Dla społeczności pierwotnych objawienia wizyjne były tak samo niezrozumiałe jak np. pioruny, grzmoty, wichury lub pojawiające się zmutowane zwierzęta. Opowieści o tych zdarzeniach przekazywano kolejnemu pokoleniu, które poprzez spożywanie narkotyków ubogacało przekaz słowny. W chwili, kiedy forma pisana stała się formą ogólnie dostępną, zaczęto spisywać te opowieści. W taki sposób, pod postacią bajek, legend i mitów dotrwały do naszych czasów. Tak samo jak wszelkie substancje odurzające.
Samo miejsce i sposób wzrostu grzybów wywoływały u ludzi poczucie wyjątkowości, magii i tajemnicy. Wyrastanie z ziemi tłumaczono kontaktami z podziemnym światem duchów, a przekaz wzmacniano poprzez czas wzrostu grzybów. Skoro rosną w nocy, na pewno musiały mieć związek z demonami i nocnymi marami.
Tego rodzaju obyczajowość skutkowała wyjątkowym traktowaniem grzybów. Darzono je szacunkiem. Nie były one tak zwyczajne i przypadkowe, jak np. pospolite rośliny z ogródka lub łąki. Każdy kontakt z grzybami wymagał odpowiedniego przygotowania.
Tym bardziej, że w polskich lasach można było spotkać Babę Jagodową, zwana inaczej Leśną Babą. Według legend zamieszkiwała ona w gęstych borach, na odludziu i w odizolowaniu. Nie lubiła ludzi, a w szczególności tych, którzy nie szanowali darów lasu, w tym grzybów. Podobno była złośliwa, mało przyjacielska i przyjaźniła się z pająkami i owadami.
Kiedy w lesie pojawiały się osoby niszczące dobro przyrody, Baba Jagodowa wpadała w szał. Szczególnie gustowała w dzieciach i mężczyznach. Pojawiała się w postaci młodej i atrakcyjnej dziewczyny oferującej pomoc w znalezieniu drogi. Swoje ofiary prowadziła w gęstwiny lub na moczary, gdzie je mordowała, a następnie zaszczepiała w nich demony.
Mity i legendy związane z grzybobraniem
Jeszcze na początku XX w., w Polsce istniał przesąd, że przed grzybobraniem należy się umyć, żeby ludzkim zapachem nie wystraszyć grzybów i żeby dobrze rosły. Należało je zbierać samemu i w milczeniu, po to, żeby grzyby się nie pochowały. Nóż do wycinania należało trzymać w ukryciu, a napotkanego borowika lub podgrzybka należało ścinać z zaskoczenia, tak szybko, żeby nie zdążył się zorientować i nie przekazał innym, że został ścięty.
I nigdy grzybów nie należy kopać lub niszczyć, nawet tych trujących. W polskich legendach obowiązywała zasada o pozostawieniu w lesie grzybów trujących, niejadalnych oraz tych, których grzybiarz nie znał. Grzybów nie mogły zbierać kobiety w ciąży i karmiące piersią. Według legend istniało zagrożenie przenikania złych mocy mieszkających w grzybach do nienarodzonego dziecka lub z mlekiem matki do niemowlaka. W ten sposób miały się narodzić nowe pokolenia ludzi-potworów.
Duchów i demonów mieszkających w lesie i przekazywanych przez grzyby bano się tak bardzo, że w dniu grzybobrania nie można było się modlić. Twierdzono, że modlitwa może rozzłościć leśną i złą zjawę tak mocno, że poplącze drogi i człowiek na zawsze pozostanie w lesie.
A grzyby były cennym produktem spożywczym, zwyczajowo nazywanym "leśnym mięsem". Społeczności korzystające z darów lasu nie mogły pozwolić sobie na małe zbiory grzybów. Więc nie można było denerwować wszelkich leśnych demonów. W ten sposób w czasie grzybobrania unikano księży i zakonnic. Ich pojawienie miało zwiastować marny zbiór, a tym samym głód.
Jak muchomor tworzył legendy
Jednymi z najpopularniejszych grzybów pojawiających się w mitologiach świata są muchomory. Szczególne miejsce zajmuje muchomor czerwony rosnący w Europie, Azji i Ameryce Północnej. Uznawany jest on za grzyba trującego, jednak w dawnych czasach wykorzystywany był przez szamanów do nawiązania kontaktów z pozaziemskim światem.
Bywało, że był traktowany jako boski, tak jak u mieszkańców dalekiej Syberii. Według mitologii Koriaków muchomory powstały w chwili, kiedy Bóg Vahiyinina splunął na ziemię. To właśnie z tej śliny wyrosły grzyby o czerwonych kapeluszach i białych plamkach. Wierzyli oni również w nieprzyjazne człowiekowi istoty zwane nimwitami, które miały wiedzę na temat przyszłości. Kontakt z nimi mógł uzyskać tylko szaman poprzez spożycie muchomora czerwonego i przejście w stan odrętwienia narkotycznego. Tylko w taki sposób wnikał w świat nimwitów i błagał między innymi o wybaczenie.
Muchomory były również istotną częścią kultu ludów nordyckich i germańskich. Odyn, najwyższy z bogów nordyckich z dynastii Azów, bóg wojny i wojowników, najważniejszy szaman oraz bóstwo mądrości, w czasie ucieczki przed wilkami tak mocno lejcami ściskał swojego ośmionogiego konia Sleipnira, że ten pienił się ponad miarę. I podobno to właśnie z tej śliny zrodziły się różne gatunki grzybów, w tym oczywiście muchomory.
W 1784 r. Smamuel Ödman jako pierwszy postawił hipotezę o stosowaniu przez Wikingów muchomorów dodawanych do alkoholowego napoju w celu podniesienia męstwa, osiągnięcia szaleńczej odwagi i wprowadzenia w halucynogenny trans. Postawiono również hipotezę, że szamani Wikingów korzystali z tego rodzaju odurzenia, aby przewidywać przyszłość.
Trudno wykluczyć, że działanie muchomorów czerwonych stało u podstawy tworzenia wizji o Walhalli i o zmierzchu bogów, czyli o Ragnarök. Czy w taki sam sposób wykreowano postać bożka Jotunn, nieprawego potomka Lokiego? Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tę teorię uznać za prawdziwą.
Grzyby i grzybki rządzą. Nawet teraz
Współczesna literatura kontynuuje wątek grzybów. Nadal pozostają one w świecie baśni, bajek, a w prozie służą do pisywania stanów anormalnych. Jan Brzechwa w wierszowanej bajce pod tytułem "Grzyby" pisze jak Król Borowik nawołuje inne grzyby do walki z muchomorami. Natomiast rosyjski bajkopisarz Władimir Sutiejew w "Pod grzybem" opisuje sytuacje, kiedy to grzyb staje się schronieniem dla małych zwierząt podczas deszczu.
Nie można zapominać o Smerfach. Grzyby są miejscem zamieszkiwania tych postaci i schronieniem przed groźnym Gargamelem i jego kotem Klakierem. W Estonii do dziś dzieci w wieku przedszkolnym śpiewają wesołe piosenki o gadających grzybach, recytują wiersze o muchomorach i królu grzybów.
Zjawisko mikropsji i makropsji, czyli zaburzenia psychosensoryczne deformujące kształt i wielkość rzeczywistych, widzialnych elementów, wykorzystał Daniel Defoe w swoich opowieściach o przygodach Guliwera.
Ale chyba najpopularniejszym przykładem tego zjawiska występującym w literaturze są opisy dokonane przez Charlesa Lutwidge’a Dodsona publikującego pod pseudonimem Lewis Carroll. To on stworzył postać Alicji w Krainie Czarów, która balansowała na granicy dwóch światów. Jeden z nich mógł dowolnie zmieniać swoją wielkość. Raz był mały, innym razem powiększał się do gigantycznych rozmiarów.
W polskiej prozie współczesnej dużo uwagi muchomorowi czerwonemu poświęciła Olga Tokarczuk w swoje książce "Dom dzienny, dom nocny". To właśnie w niej autorka przywołuje halucynogenne właściwości tego gatunku grzyba.