Po Rzymie grasują dziki. Burmistrz: Wykorzystywane są do walki politycznej ze mną
Do tej pory politycy zazwyczaj podkładali sobie świnie. Rzym od miesięcy zmaga się jednak z inwazją dzików, a burmistrz miasta twierdzi, że to wina opozycji i element kampanii przed wyborami.
Dziki na ulicach Rzymu pojawiają się już od pewnego czasu, ale zwierzęta coraz częściej podchodzą do ludzi, próbując m.in. zabierać im jedzenie z toreb z zakupami, czy blokując ruch uliczny. Internet zapełnił się ostatnio komentarzami, że w mieście należałoby zamiast ścieżek rowerowych, budować ścieżki dla dzików. Sytuacja jest się na tyle poważna, że problem stał się częścią kampanii samorządowej w mieście. Burmistrz Virginia Raggi uważa, że plaga jest wymierzona bezpośrednio w nią. Do wyborów pozostał tydzień.
Dzikie zwierzęta do miasta przyciągają nieopróżnione kosze na śmieci. - Boję się. Zobaczyłam je, jak szłam wyrzucić śmieci. Poszły za mną - mówiła Reutersowi mieszkanka Rzymu Rosa Carletti.
Burmistrz Virginia Raggi, członkini Ruchu Pięciu Gwiazd, która walczy o reelekcję, próbuje zrzucić winę za inwazję dzików na opozycję. Na początku września pozwała władze regionu Lazio, w którym leży Rzym o to, że nie udało im się powstrzymać napływu dzikich zwierząt do stolicy. Kontrolowany przez centrolewicową Partię Demokratyczną samorząd zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że za kontrolę dzikiej zwierzyny odpowiadają lokalne gminy.
"Oczywiste jest, że dziki to problem, który nie dotyczy tylko stolicy. Jeśli w Formello, małym miasteczku na północ od Rzymu, kobieta jest ścigana przez dzika, to następnego dnia gazety piszą, że ja ponoszę odpowiedzialność" - napisała burmistrz na swoim koncie na Facebooku. Raggi zwróciła też uwagę, że w Formello burmistrzem jest polityk skrajnie prawicowej partii Ligi.
Roberto Gualtieri, członek Partii Demokratycznej i jeden z głównych konkurentów Raggi w walce o rzymski magistrat oświadczył, że pozew jest "żartem", a sama burmistrz źle zarządza miastem.
- Nawet chodzenie do szkoły stało się niebezpieczne - twiedzi Nunzia Cammino, mieszkanka jednej z północnych dzielnic Rzymu.
W zeszłym tygodniu dzik krążył wśród rodziców, czekających na odebranie dzieci ze szkoły w dzielnicy Monte Mario. Zwierzęta widziano też przed włoskim ministerstwem spraw zagranicznych.Władze próbowały przegonić zwierzęta, jednak na próżno. W październiku zeszłego roku policja zastrzeliła maciorę z szóstką młodych, które były na placu zabaw blisko Watykanu. To wywołało falę kontrowersji we Włoszech.
- Zamiast być burmistrzem, Raggi stała się zoologiem - powiedziała przewodnicząca prawicowego "Ludu Wolności", podczas kampanii na rzecz jej kandydata na włodarza miasta. - Dziki, szczury wielkości labradorów czy zabójcze mewy - widzieliśmy już wszystko - dodaje polityk.