John Kerry w Chinach. Rozmowy dwóch największych trucicieli
Specjalny wysłannik prezydenta USA ds. klimatu pojechał do Chin, by zabiegać o udział przedstawicieli rządu w Pekinie w szczycie klimatycznym w przyszłym tygodniu.
Chiński prezydent Xi Jinping weźmie udział w jutrzejszej zdalnej konferencji wraz z przywódcami Francji i Niemiec - oświadczył rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych w Pekinie cytowany przez agencję informacyjną Xinhua. W sprawie szczytu organizowanego przez Joe Bidena ani słowa. W języku dyplomacji to dość wymowny sygnał.
Stosunki na linii Waszyngton-Pekin są wyjątkowo napięte, a jednym z wielu powodów sporów jest sprawa ochrony klimatu. Marcowe amerykańsko-chińskie rozmowy w Anchorage na Alasce nie tylko nie przyniosły obniżenia napięć, ale zakończyły się dyplomatyczny awanturą oraz wzajemnymi oskarżeniami.
Stany Zjednoczone chcą, aby Chiny zaprzestały budowy elektrowni węglowych. Domagają się również, by Pekin przestał finansować takie inwestycje za granicą. Chiny odpowiadają żądaniem od Amerykanów, by zaczęli wydawać więcej na pomoc krajom rozwijającym się na uzyskanie czystej technologii i przystosowanie się do zmian klimatycznych. Pekin oczekuje też, że Waszyngton ogłosi plan głębokich cięć emisji i zacznie go realizować.
Chiny są największym emitentem dwutlenku węgla na świecie. Na drugim miejscu w tej kategorii są Stany Zjednoczone.
W niedawnym wywiadzie dla CNN John Kerry oświadczył, że w sprawie ograniczenia skutków globalnego ocieplenia współpraca z Chinami jest "absolutnie kluczowa", choć były szef amerykańskiej dyplomacji przyznał jednocześnie, iż Waszyngton ma "duże nieporozumienia z Chinami w niektórych kluczowych kwestiach". - W sprawie klimatu musi być jednak porozumienie - stwierdził.
Celem rozpoczynających się właśnie rozmów Kerry'ego w Szanghaju jest nakłonienie Chińczyków do udziału w wirtualnym szczycie, który prezydent Biden organizuje 22 i 23 kwietnia. Bez porozumienia pomiędzy największymi trucicielami na świecie szanse na zapobieżenie niebezpiecznym zmianom klimatycznym są bardzo małe. Bernice Lee, ekspert ds. Chin z brytyjskiego think-tanku Chatham House, powiedziała BBC News, że wizyta Kerry'ego w Chinach to dobry znak: - Przynajmniej rozmawiają w okresie poprzedzającym szczyt.
Pekin ani Waszyngton wciąż nie ogłosiły formalnie swoich planów klimatycznych.
Prezydent Biden ma to zrobić w przyszłym tygodniu jeszcze przed rozpoczęciem szczytu. Dziś Reuters podał, że Waszyngton zobowiąże się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2030 r.
Waszyngton w czasach prezydentury Donalda Trumpa w zasadzie nie uczestniczył w żadnych rozmowach dotyczących ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, bo Trump uważał informacje o zmieniającym się klimacie za oszustwo. Wycofał nawet USA z porozumienia paryskiego. Biden tę decyzję cofnął. Teraz Amerykanie są wzywani do ograniczenia emisji w ciągu najbliższej dekady o blisko 60 proc. względem poziomu z 2005 r.
Chiny tymczasem już zapowiedziały, że do 2030 r. osiągną maksymalny poziom emisji CO2, by w ciągu kolejnych 30 lat osiągnąć całkowitą neutralność węglową. Ta deklaracja nie dotyczy jednak emisji z gospodarstw domowych metanu, czyli gazu znacznie silniej ogrzewającego planetę.
John Kerry jest pierwszym wysokim rangą przedstawicielem nowej administracji USA, który odwiedza Chiny. Jego celem jest przekonanie do udziału w przyszłotygodniowym szczycie prezydenta Xi Jinpinga. W rozmowach ma uczestniczyć 40 światowych przywódców. Wśród zaproszonych są przedstawiciele Unii Europejskiej, prezydent Andrzej Duda oraz także Władimir Putin.
Szczyt organizowany przez Joe Bidena ma przygotować grunt pod konferencję klimatyczną COP26 w Glasgow w listopadzie.
Po rozmowach w Szanghaju Kerry ma złożyć wizytę w Korei Południowej.