Emisje CO2 niszczą stratosferę i zagrażają satelitom
Globalne ocieplenie zaczyna zagrażać satelitom i systemowi GPS. Emisje gazów cieplarnianych prowadzą do kurczenia się ziemskiej stratosfery.
Emisje gazów cieplarnianych będące skutkiem działań ludzkości zmieniają nie tylko chemiczny skład atmosfery, ale i jej rozmiary. Część modeli klimatycznych wskazywała, że może zacząć zachodzić taki proces, ale opublikowane właśnie badania hiszpańskich naukowców po raz pierwszy go potwierdziły.
Badacze ustalili, że na skutek pompowania do atmosfery dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, stratosfera, czyli warstwa atmosfery znajdująca się pomiędzy 10 a 50 km nad Ziemią, kurczy się. Od lat 80. XX w. grubość stratosfery zmniejszyła się już o 400 m. To może oznaczać, że bez cięć emisji, do lat 80. skurczy się o kolejny kilometr. I nie jest to tylko akademicka ciekawostka. Wyższe partie atmosfery mają m.in. bezpośredni wpływ na działanie satelitów poruszających się po orbitach wokół naszej planety.
Wbrew pozorom satelity nie znajdują się w zupełnej próżni, a w najwyższych, niezwykle rozrzedzonych warstwach atmosfery. Inżynierowie, planując ich pracę, muszą brać pod uwagę opór tego bardzo rzadkiego powietrza. Zmiana w gęstości może zakłócać orbity urządzeń i skracać ich żywotność. Może też wywołać zakłócenia w działaniu całego systemu nawigacji satelitarnej.
To nie wszystko. To właśnie w stratosferze znajduje się też warstwa ozonowa, która chroni powierzchnię Ziemi przed zabójczym promieniowaniem UV. "To szokujące, że jesteśmy w stanie zakłócać atmosferę na takiej wysokości" - napisał kierujący badaniami Juan Anel z Uniwersytetu Vigo w Hiszpanii.
Początkowo naukowcy sądzili, że jedną z przyczyn zmian grubości stratosfery może być ubytek ozonu. Nowe pomiary wskazują, że to nie on jest tutaj głównym winowajcą - poziom tego gazu w stratosferze rośnie dzięki podpisanemu w 1989 r. traktatowi. Zamiast niego, za ochłodzenie ma odpowiadać przedostawanie się do stratosfery CO2.
Badacze z Uniwersytetu Vigo ustalili, że stratosfera kurczy się, bo jest ściskana od dołu przez coraz cieplejszą troposferę, czyli część atmosfery bliższą powierzchni Ziemi. To nie jedyna przyczyna zjawiska. Zespół ustalił, że CO2 docierające do wyższych partii atmosfery powodując, paradoksalnie, ich ochłodzenie.
"Niesamowite jest to, że po dziesięcioleciach badań ciągle odkrywamy nowe aspekty zmian klimatycznych" - komentował wyniki badań dla dziennika "Guardian" prof. Paul Williams z Uniwersytetu Reading. "Zastanawiam się jakie inne zmiany wywołujemy, nie będąc zupełnie ich świadomymi."
Zmiana atmosfery to nie jedyny efekt na skalę planetarną emisji gazów cieplarnianych, jaki w ostatnich tygodniach odkryli naukowcy. W kwietniu zespół z Chińskiej Akademii Nauk ustalił, że błyskawiczne tempo topnienia lodowców do tego stopnia zmieniło rozkład masy na kuli ziemskiej, że spowodowało przesunięcie kąta nachylenia osi naszej planety w stosunku do płaszczyzny jej orbity wokół Słońca.
Wojciech Brzeziński