Transformacja energetyczna. Szansa i wyzwanie dla małych i średnich przedsiębiorstw

29 lipca w Katowicach o zielonej gospodarce i energii przyszłości dyskutować będą politycy, ekonomiści, przedsiębiorcy i aktywiści ekologiczni. Konferencja ma przybliżyć zagadnienia związane ze zrównoważonym rozwojem w czasie zielonej rewolucji. – W tych kwestiach polscy przedsiębiorcy nie mają kompleksów – mówi nam Tomasz Zjawiony, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach.

article cover
123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Piotr Grzesiak, Zielona Interia: W lipcu Komisja Europejska zaprezentowała projekt nowego prawa klimatycznego. W tym samym czasie Europę nawiedziły potęgowane zmianami klimatu katastrofy naturalne. Wydaje się, że to dobry moment na dyskusję o transformacji energetycznej. 

Tomasz Zjawiony, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach: To nie jest dobry, ale ostatni moment. Jest zdecydowanie za późno, żeby o tym rozmawiać w sytuacji, o której pan wspomniał. O klimacie trzeba rozmawiać nie tylko dlatego, że jest narażony na degradację z powodu naszej działalności, czy z powodu zjawisk klimatycznych jakie zachodzą na dzień dzisiejszy. To też jedna z niewielu wartości, którą pozostawimy przyszłym pokoleniom. Najwyższy czas, żeby zacząć działać i ruszyć do przodu. Musimy również mieć na uwadze gospodarkę i przedsiębiorstwa w niej funkcjonujące, które z powodu obciążenia większymi kosztami wynikającymi z wprowadzania rozwiązań ekologicznych, będą musiały zapłacić za to wyższą cenę co finalnie przełoży się na klientów. Jeżeli będziemy ograniczali wykorzystywanie np. takich materiałów jak plastik, to nie możemy go zastąpić czymś, co jest pięć razy droższe. Inaczej opakowanie będzie droższe od produktu. Należy działać tak, aby  ekologiczne myślenie nie wywołało kryzysów w innych sferach życia.

Czy programy, które wspierają zieloną transformację, wymagają poprawy? 

Oczywiście, że tak. Mamy dotacje do fotowoltaiki, ale dlaczego przykładowy Kowalski może dostać pieniądze tylko na instalację do 10 KW, jeżeli ma np. wyższe zapotrzebowanie na poziomie 15 KW? Powinniśmy te programy dostosować do rzeczywistości, a nie do urzędniczych zapisów. Są ogromne programy wymiany kotłów, szczególnie tzw. kopciuchów. Nasze miasta są niechlubnymi liderami poziomu smogu na listach europejskich. Zamiast wspierać zeroemisyjność, dajemy dofinansowanie do na przykład kotłów pelletowych, w których zachodzi proces spalania więc nie ma mowy o zeroemisyjności, choć są one znacznie lepsze od starych kotłów węglowych. W ten sposób nie dość, że finansujemy problematyczny sposób ogrzewania, to do tego dokładamy się do niskiej emisji, a co za tym idzie, do problemów ze zdrowiem naszych obywateli w przyszłości.

Co najmniej 37 proc. środków z Funduszu Odbudowy ma iść na cele środowiskowe. Czy przedsiębiorcy zauważają, że na klimat kładziony jest coraz większy nacisk? 

Tak, oczywiście. Musimy tylko zwrócić uwagę na to, że jesteśmy jeszcze w czasie pandemii. Przez to wielu przedsiębiorców już od dłuższego okresu jest w trudnej sytuacji. Teraz dodatkowe obciążanie firm może spowodować, że one tego nie przetrzymają. Należy spojrzeć, w jakiej rzeczywistości żyjemy. Każdy widział upadające hotele i restauracje. Jeżeli na przykład nałożyłoby się na biuro podróży wymóg, że wszystkie ich autobusy mają być zeroemisyjne w krótkim czasie, to taka firma się po prostu nie utrzyma na rynku. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Oczywiście, przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, że wszystkie ich działania powinny iść w zieloną stronę, wspierając sprawiedliwą transformację.

Czego, jeśli idzie o zieloną transformację, przedsiębiorcy oczekują od państwa?

Programy dotacji, na przykład wspierające wymianę kotłów czy powstawanie instalacji fotowoltaicznych, powinny automatycznie dotyczyć przedsiębiorców. Obowiązujące limity dofinansowań do 49 KW  w większości przypadków wystarczy raptem na oświetlenie. Znowu, potrzebny jest zdrowy rozsądek. Jeżeli wsparcia ze środków unijnych nie będzie, to okaże się, że zamiast pomocy, mamy kolejny podatek do zapłacenia. Wprowadzanie rozwiązań proekologicznych kosztem firm doprowadzi do tego, że przedsiębiorcy będą na tym tracić, co spowoduje, że będą próbowali w jakiś sposób obejść system, a tego chcielibyśmy uniknąć.

Wodór ma być paliwem przyszłości, ale bardziej dla przedsiębiorstw, niż indywidualnego użytkownika. W jaki sposób polscy przedsiębiorcy mogą się tutaj wykazać? 

W zeszłym miesiącu powołaliśmy w naszej Izbie komisję ds. gospodarki wodorowej. Po ogromnym entuzjazmie, jaki wywołały samochody elektryczne, ludzie zaczęli przychylniej patrzeć na wodór. Jesteśmy członkiem konsorcjum, które złożyło w Ministerstwie Rozwoju w ramach Important Projects of Commons European Interest projekt zeroemisyjnej gminy opartej o rozwiązania wodorowe. To gmina Tarnowskie Góry, na Śląsku. Czekamy na rozstrzygnięcie, będziemy też o tym dyskutować na naszej konferencji. Może się okazać, że pieniądze unijne można wykorzystać do wymiany całego systemu energetycznego w mieście.

Mamy też firmy członkowskie, które pracują nad lokomotywą wodorową, czy urządzeniami nie tylko do wytwarzania, ale i przechowywania wodoru, co nie jest prostą sprawą. Widzę, że firmy bardzo mocno pochylają się teraz nad rozwiązaniami, które wprowadzą wodór nie tylko do firm, ale i do powszechnego użytku, na przykład jako paliwo do aut osobowych. W tym zakresie mocno działa miasto Katowice oraz Górnośląska-Zagłębiowska Metropolia, którzy są współgospodarzami III ThinkEco! Forum. To właśnie podczas tego wydarzenia szeroko rozmawialiśmy o zastosowaniu wodoru chociażby w transporcie miejskim na terenie Śląska.

Co może stać się zielonym atutem polskich przedsiębiorców? 

Przede wszystkim to, że nie jesteśmy zamknięci na nowe rozwiązania. Głównie chodzi o prace w kwestii wodoru. Tych elementów, gdzie przedsiębiorcy pokazują, że chcą nowych rozwiązań i chcą nad nimi pracować, jest dużo. Nie mamy kompleksów. Obecnie trwają prace nad tym, żebyśmy w kwestii wodoru byli niezależni i samodzielni. Chodzi oczywiście o zielony wodór. Chcemy wytwarzać ekologiczny wodór, z którego będą korzystały urządzenia od polskich producentów. Mamy nadzieję, że za kilka lat będziemy mogli nie tylko pochwalić się takimi technologiami, ale i sprzedawać je na zagranicznych rynkach.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas