Cyklon Yaas dotarł do Indii

Co najmniej dwie osoby zginęły, a półtora miliona musiało opuścić swoje domy z powodu cyklonu, który nawiedził Indie.

article cover
DIBYANGSHU SARKARAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ewakuowani to mieszkańcy stanów Zachodniego Bengalu i Orisy. Władze obawiają się powtórzenia sytuacji z zeszłego tygodnia, gdy zginęło co najmniej 155 osób.

Jeszcze zanim front burzowy dotarł do indyjskiego wybrzeża, nadmorskie miejscowości zalewały wysokie fale. Prędkość wiatru w porywach sięgała nawet 155 km/h. Premier stanu Zachodni Bengal Mamata Banarjee powiedziała, że miasto Digha zostało "zalane" falami sięgającymi pierwszego piętra budynków. Jak dodała, fala wezbraniowa w rzekach zalała 12 wysp i przelała się przez nasypy.

- Nigdy czegoś takiego nie widziałem - stwierdził w rozmowie z agencją AFP Purnendu Jana, mieszkaniec Digha - Po raz pierwszy woda może zalać główną drogę - dodał. Mieszkańcy podkreślają, że są przerażeni skalą zjawiska.

Fala wezbraniowa podmyła leżące nad wybrzeżem miasta i miejscowości.
Fala wezbraniowa podmyła leżące nad wybrzeżem miasta i miejscowości. DIBYANGSHU SARKARAFP

Narodowe Siły Reagowania Kryzysowego poinformowały, że na miejscu pomocy udzielać będzie 5 tys. ich pracowników.

Według władz atak cyklonu pogorszy i tak już złą sytuację w lokalnych szpitalach. Jej przyczyną jest koronawirus. Od początku pandemii w Indiach zmarło 310 tys. osób. Choć kraj wychodzi z kolejnej fali pandemii, to dzienna liczba zakażeń nadal przekracza 200 tys. stwierdzonych przypadków.

W schronach przeciwpowodziowych władze rozdają maseczki, jednak minister Zachodniego Bengalu Bankim Changra Hazra powiedział agencji AFP, że zachowanie dystansu społecznego będzie "dużym wyzwaniem".

Niektóre centra szczepień, m.in. w Kalkucie, zawiesiły pracę. Władze starają się dostarczać do szpitali na czas tlen i środki medyczne.

Władze obawiają się, że w schronach nie uda się zachować dystansu społecznego, potrzebnego do walki z epidemią koronawirusa.
Władze obawiają się, że w schronach nie uda się zachować dystansu społecznego, potrzebnego do walki z epidemią koronawirusa. DIBYANGSHU SARKARAFP

Władze sąsiedniego Bangladeszu, który z powodu swojego położenia regularnie cierpi przez cyklony, uważają, że tym razem uniknie szkód.

Jedne z najbardziej śmiercionośnych sztormów w historii tworzyły się właśnie w Zatoce Bengalskiej. W 1970 r. z powodu cyklonu, który nawiedził tereny dzisiejszego Bangladeszu, zginęło pół miliona osób. Z kolei podczas najgorszego sztormu w historii Orisy w 1999 r. zginęło 10 tys. mieszkańców miasta.

Choć cyklony są naturalnym i regularnym zjawiskiem na północy Oceanu Indyjskiego, to zdaniem naukowców zmiany klimatyczne sprawiają, że cyklony są częstsze i coraz bardziej intensywne. To problem zwłaszcza dla Bangladeszu, bo większość terytorium tego kraju jest narażona na podtopienia.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas