Nagonka na wilki w Polsce. Eksperci ostrzegają przed dezinformacją
Niepotrzebne straszenie ludzi obecnością wilków jest szkodliwe dla każdej ze stron - ostrzegają przyrodnicy. W związku z tym apelują do dziennikarzy o weryfikację informacji, które przekazują społeczeństwu. Wszystkim innym zalecają stosowanie się do zasad, które zagwarantują bezpieczeństwo.
Straszenie wilkami jest powszechne i występuje nie od dziś. Wilkiem straszono od dziecka, choć to, jak i wiele innych mitów, było podszyte jedynie strachem i niewiedzą. Nagonka na wilki ma wiele form, a szczególnie niebezpieczną i o szerokim zasięgu jest ta medialna.
Niepotrzebne straszenie ludzi może przynieść więcej szkody niż pożytku, szczególnie w przypadku wilków, które stanowią przecież ważną część ekosystemu leśnego i utrzymują różnorodność biologiczną w lasach.
Człowiek wilkowi
Organizacja WWF zaapelowała do społeczeństwa w sprawie wilków po tym, jak w sieci pojawiły się artykuły traktujące o tym, że zwierzęta atakują bydło, a rolnicy nie otrzymują z tego tytułu odszkodowania. Według organizacji wielokrotnie pomijano w mediach kluczową kwestię - to ludzie nie zabezpieczyli zwierząt, zostawiając np. otwarte drzwi do obory, a to warunek otrzymania odszkodowania.
W racjonalną obronę wilków włącza się też Stowarzyszenie dla Natury "Wilk", które jest niekwestionowanym specjalistą w swojej dziedzinie. Według ekspertów zazwyczaj winę za szkody spowodowane przez wilka ponosi nieodpowiedzialny hodowca. Ataki wilków na zwierzęta gospodarskie są wciąż rzadkością.
"Przypominamy, że ataki wilków na zwierzęta gospodarskie, stanowią zaledwie 0,08 proc. wszystkich upadków bydła w polskich gospodarstwach, około 0,12 proc. padnięć cieląt, oraz kilka procent śmiertelności owiec. Za resztę przypadków śmierci inwentarza odpowiadają choroby, komplikacje przy porodach, brak opieki weterynaryjnej i zaniedbania hodowców. Zatem to nie wilki stanowią zagrożenie dla prowadzonych w Polsce hodowli zwierząt gospodarskich" - podaje organizacja.
Za mało miejsca dla wilka
Ludzie regularnie poszerzają swoje tereny, zostawiając coraz mniej przestrzeni dzikim zwierzętom. Dochodzi do tego, że to my wkraczamy na obszary, w których żyją zwierzęta, a nie odwrotnie. Nie jest już zaskoczeniem widok sarny, łosia, czy dzika nawet w centrum miast. Ale widok wilka na skraju lasu wciąż wywołuje panikę.
W pobliżu wiejskich gospodarstw domowych wilki mogą pojawiać się z różnych powodów. "Osobniki chore korzystają z nadarzającej się okazji łatwej do upolowania zwierzyny, szczególnie kiedy nie jest ona dostatecznie chroniona" - informuje WWF. Co więcej, przyrodnicy zaznaczają, że rozbite przez kłusowników wilcze rodziny mogą mieć tendencję do polowań na łatwy cel z powodu osłabienia stada.
Zanim wszczęty zostanie alarm o zagrożeniu dla ludzi i popłyną wnioski o odstrzały, dobrze jest zapoznać się z prawdziwymi powodami, dla których wilki pojawiają się w pobliżu ludzkich osad i rozważyć, czy korzyści z tej obecności nie są na tyle znaczące, by zwiększyć swoją akceptację dla obecności wilków w sąsiedztwie.
Wilk może podchodzić pod domy zwabiony zapachem luźno puszczonego psa, którego zapach poczuł na swoim leśnym terytorium. Takiego psa traktuje jak intruza.
Wilk pogryzł człowieka? To się nie zdarza
Pomimo straszenia wilkiem, po II wojnie światowej nie odnotowano w Polsce ani jednego przypadku śmiertelnego ataku tego zwierzęcia na człowieka. Przyrodnicy zaznaczają, że znacznie częściej atakują dzikie psy, ale z powodu uprzedzeń i stereotypów, winę zrzuca się na wilki. Demonizowane drapieżniki robią więcej pożytku aniżeli szkód - przestrzega. Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"
"Wilki, usuwając z terenów rolnych padlinę zwierząt gospodarskich, likwidują źródła groźnych patogenów wywołujących najróżniejsze choroby zwierząt hodowlanych, dzikich, a nawet ludzi, a także zatrucia lokalnych wód gruntowych" - tłumaczą przyrodnicy.
Organizacja WWF apeluje o weryfikowanie informacji, które czytamy lub których jesteśmy twórcami. Po pierwsze należy pamiętać, że wilki są w Polsce objęte ochroną od 1998 r. W przeszłości były jednak tępione w barbarzyński sposób: młode były wyciągane z nor, rozstawiano wnyki, a zwierzęta umierały w agonii.
Dzięki szerzeniu świadomości na temat tych dzikich zwierząt udało się zwiększyć ich populację. Trudno jednak chronić gatunek, który w zbiorowej wyobraźni funkcjonuje jako niebezpieczny i z natury agresywny - ostrzega WWF.